Serce dzielę na wiele części

O prowadzeniu przez Boga i duchowej walce 
opowiada Lidia Jazgar, wokalistka i współzałożycielka zespołu Galicja, organizator i producent misterium o św. Janie Bożym, którego premiera odbędzie się w noc „Cracovia Sacra” podczas ŚDM.

Reklama

Monika Łącka: Wiesz, że będąc artystką, oddziałujesz również psychoterapeutycznie? Twój głos i osobowość wyciszają ludzi, są dla nich jak balsam na duszę i pozytywne doładowanie.


Lidia Jazgar: Jestem wzruszona. Rzeczywiście, dostaję czasem takie sygnały. Przed laty zdarzało się, że znajomi mówili, bym nie odbierała telefonu, gdy dzwonią, bo chcą tylko przez moment usłyszeć mój głos i biec dalej. Miałam wtedy nagrane swoje powitanie w poczcie głosowej w komórce, a jeszcze wcześniej w telefonie stacjonarnym. Pewien chłopak, który dużo podróżował, napisał mi też kiedyś, że piosenki mojego zespołu są w Himalajach wykorzystywane podczas seansów psychoterapeutycznych! Od wielu lat na antenie Radia Kraków wspólnie z gośćmi programu „Coś dla ducha” staram się też słuchaczy (i siebie) podnosić na duchu.


Pan Bóg dał Ci niezły prezent.


Zawsze powtarzam, że to, jaki mam głos, jest wyłącznie zasługą Boga. Dziękuję Mu, że mnie nim obdarzył i że mogę tym głosem pracować, od 30 lat spotykając się z ludźmi na koncertach. A pamiętając, że nie ma dwóch takich samych spotkań, bo zawsze i ludzie są inni, i inny jest czas, staram się dawać bliźniemu to, co sama chciałabym dostać.


Efekt jest taki, że gdy Lidka Jazgar wychodzi na scenę, to nawet impreza z definicji nieudana – bo np. leje jak z cebra – jest uratowana.


O pogodę zawsze wzdycham w stronę nieba, choć doświadczenie uczy czegoś innego – by dać szansę Panu Bogu. Wiele lat temu, w ramach specjalnej edycji organizowanych przeze mnie Galicyjskich Wieczorów z Piosenką, na dziedzińcu wawelskim z akustycznym koncertem miała wystąpić Kayah. Oberwanie chmury przeniosło koncert do Rotundy. Przez moment byłam tym rozżalona, ale szybko podziękowałam Bogu i zrozumiałam, że wiedział, co robi, bo koncert był tak głośny, że wawelskie mury by tego nie wytrzymały. We wrześniu ubiegłego roku, w strugach deszczu, prowadziłam też Zabierzowskie Uwielbienie. Gdy wszyscy załamywali ręce, że impreza się nie uda, przypomniały mi się słowa mojej córki, że to na pewno deszcz łask. Tak było, bo przecież najważniejszą Osobą tego wieczoru był Jezus w Najświętszym Sakramencie, więc to On decydował, jak jest. Kto był, ten wie, co się działo. Cały czas uczę się więc, by prosić o pogodę „właściwą”, i już się nie boję, nawet przed plenerem.


Gdy zapytałam Annę Dymną o pierwsze skojarzenie z Twoim nazwiskiem, nie zawahała się powiedzieć, że gdy ona, aktorka z wieloletnim doświadczeniem, prowadzi z Tobą koncert lub inne wydarzenie, czuje się jak Twoja uczennica – ciągle czerpie z Twojego spokoju, uczy się, jak nie przewrócić się na scenie i jak nie rozsypać kartek.


Ania jest jedną z niespodzianek, które dostałam od życia. Wychowując się na „Samych swoich”, nie myślałam, że kiedyś poznam tę aktorkę i że będziemy razem pracować (to dla mnie zaszczyt!), a nawet się przyjaźnić. Niesamowite jest to, że Ania, aktorka zawodowa, i ja – która ze sceną jestem związana sercem (z wykształcenia jestem pedagogiem), tak się uzupełniamy, od 16 lat prowadząc Ogólnopolski Festiwal Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych „Albertiana”, a od 8 lat w Radiu Kraków „Zaczarowane Koncerty”. Annę Dymną kocham za to, jaka jest – że robi swoje i ma tak wielkie serce dla tych, którzy bardzo potrzebują ciepła. Po „Albertianie”, gdy wszyscy padamy z nóg, ona przytula każdą z kilkuset obecnych osób i przez wiele godzin podpisuje zdjęcia i książki.


Wiele osób mówi też, że zawsze „po prostu jesteś”.


Jeśli mogę śmiać się z tymi, którzy się śmieją – śmieję się; jeśli płakać z tymi, którzy płaczą – płaczę, bo „cóż mam, czego bym nie otrzymała...”. Od Boga, rzecz jasna. Dostałam wiele, więc dzielę się jak mogę. Wątpliwości, czy to, co robię, ma sens, mam jednak każdego dnia, więc staram się mieć nieustanny kontakt z Bogiem. Często mówię Mu: „Wiesz, jakie mam miękkie serce, przecież Ty mi je dałeś. I wiesz, że każdemu chciałabym dawać wszystko, więc pomóż, wybieraj, decyduj za mnie, bo skąd ja mam wiedzieć...”.


«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama