– Ja zadaję wam pytanie, wy odpowiedź znacie na nie: „Kto jest Królem?” – krzyczał ze sceny ks. Marcin. Prawie 2 tys. gardeł odpowiedziało jednoznacznie: – Jezus! Raz w roku na kilka godzin Skrzatusz staje się Kszatuszem.
Nie wszystkie dzieci do końca rozumieją cel przyjazdu do sanktuarium. – Przyjechałam na Dzień Dziecka i żeby pozwiedzać – mówi 10-letnia Kornelia z Białej k. Trzcianki. Nie wszystkie też dokładnie rozumieją, gdzie są. – Ładne to miasto... tzn. wioska. Duża ta katedra – zachwyca się 11-letni Arek z Lędyczka.
Raczej nikt się nie dziwi ani nie gorszy tym, że dzieci nie rozumieją. Najważniejsze, że rozumieją ich rodzice i opiekunowie. 6-letnia Nikola z Dobrzycy nie potrafi nawet prawidłowo wymówić nazwy sanktuarium. – Przyjechałam do... Kszatusza – stwierdza. Jednak jej mama Agnieszka dobrze wie, że warto zabrać córkę w takie miejsce i z takiej okazji. – Zabieram tu swoje dzieci, żeby się pomodliły i były blisko z Bogiem. On im da wszystko – mówi z przekonaniem.
Wiara dziecka
Mimo oczywistych problemów z dyscypliną, niektóre maluchy zadziwiają głębią wypowiedzi. – Bóg jest bardzo ważny w moim życiu. Jest dla mnie drugim tatą. Bardzo Mu ufam i kocham Go. Czy jestem święta? Nooo, szczerze powiem, że nie zawsze, ale... staram się. Być świętym to znaczy chodzić do kościoła, ufać Panu Bogu i starać się nie grzeszyć. Każdy czasami grzeszy, ale chyba nie zawsze tego chce – 12-letnia Nadia z Miastka komentuje w ten sposób hasło skrzatuskiego Dnia Dziecka „Święte dzieci”. A 6-letnia dziewczynka, która mówi o sobie „jestem Jula z Koszalina” przyznaje: – Pan Bóg jest dla mnie wszystkim. Po prostu bardzo Go kocham i będę Go kochać do końca życia. On obiecał, że jak ktoś będzie w I piątek miesiąca chodził do spowiedzi i przyjmował Komunię, to, że... tego... nie umrze bez księdza. Ja już to odprawiłam.
– Kim jest dla Ciebie Pan Bóg? – pytamy 11-letnią Hanię z Okonka. – Trudno mi to wyrazić, ale jest dla mnie Numerem Jeden. – Jak to? A mama? – wskazujemy na panią Katarzynę stojącą obok. Następuje chwila ciszy. Hani brakuje słów, a mama wyraźnie się wzrusza. – Nie spodziewałam się tego, ale to dobra odpowiedź. Staramy się żyć, żeby tak właśnie było – mówi.
Zaszczepione
Dzień Dziecka odbył się w Skrzatuszu już po raz czwarty. Spotkanie rozpoczęło się, tradycyjnie, od uroczystego wprowadzenia do namiotu kopii cudownej Piety. Ważnym punktem programu było nabożeństwo chrzcielne pod hasłem: „Najpierw Jezus, potem Mieszko, dzisiaj ja”, nawiązujące do 1050. rocznicy chrztu Polski. Po krótkim filmie o chrzcie Jezusa i przedstawieniu o chrzcie Mieszka I, które przygotowały dzieci z parafii św. Ignacego z Koszalina, młodzi pielgrzymi wzięli udział w celebracji, której treść nawiązywała do ich osobistego chrztu. Po wyznaniu wiary i wyrzeczeniu się zła biskup pobłogosławił wodę w chrzcielnicy. Potem przelał ją do małych naczyń, z którymi kapłani rozeszli się po całym namiocie. Każde dziecko mogło zanurzyć w nim rękę i uczynić na sobie znak krzyża. Podczas homilii biskup, z pomocą zawodowego leśnika Jacka Todysa, wyjaśnił dzieciom, na czym polega wszczepienie w Chrystusa, które jest owocem chrztu. Pan Jacek na oczach wszystkich zaszczepił jabłoń, tłumacząc, na czym polega ten proces.
– Chodzi o to, aby dzieci zrozumiały, że gałązka, która odcięta od pnia skazana jest na uschnięcie, wszczepiona w zdrowy i silny pień, może znów wydawać owoce – wyjaśnia leśnik. – Tym pniem, który ciągle daje nam życie, jest Pan Jezus. Od momentu chrztu między Nim a nami jest ciągła wymiana. Bóg jest miłością i nieustannie tą miłością nas obdarowuje. Kiedy my trwamy w Nim, przynosimy owoce tej wymiany: umiemy kochać, przebaczać, godzić się, zaczynamy być mili, mamy czas, żeby komuś pomóc, mówić dobre słowa. Chcemy dzisiaj ożywić to wszczepienie, podlać to drzewko – powiedział dzieciom bp Dajczak.
Dzieci miały też w Skrzatuszu czas na wspólną zabawę. Był największy w Polsce dmuchany zamek, były też konkursy, zabawy sportowe, pokazy strażackie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).