Kard. Grech przypomina, że chrześcijanie muszą zmierzyć się z wyzwaniem.
Masowy napływ migrantów do Europy przywołuje na myśl wielkie wędrówki ludów we wczesnym średniowieczu. Analogia wydaje się oczywista, ale jest ona dość ograniczona. Zwraca na to uwagę kard. Prosper Grech, biblista i patrolog, założyciel Instytutu Patrystycznego Augustinianum w Rzymie. Na łamach jutrzejszego L’Osservatore Romano przypomina on, że barbarzyńcy, którzy napływali na tereny schyłkowego imperium rzymskiego, przynosili swoje zwyczaje, religie i kultury. Napotykali jednak kulturę starszą i silniejszą, która w zespoleniu różnych wpływów miała odegrać rolę dominującą. Co ważniejsze, przybysze napotykali tu również chrześcijan, którzy tworzyli wówczas Kościół młody, w pełni rozwoju, o silnym duchu, jasno określonej wierze i wiarygodnych odpowiedziach na problemy ludzkiej egzystencji. Kościół ten wchłaniał nowo przybyłych. Dzięki temu mogła powstać nowa Europa zjednoczona na fundamencie wspólnej wiary oraz dziedzictwa myśli greckiej i rzymskiej, a także rzymskiego prawodawstwa.
Dziś, jak zauważa kard. Grech, większość migrantów to muzułmanie, których jednoczy język arabski i islam, a Europa, do której przybywają, przeżywa kryzys, jest zeświecczona i często antychrześcijańska. Zamiast przekazywać przybyszom wartości ewangeliczne, budzi w nich zamęt swymi obyczajami i relatywizmem intelektualnym. Tym niemniej, jak zauważa kard. Grech, chrześcijanie nie mogą się uchylać przed stającym przed nimi wyzwaniem. W pełni muszą sięgać do swej chrześcijańskiej i humanistycznej tradycji. Inaczej to właśnie oni skończą jak barbarzyńcy.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).