Prawie jedna czwarta księży została wygnana z Nikaragui.
Dewizą tego kraju są słowa „En Dios Confiamos”, czyli „Ufamy Bogu”. Istnieje też narodowe zawołanie: «Maryja należy do Nikaragui. Nikaragua należy do Maryi»”. Trudno więc aż uwierzyć, że przez ten latynoski kraj przetacza się fala bezprecedensowych prześladowań Kościoła. Jest to zemsta lewicowego prezydenta Daniela Ortegi za to, że biskupi stanęli po stronie cierpiącego ludu w czasie protestów społecznych w 2018 roku. Ludzie domagali się jednego - prawa do godnego życia. Kraj ten wyniszczany jest potężnym kryzysem gospodarczym, który sprawia, że wielu ludzi żyje w nędzy, podczas gdy klasa polityczna opływa w luksusy.
Ponieważ dla ludzi Kościół wciąż pozostaje przestrzenią wolności i prawdy, dlatego też nikaraguańska dyktatura przez ekstremalne represje próbuje uciszyć ten jedyny wiarygodny moralnie głos w tym kraju. Opresyjny system w Nikaragui wyprzedził w swej bezwzględności swe komunistyczne siostry na Kubie i w Wenezueli. Oddam głos liczbom, one najlepiej przemówią: w ciągu ostatnich sześciu lat doszło do 870 udokumentowanych ataków na Kościół katolicki. Zdelegalizowano 420 organizacji katolickich, w tym diecezjalne Caritas oraz zgromadzenia zakonne (m.in. misjonarki miłości, jezuitów i braci kapucynów), zamknięto wszystkie media kościelne. Z kraju wydalony został m.in. nuncjusz apostolski abp Waldemar Sommertag, trzech biskupów, 150 księży z różnych diecezji, trzech diakonów, jedenastu seminarzystów i 91 zakonnic lub braci zakonnych. Część wygnańców zostało uznanych za „zdrajców ojczyzny” i pozbawionych obywatelstwa. Przejmowany majątek kościelny jest nacjonalizowany, a podatki zostały nałożone nawet na jałmużnę. Praktyki godne sowieckiego systemu.
Nikaraguański episkopat podkreśla, że jest to najmroczniejszy czas w historii kraju, a rząd nie tylko knebluje Kościół, ale przysparza też mieszkańcom dodatkowych cierpień. W ciemnej nocy Nikaragui światłami są ludzie prowadzący nieustanną modlitwę różańcową o pokój i pojednanie oraz wolontariusze, którzy nie bacząc na własne życie wychodzą do głodnych, porzuconych, samotnych i chorych, których sandynistowskie władze nie zauważają w swym systemie, a którym po delegalizacji swych organizacji pomocowych Kościół z trudem może nieść wsparcie. Wygnańcy mówią głośno: ten rząd nie ma przyszłości. Zapowiadają, że wrócą odbudowywać ojczyznę, gdy tylko to będzie możliwe. Zanim jednak do tego dojdzie mieszkańcy tego jednego z najbiedniejszych krajów obu Ameryk czekają na pomoc. Jutro może być już za późno.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.