Niezwykłe nabożeństwo. Msze Św. za małżonków, którzy mają problemy z płodnością, startują od listopada w Rybniku-Chwałowicach.
Będą się odbywać w każdy ostatni wtorek miesiąca o 18.00. Oprócz małżeństw bezskutecznie czekających na dziecko są na nie szczególnie zaproszone także rodziny, które borykają się z innymi problemami, np. z wychowaniem dzieci. Dlaczego akurat w Rybniku-Chwałowicach? Bo 18 października papież Franciszek kanonizował francuskich małżonków Zelię i Ludwika Martinów. A tak się składa, że to rodzice św. Teresy od Dzieciątka Jezus, patronki chwałowickiej parafii.
8 listopada do tego kościoła trafią relikwie nowych świętych. Uroczyście je tutaj wprowadzi ojciec Olivier Ruffray, Francuz, rektor bazyliki św. Teresy w Lisieux.
To jest ten
W historii życia Zelii i Ludwika niejeden świecki, zwłaszcza żyjący w małżeństwie, odnajdzie wydarzenia, które „przerobił” na własnej skórze. – I to zaczynając od zakochania się, właściwie od pierwszego wejrzenia – mówi ks. Teodor Suchoń, proboszcz parafii w Chwałowicach. – Zobaczyli się po raz pierwszy na moście w Alençon w północnej Francji. Mieli już swoje lata, zwłaszcza jak na ówczesne standardy: on 35, a ona 28. Zelia i Ludwik chcieli we wczesnej młodości wstąpić do zakonów, ale zakony... nie chciały ich. Ludwika po okresie próby wyrzucili augustianie z klasztoru przy alpejskiej Przełęczy św. Bernarda, bo nie szło mu mówienie po łacinie. A Zelii przełożona Zgromadzenia Sióstr św. Wincentego à Paulo powiedziała, że nie ma powołania.
– Ani Zelia, ani Ludwik nie obrazili się jednak na Pana Boga. Oboje prowadzili głębokie życie duchowe – mówi ks. Suchoń. – I wtedy, na moście, 28-letnia Zelia usłyszała w sercu wyraźny głos: „To jest ten. Dla ciebie go przygotowałem”. Martinom w czasie 19 lat małżeństwa urodziło się dziewięcioro dzieci. Czworo z nich zmarło w dzieciństwie: 6-letnia Helenka, 8-miesięczny Jan, 5-miesięczny Józef oraz Melania, która żyła tylko 2 miesiące. Zelia przejmująco opisała w liście do brata śmierć swojej Helenki. Kiedy umarła Melania, napisała: „Jestem w rozpaczy. (...) Chciałabym również umrzeć!”. – To było dla nich tym trudniejsze, że zdarzało się, iż jedno dziecko umierało, kiedy ona była z następnym w ciąży – opowiada ks. Suchoń.
Trudne dziecko
W domu rodziny Martin zostało pięć córek, które później „jak jeden mąż” wstąpiły do zakonów. Najmłodsza – śliczna Teresa, która żyła tylko 24 lata – jest dzisiaj jedną z największych świętych Kościoła. A i na tym nie koniec, bo wkrótce ma też zacząć się proces Leonii, trzeciej córki, siostry wizytki, która zmarła w 1941 roku. Miała wtedy 78 lat. – Leonia była bardzo trudnym dzieckiem. A jednak to ona najpełniej zrealizowała „Małą drogę” swojej siostry, św. Teresy od Dzieciątka Jezus. A teraz staje się orędownikiem u Boga dla wszystkich rodziców, którzy zagubili swoje dzieci. Ich potomkowie poszli w seks bez zobowiązań czy w narkotyki... – wylicza proboszcz z Chwałowic.
Ogromna większość kanonizowanych to księża i zakonnice. Po pierwsze dlatego, że wśród nich jest najwięcej osób, które mają bliską więź z Jezusem. No i po drugie – bo zgromadzenia zakonne i diecezje wolą prowadzić procesy kanonizacyjne „swoich” świętych w habitach i sutannach. Z tego powodu jednak świeckim trochę brakuje wskazywanych przez Kościół wzorców świętości. Zelia i Ludwik nadają się do tego doskonale. Każdy, kto ciężko pracuje, żeby utrzymać rodzinę, kto zmaga się z problemami przy wychowaniu dzieci, świetnie się z nimi porozumie.
Święta bizneswoman
– Zelia była, można by dzisiaj powiedzieć, bizneswoman. 20 osób robiło dla niej w domach koronki, które ona później łączyła. Miała typowe problemy pracodawców: musiała zdobyć pieniądze na wypłaty, czasem spotykała się z nieuczciwością – mówi ks. Suchoń. Razem z mężem ciężko pracowali. „Jestem zupełną niewolnicą z powodu ciągłych zamówień” – wspominała Zelia w jednym z listów. Ludwik był zegarmistrzem. – Miał sklep z zegarkami i biżuterią przy kościele. Spowiednik dał mu pozwolenie na otwieranie tego sklepu w niedziele do południa, ale on nigdy z niego nie skorzystał. I chociaż pozbawił się w ten sposób niedzielnych, wysokich obrotów, Bóg błogosławił małżonkom, byli bogaci – zauważa ks. Teodor. Państwo Martin wiązali swoją finansową pomyślność właśnie z szacunkiem dla świątecznego charakteru niedzieli. Z czasem Ludwik zaczął jeździć po Francji, zbierając zamówienia na koronki, które wytwarzała jego żona.
Pobożność, nie dziadostwo
– Byli też doskonałymi wychowawcami. Zelia rozumiała, że jej córki chcą być ładnie ubrane, więc starała się, żeby ich ubrania były modne. Nie przesadzała w tym, bo wiele rzeczy sama przeszywała, ale wiedziała, że pobożność nie znaczy dziadostwo – podkreśla proboszcz z Chwałowic. Zelia i Ludwik przy całej swojej więzi z Jezusem nie byli jednak dewotami. Zelia potrafiła ocenić w liście, że rekolekcjoniści w ich kościele mówią źle. „Z obowiązku jednak chodzimy ich posłuchać i, dla mnie przynajmniej, jest to jeszcze jedna pokuta więcej” – skomentowała kiedyś. Pisała, że chciałaby być świętą, ale nie wie, z której strony się za to zabrać, więc kończy się to u niej na samym pragnieniu. Powtarzała, że kocha dzieci, że urodziła się po to, żeby je mieć.
– Ale oboje z Ludwikiem wychowywali je nie dla siebie, tylko dla Boga. Ich córki poszły do zakonów, choć rodzice nigdy im tego nie sugerowali, nie „wciskali” im powołania – opowiada ks. Suchoń. Po 19 latach małżeństwa, gdy najmłodsza córka, święta Teresa, miała zaledwie cztery i pół roku, Zelia zmarła na raka piersi. Odtąd dzieci wychowywał sam Ludwik, który umarł 17 lat po swojej żonie. W ostatnich latach był dotknięty przez, prawdopodobnie, chorobę Alzheimera.
Nowenna i dzieci
Z całego świata napływają dzisiaj świadectwa cudów za pośrednictwem Zelii i Ludwika. Najczęściej dotyczą sytuacji, które najbardziej rozdarły ich serca – ciężkich chorób u dzieci. Przed dwoma laty w Chwałowicach odbyły się Msza św. i modlitwa za pośrednictwem Zelii i Ludwika za małżeństwa, które nie mogły mieć dzieci. Rozdawano tekst nowenny przez ich wstawiennictwo. Po pewnym czasie, przy okazji kolejnego nabożeństwa, do mikrofonu podeszły aż cztery pary małżonków. Złożyli świadectwo, że poczęły się im dzieci. – Uważali, że stało się to dzięki tamtej modlitwie. Dwa z tych małżeństw są od nas, z Chwałowic – wyjaśnia ks. Suchoń. Opowiada też o planowanym wprowadzeniu relikwii. – I taka mi przyszła myśl, że skoro mamy to zrobić tak uroczyście, to musi to mieć jakiś cel. I że chyba Pan Bóg chce wprowadzenia takich nabożeństw na stałe, żeby dać ludziom szansę – dodaje.
Wprowadzenie relikwii małżonków Zelii i Ludwika Martin
Sanktuarium św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Rybniku-Chwałowicach, niedziela 8 listopada. 12.00 – Msza św. pod przewodnictwem rektora bazyliki w Lisieux, 15.00 – koncert zespołu rodziny Wiśniewskich, który przed miesiącem występował na Kongresie Rodzin w Filadelfii; agapa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.