Warto śnić odważne sny, snuć odważne plany i powierzać je Panu Bogu. Sen księdza Bosko o ewangelizacji jest snem, który dziś każdego dnia realizują jego następcy na wszystkich kontynentach świata. Spełnionym snem.
Boliwia to dwa światy – tropikalna dżungla i wysokie andyjskie szczyty. Różni je wiele – klimat, krajobrazy, stroje, języki, a nawet charakter mieszkańców. Łączy je jedno – bieda ludzi w wioskach oddalonych od wielkich ośrodków miejskich. Boliwia uznawana jest za najbiedniejszy kraj Ameryki Południowej - według wskaźnika rozwoju HDI zajmuje ona 113 miejsce wśród 187 krajów świata. Dla porównania warto przypomnieć, że Polska znajduje się w tym rankingu na pozycji 35. Pozwala to dać nam pewien mglisty obraz trudnych warunków, w jakich żyje duża część Boliwijczyków. Bardziej wyraźny staje się on gdy spojrzymy na inną statystykę: większość dzieci kończy edukację w wieku 13 lat (UNICEF, 2011). Przyczyny? Choć edukacja na poziomie podstawowym i średnim nie jest płatna, nie wszystkich mieszkańców na nią stać. Według oficjalnych danych pochodzących z 2014 roku, w Boliwii pracuje 850 tys. dzieci między 7. a 15. rokiem życia. Większość mieszkańców utrzymuje się z rolnictwa i handlu, okresowe susze w górskich regionach powodują brak wystarczających do życia środków i złą sytuację ekonomiczną poszczególnych regionów.
Górskimi śladami Księdza Bosko
Wśród gór, na wysokości ponad 2 tys. metrów leży Pasorapa – niewielka miejscowość licząca niespełna 2 tysiące mieszkańców. Choć nie zawsze można ją znaleźć na mapach, jak na warunki andyjskich osiedli jest to już spory ośrodek, stanowiący centrum dla mieszkańców okolicznych maleńkich wiosek.
Pierwsi misjonarze salezjańscy z Włoch udali się do Ameryki Południowej. Podobnie misyjny szlak poprowadził włoskiego misjonarza Stefana Mazzo. Jako duchowy syn św. Jana Bosko, ks. Stefano oprócz prowadzenia działalności duszpasterskiej swój czas poświęca młodzieży z najuboższych rodzin. Przy parafii działa niewielka szkoła z internatem dla uczniów z małych wiosek. W godzinach porannych chłopcy uczą się tu stolarki, po południu natomiast zgłębiają ogólną wiedzę pod okiem nauczycieli, którzy przychodzą z miejscowej szkoły. Ksiądz Stefano odwiedza także z posługą duszpasterską okoliczne wioski, gdzie wraz ze świeckimi animatorami prowadzi oratoria, czyli salezjańskie świetlice, gdzie młodzież może modlić się, uczyć, bawić, a także zjeść posiłek. - Radość, szczery uśmiech tych najmłodszych i tych nieco starszych, to stanowi zawsze najlepszy dowód wdzięczności – mówi ks. Stefano, którego nigdy nie opuszcza poczucie humoru. Dla każdego ma przygotowany jakiś żart i zazwyczaj trafia nim „w dziesiątkę”.
Spełniony sen
Ksiądz Stefano wraz z parafianami wspólnymi siłami wybudowali nowy dom – Dom Boży. Radość jest tym większa, że nie chodzi tylko o budynek, ale przede wszystkim o członków żywego Kościoła. W ubiegłym roku do Pierwszej Komunii Świętej przystąpiło ponad 100 dzieci z Pasorapy i okolicznych wiosek. Radość ewangelizacji i konkretne owoce misyjnej pracy!
Poprzedni kościół w Pasorapie był za mały, aby pomieścić nie tylko mieszkańców miasteczka, ale i sąsiednich wiosek, przebywających często kilkadziesiąt kilometrów, aby móc uczestniczyć w świątecznych uroczystościach. Podczas nich wioska Pasorapa zamienia się w miasteczko, a kościół wypełniony jest po brzegi. Choć brakuje w nim jeszcze ławek, na które parafianie nie mają środków i wielu sprzętów, które widzimy w polskich kościołach, wnętrze kościoła wypełnione jest modlitwami zgromadzonych wiernych.
Ostatnia wielka uroczystość miała miejsce pod koniec czerwca z okazji święta patrona parafii – św. Jana Chrzciciela. Obchody, które rozpoczęły się w wigilię święta trwały aż cztery dni. Każdego dnia odprawiane były trzy Msze Św. kończące się procesjami wokół kościoła, a po ostatniej z nich wszyscy kontynuowali świętowanie przy wspólnym obiedzie. Procesje są przejawem religijności typowym dla mieszkańców Ameryki Południowej – niezwykle barwne i głośne, gromadzą zwykle tłumy wiernych.
Choć mieszkańcy Boliwii to w 95% zadeklarowani katolicy, jednak w tradycjach mocno odbijają się lokalne wierzenia, a synkretyzm religijny jest tu często widoczny niemal gołym okiem. Wszystko, nawet wiara ma tu charakter bardziej „namacalny”, a sposób jej przeżywania znacznie różni się od naszego europejskiego. Kiedy obchodom uroczystości kościelnych wieczorem towarzyszy pokaz taneczny, figura Maryi zostaje wyniesiona przed kościół, by i Matka Boża mogła podziwiać występy. Obfite pokropienie wodą święconą jest elementem towarzyszącym niemal każdej mszy. Rola kapłana jest w takiej społeczności niezwykle istotna, ale zadanie ewangelizacji nie spoczywa tylko na nim.
- Ewangelizacja to zadanie, do którego powołani są wszyscy, także świeccy. Każdy na swój sposób, jak różni są ludzie i ich potrzeby, tak wiele jest sposobów ewangelizowania, często pośrednio poprzez modlitewne czy finansowe wsparcie misjonarzy, a czasem bezpośrednio pracując jako wolontariusze misyjni – mówi Katarzyna Mierzejewska, koordynator wolontariuszy z Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego Młodzi Światu, który od kilku lat wspiera działania w Pasorapie.
-Dziś spełnił się mój wielki sen, wielkie marzenie. Trzy lata temu narodziła się ta idea, idea budowy nowego kościoła. Tak naprawdę nie byłem pewien, czy uda się dokonać tego dzieła. Powiedziałem sobie: wszystko w rękach Boga. I tak się zaczęło. – Mówił na uroczystości poświęcenia kościoła ks. Stefano.
Warto śnić odważne sny, snuć odważne plany i powierzać je Panu Bogu. Sen księdza Bosko o ewangelizacji jest snem, który dziś każdego dnia realizują jego następcy na wszystkich kontynentach świata. Spełnionym snem.
Każdy może dołożyć swoją „cegiełkę” do wyposażenia kościoła w Pasorapie wspierając to działanie modlitewnie, bądź finansowo https://swm.pl/cause/cel-3/
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).