Jako Małgosia była kierownikiem firmy budowlanej, prowadziła interesy, „robiła” pieniądze, miała chłopaka. Ale to nie z nim zdecydowała się stanąć na ślubnym kobiercu. Jako siostra Dominika swoje „tak” powiedziała Jezusowi.
Pochodzi ze Słupska, teraz mieszka i pracuje w Ustce. Zakonne śluby złożyła po 8 latach od przekroczenia progu Zgromadzenia Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego de Saxia. Tym razem już nie na rok, ale na wieczność.
Goście
– To było długie narzeczeństwo – przyznaje ze śmiechem s. Dominika Pac. – Ale to właśnie jest mądrość Kościoła. Pan Bóg w tym czasie niczego przed człowiekiem nie ukrywa. Daje piękne chwile, ale też trudności życia w zakonie. Po tym czasie człowiek doskonale wie, na co się decyduje – mówi rozpromieniona, gdy późno w wieczór poprzedzający złożenie wieczystej profesji znajdujemy chwilę, żeby porozmawiać.
Przez cały dzień dom generalny na Szpitalnej 10 tętnił gwarem. Cztery siostry świętowały jubileusz 25-lecia, do trzech mających nazajutrz złożyć swoje śluby zjeżdżali się goście z całej Polski. Karolina, Kamila, Asia i Paweł przywieźli niespodziankę – album ze zdjęciami dokumentującymi wspólne działania, wyjazdy, zabawy. Chociaż Kamila ma za sobą kilometry pokonane w pielgrzymce na Jasną Górę, a reszta uciążliwą drogę znad morza, nie myślą o spaniu.
– Na pierwszych ślubach po nowicjacie w Leżajsku też byliśmy, więc nie było mowy o tym, że może nas zabraknąć w Krakowie – śmieją się młodzi przyjaciele s. Dominiki. Znają ją jeszcze jako Małgosię, nieco starszą koleżankę ze wspólnoty bł. Gwidona, która działała przy słupskim kościele Mariackim. – W życiu nie pomyślelibyśmy, że tu się kroi zakon! – wybuchają szczerym śmiechem, wspominając tamten czas.
– Zaskoczenie było wielkie, ale bardzo pozytywne. Zrobiła nam wielką niespodziankę – dopowiada Karolina. Przyjaźnią się z s. Dominiką od lat. Razem dojrzewali: oni do dorosłości, ona na drodze powołania. – Jest energiczna, spontaniczna, żywiołowa. Nie myślałam, że będzie umiała wpisać się w zasady reguły zakonnej: o konkretnej godzinie wstawać, o określonej porze modlić się, iść spać – wylicza Karolina w ramach wyjaśnienia. – To chyba też tak, że nam się dawniej wydawało, że zakon to jakieś ograniczające człowieka ramy: jak cię w nie wsadzą, to „na sztywno”. Dzięki temu, że jesteśmy blisko z siostrami, dowiedzieliśmy się, jak to życie zakonne wygląda naprawdę, bez stereotypów – zastanawia się Kamila.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.