Razem z profeską wieczystą świętowali rodzice i przyjaciele, także ci, wśród których dojrzewało jej powołanie
Razem z profeską wieczystą świętowali rodzice i przyjaciele, także ci, wśród których dojrzewało jej powołanie
Karolina Pawłowska /Foto Gość 

Ach, co to był za ślub!


Brak komentarzy: 0

Karolina Pawłowska


GOSC.PL

publikacja 22.09.2015 06:00

Jako Małgosia była kierownikiem firmy budowlanej, prowadziła interesy, „robiła” pieniądze, miała chłopaka. Ale to nie z nim zdecydowała się stanąć na ślubnym kobiercu. Jako siostra Dominika swoje „tak” powiedziała Jezusowi. 


Pochodzi ze Słupska, teraz mieszka i pracuje w Ustce. Zakonne śluby złożyła po 8 latach od przekroczenia progu Zgromadzenia Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego de Saxia. Tym razem już nie na rok, ale na wieczność. 


Goście


– To było długie narzeczeństwo – przyznaje ze śmiechem s. Dominika Pac. – Ale to właśnie jest mądrość Kościoła. Pan Bóg w tym czasie niczego przed człowiekiem nie ukrywa. Daje piękne chwile, ale też trudności życia w zakonie. Po tym czasie człowiek doskonale wie, na co się decyduje – mówi rozpromieniona, gdy późno w wieczór poprzedzający złożenie wieczystej profesji znajdujemy chwilę, żeby porozmawiać.


Przez cały dzień dom generalny na Szpitalnej 10 tętnił gwarem. Cztery siostry świętowały jubileusz 25-lecia, do trzech mających nazajutrz złożyć swoje śluby zjeżdżali się goście z całej Polski. 
Karolina, Kamila, Asia i Paweł przywieźli niespodziankę – album ze zdjęciami dokumentującymi wspólne działania, wyjazdy, zabawy. Chociaż Kamila ma za sobą kilometry pokonane w pielgrzymce na Jasną Górę, a reszta uciążliwą drogę znad morza, nie myślą o spaniu.

– Na pierwszych ślubach po nowicjacie w Leżajsku też byliśmy, więc nie było mowy o tym, że może nas zabraknąć w Krakowie – śmieją się młodzi przyjaciele s. Dominiki. 
Znają ją jeszcze jako Małgosię, nieco starszą koleżankę ze wspólnoty bł. Gwidona, która działała przy słupskim kościele Mariackim. – W życiu nie pomyślelibyśmy, że tu się kroi zakon! – wybuchają szczerym śmiechem, wspominając tamten czas.

– Zaskoczenie było wielkie, ale bardzo pozytywne. Zrobiła nam wielką niespodziankę – dopowiada Karolina. Przyjaźnią się z s. Dominiką od lat. Razem dojrzewali: oni do dorosłości, ona na drodze powołania. – Jest energiczna, spontaniczna, żywiołowa. Nie myślałam, że będzie umiała wpisać się w zasady reguły zakonnej: o konkretnej godzinie wstawać, o określonej porze modlić się, iść spać – wylicza Karolina w ramach wyjaśnienia. 
– To chyba też tak, że nam się dawniej wydawało, że zakon to jakieś ograniczające człowieka ramy: jak cię w nie wsadzą, to „na sztywno”. Dzięki temu, że jesteśmy blisko z siostrami, dowiedzieliśmy się, jak to życie zakonne wygląda naprawdę, bez stereotypów – zastanawia się Kamila. 


Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama