Abp Gądecki o Krzyżu Baryczków: jego istnienie w mieście skazanym na nieistnienie jest cudem

„Po ludzku sądząc nie powinien istnieć, a jednak ocalał”.

Reklama

Krzyż Baryczków można nazwać po trzykroć cudownym: jest cudem artystycznym; jego istnienie w mieście skazanym na nieistnienie jest cudem historycznym; a trwający pięć wieków kult jest cudem teologicznym - mówił abp Stanisław Gądecki podczas obchodów 500-lecia obecności Krzyża Baryczków w Warszawie.

Główne obchody rocznicowe 500-lecia obecności Krzyża Baryczków w Warszawie odbyły się w niedzielę w bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela.

Mszy św. z tej okazji przewodniczył arcybiskup senior archidiecezji poznańskiej Stanisław Gądecki, a koncelebrowali m.in. metropolita warszawski abp Adrian Galbas i biskup pomocniczy Michał Janocha.

W homilii abp Gądecki przypomniał historię Krzyża Baryczków, który został przywieziony do Warszawy z Norymbergi w 1525 r. przez warszawskiego kupca Jerzego Baryczkę. Przypomniał legendę, zgodnie z którą Baryczka uratował krucyfiks przed profanacją z rąk luteran.

Hierarcha podkreślił, że Krucyfiks Baryczkowski jest arcydziełem sztuki późnogotyckiej przełomu XV i XVI wieku. - W sztuce prezentuje on kierunek naturalistyczny, a z drugiej strony głęboko mistyczny. Postać Pana Jezusa pokazuje doskonałą znajomość ludzkiej anatomii, ale także głęboką wiedzę o ludzkiej duszy Chrystusa - mówił.

Przypomniał, że początkowo krucyfiks umieszczono w bocznej nawie warszawskiej archikatedry, a rodzina Baryczków ufundowała dla niego specjalny ołtarz. - Modlący się tam wierni leczeni byli z rozmaitych chorób, o czym świadczą liczne wota dziękczynne - stwierdził abp Gądecki.

Arcybiskup senior zaznaczył, że krucyfiks przetrwał w stolicy tak wiele historycznych zawirowań, że - według abp. Gądeckiego - "po ludzku sądząc nie powinien istnieć, a jednak ocalał".

Pierwszym tego typu wydarzeniem był potop szwedzki, podczas którego Szwedzi zajęli Warszawę. Kolejnym wydarzeniem był pożar, który wybuchł w katedrze w 1598 r., a następnym - huragan, który zniszczył świątynię w 1602 r. Abp Gądecki przypomniał, że w obu przypadkach krucyfiks pozostał nienaruszony.

- Gdy w czasie Powstania Warszawskiego Niemcy ostrzeliwali katedrę, która była fortecą walczących powstańców, 16 sierpnia 1944 roku katedra stanęła w płomieniach. Gdy dowiedział się o tym ksiądz Wacław Karłowicz, kapelan powstania, zdecydował się w ostatniej chwili przenieść ten krucyfiks - powiedział hierarcha.

Przypomniał, że wynieść krzyż z płonącej świątyni ks. Karłowiczowi pomogły dwie sanitariuszki: Barbara Gancarczyk i Teresa Potulicka-Łatyńska. Figurę Chrystusa zdjęto z krzyża i przeniesiono do podziemi kościoła Matki Bożej Łaskawej na ul. Świętojańskiej, a następnie do kaplicy kościoła sióstr sakramentek.

Abp Gądecki zaznaczył, że kiedy i ten kościół został zbombardowany, krzyż został umieszczony w kościele św. Jacka, gdzie mieścił się wówczas szpital polowy. - Wieść głosi, że pewnego dnia obecny tam ksiądz Henryk Cybulski, udzielając namaszczenia chorym, namaścił również świętymi olejami figurę Pana Jezusa, którą w słabym świetle dominikańskich podziemi wziął za rannego człowieka - powiedział.

Dodał, że gdy Niemcy wysadzili również ten kościół, zginęły w nim setki powstańców leżących w szpitalu polowym. Ale i tym razem Niemcom nie udało się zniszczyć figury.

Abp Gądecki podkreślił, że po zakończeniu II wojny światowej krucyfiks umieszczono prowizorycznie w kościele seminaryjnym na Krakowskim Przedmieściu. Stamtąd w Niedzielę Palmową w 1948 roku podczas uroczystej procesji przeniesiono go do archikatedralnej Kaplicy Baryczków, która jako jedyna ocalała ze zniszczonej katedry. - Tę właśnie procesję uznano za symboliczny początek zmartwychwstania zniszczonej stolicy - zaznaczył.

Zdaniem abp. Gądeckiego Krzyż Baryczków można nazwać "po trzykroć cudownym". - Jako dzieło sztuki jest cudem artystycznym. Jego istnienie w mieście skazanym na zagładę jest cudem historycznym. A jego nieprzerwany, trwający przez pięć stuleci kult (...) jest cudem teologicznym - stwierdził.

Przypomniał, że do Krzyża Baryczków przybywali ludzie różnych stanów: włościanie, szlachta, posłowie, senatorowie, biskupi i kolejni polscy władcy. Dodał, że przed tym krzyżem modliło się też dwóch papieży: święty Jan Paweł II i Benedykt XVI. - W Warszawie nie ma drugiego tak omodlonego krzyża, jak ten - zastrzegł.

Według abp. Gądeckiego krzyż Chrystusa jest "najbardziej przekonującym symbolem nadziei, jaki świat kiedykolwiek widział".

- Przemawia do wszystkich, którzy cierpią - do prześladowanych, chorych, ubogich, do zepchniętych na margines społeczny, do ofiar przemocy - i daje im nadzieję, że Bóg może ich cierpienie przemienić w radość, osamotnienie w poczucie duchowej bliskości, a śmierć w życie - podkreślił.

Obchody 500-lecia obecności Krzyża Baryczków zainaugurowała prezentacja obrazu "Krzyż Baryczkowski" pędzla artysty Ignacego Czwartosa.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama