„Nie powinno być niczego, co by nas dzieliło. Nie pozwólmy, by trucizna podziału przesączyła się do naszych serc. Byłoby to zbrodnią wobec narodu”.
Tak brzmi fragment przesłania prawosławnego arcybiskupa Aten i całej Grecji Hieronima II do rodaków, wydanego w przededniu referendum. Jutro Grecy mają zdecydować o przyjęciu lub odrzuceniu porozumienia w sprawie spłaty długów. Abp Hieronim nie wskazał, jak Grecy mają głosować, ale stwierdził, że Grecja powinna pozostać w sercu Europy. Nie można zaprzepaścić dotychczasowych osiągnięć, ponieważ od tego zależy przyszłość następnych pokoleń. „Być może jest to najbardziej dramatyczny moment w powojennych dziejach naszego narodu i dlatego powinna nas teraz jednoczyć troska o ojczyznę” – czytamy w przesłaniu zwierzchnika greckiej Cerkwi.
Inni prawosławni hierarchowie byli w swoich wypowiedziach bardziej jednoznaczni. Metropolita Anthimos z Tesalonik na zakończenie liturgii powiedział: „Macie prawo głosować, jak wam się podoba, ale ja będę głosował za Europą”. Niektórzy wierni przyjęli te słowa oklaskami, ale były też okrzyki sprzeciwu.
Tak obecne sytuację w Grecji opisuje katolicki arcybiskup Aten Sevastianos Rossolatos:
„Sytuacja jest naprawdę rozpaczliwa. Wielu emerytów wstaje o trzeciej w nocy, aby być pierwszymi, którzy mogą wziąć z bankomatu 60 euro. Najgorsze jest to, że nikt nie wie, co się stanie w poniedziałek. Telewizja państwowa, zgodnie z pozycją rządu, zachęca do głosowania «nie». Inne stacje telewizyjne dają do zrozumienia, że wyjście z euro oznacza katastrofę ekonomiczną. Ludzie są zdezorientowani i nie wiedzą, jak głosować. Żyjemy w sytuacji całkowitej niepewności. Także Kościół nie może zapłacić pensji swoim pracownikom, ponieważ albo nie ma pieniędzy, albo są one w banku, skąd nie można ich podjąć” – powiedział abp Sevastianos.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.