W wielu sprawach nie dorastamy do poziomu ludzi żyjących w średniowieczu – mówi historyk o. Tomasz Gałuszka OP w rozmowie z Jackiem Dziedziną.
Jacek Dziedzina: Te witraże, łuki, posadzka, ta akustyka, nastrój, muzyka... ależ tu u Was średniowiecze!
O. Tomasz Gałuszka OP: A tu solidny mur z XIV wieku...
I to wszystko z tej „zacofanej” epoki... Skąd ta ciągła moda na przykładanie „ciemnym średniowieczem” swoim przeciwnikom ideowym, politycznym? Oświecenie, które zrobiło złą reklamę „wiekom średnim”, to już daleka przeszłość.
To sięga jeszcze dalej. Pierwszą osobą był już Francesco Petrarka w XIV wieku. W listach do Jana Colonny, dominikanina, pisał, że kiedy czyta starożytne teksty, to czuje, że dotąd obracał się wśród jakiejś ciemnoty, żył w ciemnych wiekach. I kolejni wielcy pisarze, wpatrzeni w Petrarkę, tylko to powtarzali i dokładali swój kamyczek do tej ciemnej budowli.
W każdym stereotypie jest jakieś ziarno prawdy – może Petrarka, człowiek epoki, wiedział, co mówi?
Wyobraźmy sobie średniowiecze jako rodziców, którzy bardzo dbali o własne dzieci. Byli wyczuleni na właściwe wychowanie, na normy, na dyscyplinę, może często za mocną, ale to byli rodzice, którzy przewidywali różne rzeczy, a zatem nie pozwalali swoim dzieciom na wszystko. I nagle przychodzi moment, w którym dzieci widzą, że nie potrzebują już rodziców. Co więcej, nagle zaczynają patrzeć na swoich rodziców jak na zacofanych dziadków. Tacy zbuntowani młodzieńcy, którzy pojawiają się w XIV czy XV wieku, odcinają się całkowicie od rodziców.
Dzieciństwo bywa różne, czasami rzeczywiście ciemne i nieciekawe, a może być po prostu pewnym etapem dojrzewania. Pytanie, jakim „dzieciństwem” było średniowiecze?
To przede wszystkim epoka dojrzałych i świadomych swojej roli rodziców, którzy czasem może za bardzo dbają o swoje dzieci.
Kto pełnił rolę tych rodziców? Kościół? Władza?
Całe społeczeństwo. Dzisiaj żyjemy w rzeczywistości bardzo silnego rozdziału polityki, władzy, Kościoła, religii, wiary. W średniowieczu coś takiego nie istniało, wszystko było ściśle ze sobą połączone. Ta rodzina, wspólnota, to jedno ciało, które miało dwa ramiona: świeckie i duchowne. I w tej rodzinie mogli się tłuc, mogli się nawet zabijać, jak na Skałce w Krakowie w XI wieku, ale generalnie była to jedna rodzina. Natomiast ten rozdział, że nagle powstają dwie rodziny, które nawet zaczynają ze sobą walczyć, to jest wiek XVIII, a zwłaszcza XIX.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).