Konsekrowani. Są widocznymi świadkami radości zbawienia we współczesnym świecie.
Obecność znakiem
Podczas sobotniej sesji naukowej dotyczącej przeszłości Kluczborka i roli zakonów w założeniu i życiu miasta, obecni zastanawiali się też, z jakim przesłaniem powinni wychodzić dziś zakonnicy. – Za najważniejsze uznaliśmy zgodnie to, że siostry i bracia samą swoją obecnością świadczą, przypominają współczesnemu człowiekowi o czymś, co jest poza tym światem, że są nadrzędne wartości, na których warto oprzeć życie – relacjonuje proboszcz parafii MBWW ks. Bernard Jurczyk. Rozmówcy podkreślali, że nie można ulegać pokusie, że osoby konsekrowane dopiero wtedy coś znaczą, gdy działają. Najważniejsza jest ich obecność i modlitwa. – Jest dziś ogromny deficyt modlitwy, zwłaszcza tam, gdzie niewiele możemy już zrobić. Aby zaradzić biedzie materialnej i społecznej, państwo ma wiele wyspecjalizowanych agend, placówki wychowawcze, lecznicze, środki na to. Jednak w parze z biedą fizyczną idzie najczęściej też bieda duchowa, bezradność, cierpienie. To są zadania na dziś – modlitwa, poruszanie sumień. Pomysłem, który zrodził się w tym miejscu, jest powstanie skrzynki z intencjami na stronach internetowych obu parafii, sercanów i józefitek. Będą one omadlane przez siostry i braci, zwłaszcza w sytuacjach, gdy potrzebny jest szturm do nieba.
Przez żołądek do Boga
– W klasztorze słowa „nie lubię”, „nie zjem tego” są wykreślone ze słownika – twierdzi s. Anastazja ze Zgromadzenia Córek Bożej Miłości. Pracuje w Krakowie, gotując księżom jezuitom. – To może chociaż któryś się czasem skrzywi? – żartobliwie dopytuje ją na scenie prowadzący. – Nie wiem, bo do refektarza podczas posiłków nie zaglądam – słyszy w odpowiedzi. Obecność tej znanej z wielu książek kulinarnych zakonnicy i nie mniej od niej popularnej autorki przepisów – s. Leonilli na festynie u sercanów sprawiła, że niedzielne popołudnie było ucztą także dla ciała, a większość uczestników wychodziła z książką z autografem pod pachą. Same kucharki chętnie dzieliły się radami. – Myślę, że ludzie odchodzą już od tej nowoczesności, pełnej chemii, że tęsknią za domowymi smakami. Ostatnio przed spotkaniem z bratem nie zdążyłam upiec ciasta i po prostu kupiłam, a on stwierdził: „Ale ono nie pachnie”. Domowe, jak człowiek z miłością robi, jest inne. Bo jakby z musu robił, to nie wyjdzie... – opowiada s. Anastazja. O jej racji świadczą 3 mln egz. sprzedanych książek. Podkreśla, że często wymawiamy się brakiem czasu na gotowanie, a potem spędzamy wiele godzin np. przed telewizorem czy komputerem. – To dzieli rodzinę. Lepiej wziąć do kuchni dzieci, żeby robiły ciasteczka, pomogły przy gotowaniu, męża do pomocy i próbowania, to ten wspólny stół będzie scalać – radzi. Kuchnia okazuje się też dobrym miejscem do realizacji powołania i dążenia do świętości. – Każda praca uświęca, Pan Bóg daje ludziom różne zadania, stawia ich w różnych miejscach. Ja prawie całe życie, od początku życia w klasztorze, spędziłam w kuchni, a w tym roku mija już 60 lat od złożenia ślubów zakonnych. I tak gotuję, zapisuję przepisy i wcale się nie nudzę – podkreśla s. Leonilla. I tylko prowadzący, patrząc na pokaz przygotowywania udek kurczaka z farszem, widząc jak siostra sprawnie operuje nożem, wolał nie podchodzić zbyt blisko.
Przepis na ciasto szpinakowe
Pyszne dzieło s. Leonilli, choć ze względu na mocno zielony kolor i skład jest testem zaufania Bogu i kucharce. Ubić: 4 jajka całe 1 szklanka cukru Następnie wymieszać: 1 szklanka oleju 2 szklanki mąki krupczatki 1 proszek do pieczenia 1 opakowanie szpinaku (1/2 kg – kulki) rozmrozić na durszlaku. Dodać do masy i wszystko wymieszać i upiec (wierzch przykryć papierem). Upieczone ciasto przekroić. Ubić krem: 1 kubek śmietany 30% 2 śmietan-fix 1 łyżka cukru pudru Posmarować część ciasta, obsypując je 2/3 pestek z 1 owocu granatu (ew. żurawiny) – wgnieść lekko. Następnie pokruszyć resztę ciasta, posypać na krem, dodać owoce. Brzegi można urozmaicić „przyklejając” np. biszkopciki, rurki biszkoptowe lub delicje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).