Różnymi ścieżkami powołanie zawiodło ich za klasztorną furtę. Odkrywali je stopniowo, krok po kroku, albo dzięki błyskawicy, która oświetliła przyszłą drogę życia.
Decyzja o wyborze życia zakonnego jest zawsze poprzedzona pytaniem do Pana Boga, dlaczego obdarza łaską powołania i pozwala ten dar odczytać – mówi o. Wojciech Ożóg, dominikanin, pracujący obecnie w tarnobrzeskiej parafii pw. Wniebowzięcia NMP.
Przeżywany Rok Życia Konsekrowanego skłania nie tylko tych, których Chrystus powołał do zakonnej posługi, ale również wiernych świeckich, do zastanowienia i do lepszego poznania charyzmatu bycia i służenia Bogu i bliźnim w klasztorze.
Modlitwa to ich praca
Pierwsze, co uderza po przekroczeniu zakonnej furty u klarysek, to cisza. Siostra zaprasza do malutkiego pokoju i prosi, aby czekać. Mija czas. Słychać dzwonek kończący modlitwy. – Normalnie powinniśmy rozmawiać przez kratę, która jest symbolem naszego opuszczenia świata, by służyć Chrystusowi za klauzurą, jednak ze względu na to, że nasz klasztor jest w budowie, nie mamy jeszcze odpowiednio przygotowanej rozmównicy – rozpoczyna z uśmiechem, ale bardzo wyciszonym głosem rozmowę s. Maria Czech.
Historia tego zakonu w Sandomierzu zatoczyła duże, bo prawie 800-letnie koło. W 1245 r. w kaplicy Kazimierzowskiego zamku habit klaryski przyjęła polska księżniczka Salomea. Z siostrami przybyłymi z czeskiego konwentu w Pradze założyła pierwszą polską wspólnotę klarysek. Obłóczyn pierwszej polskiej ksieni klarysek dokonał obecny wtedy w mieście biskup krakowski Jan Prandota Odrowąż. Do Sandomierza siostry wróciły ze Skaryszewa przed 7 laty i zamieszkały w prowizorycznym klasztorze. Dziś są już samodzielnym klasztorem z przełożoną, która nosi historyczny tytuł ksieni. – W naszym charyzmacie zakonu klauzurowego istotne są trzy elementy: umiłowanie kontemplacji, ewangeliczne ubóstwo oraz wierność Ewangelii według wzoru św. Franciszka i św. Klary z Asyżu. Usuwając się w samotność, nie uciekamy przed światem i ludźmi, ale chcemy odejść od tego, co nie jest Bogiem, a co może stanowić przeszkodę na drodze do Boga – wyjaśnia s. Maria.
Podczas rozmowy ujmuje wielka pogoda i radość siostry. – Ktoś może pomyśleć, że nasza codzienność jest monotonna, bo każdy dzień jest do siebie podobny – opowiada. – Jednak tę monotonność ożywia pełna miłości więź z Chrystusem. Jeśli ona jest żywa, to każdy dzień jest świeży tą właśnie miłością.
Siostry wstają wcześnie rano, bo już o 4.45. Ich dzień wypełnia przede wszystkim modlitwa, na którą przeznaczają ponad 7 godzin. – Dziś ocenia się ludzi po ich efektywności, oczekuje się na spektakularne efekty. Naszą pracą jest modlitwa, której się nie zważy ani nie policzy. Jej efekt jest znany tylko Bogu. Oczywiście wykonujemy także inne prace, jak w każdej wspólnocie czy rodzinie, czy też realizujemy drobne zamówienia krawieckie lub hafciarskie dla parafii – dodaje s. Maria.
Dobrowolnie rezygnują z radia i telewizji, ale mają kontakt ze światem poprzez stronę internetową, przez którą napływa do nich wiele próśb o modlitwę. Także wyjście poza mury klasztorne może być związane tylko z ważną sprawą zdrowotną, administracyjną lub rodzinną. – Św. Jan Paweł II bardzo trafnie ujął sens i istotę powołania do życia w zakonie kontemplacyjnym, mówiąc, że „za klauzurą nie ogląda się ludzi. Za klauzurą się miłuje. Tą miłością, jaką Chrystus umiłował: aż do końca. Ta miłość jest ewangelicznym »kwasem«; zaczynem, który »całe ciasto przemienia«, przemienia w chleb potrzebny do życia codziennego” – podsumowuje sandomierska klaryska.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.