Patriarcha maronicki zaapelował do dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego i z Frontu an-Nusra, by chronili życie 25 libańskich żołnierzy i policjantów, których porwali w sierpniu b.r.
Spotykając się na dwa dni przed Bożym Narodzeniem z rodzinami zakładników, kard. Béchara Boutros Raï poinformował je też o liście Papieża Franciszka z wyrazami solidarności z porwanymi.
Islamskim ekstremistom zwierzchnik katolików obrządku maronickiego przypomniał, że uprowadzeni przez nich na granicy z Syrią żołnierze i policjanci pełnili tylko swoje obowiązki. Wezwał dżihadystów, by zaprzestali atakowania ludzi niewinnych. Ponadto kard. Raï zapowiedział, że będzie rozmawiał na temat porwanych z libańskim premierem Tammamem Salamem, który jest muzułmaninem sunnitą. Porywacze zaproponowali rządowi Libanu wymianę zakładników za grupę więźniów.
Patriarcha spotkał się też wczoraj z rodziną uprowadzonego ponad rok temu w Syrii libańskiego fotoreportera. 29-letni Samir Kassab zaginął 17 października 2013 r. koło Aleppo razem z mauretańskim dziennikarzem Ishakiem Moctarem i ich syryjskim kierowcą. Kard. Raï obiecał rodzinie fotoreportera, że porozumie się w jego sprawie z emirem Kataru w nadziei na szczęśliwe zakończenie sprawy. „Mamy informacje, że Samir jeszcze żyje” – powiedział w telewizji jeden z członków jego rodziny po spotkaniu z libańskim purpuratem. Jak dodał, za porwaniem stoi prawdopodobnie Państwo Islamskie.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.