Rząd w Bagdadzie nie zrobił zupełnie nic dla 120 tys. chrześcijan wygnanych przez dżihadystów z Państwa Islamskiego.
Coraz cięższa jest sytuacja naszych współwyznawców na północy Iraku. Zdaniem abp. Bashara Wardy, chaldejskiego arcybiskupa Irbilu, stolicy irackiego Kurdystanu, rząd w Bagdadzie nie zrobił zupełnie nic dla 120 tys. chrześcijan wygnanych przez dżihadystów z Państwa Islamskiego.
Choć Irak otrzymał znaczną międzynarodową pomoc dla przesiedleńców z Mosulu i równiny Niniwy, do wyznawców Chrystusa nic z tego nie dotarło. Iracki rząd pomaga tylko wysiedlonym stamtąd muzułmanom – powiedział abp Warda w wywiadzie dla papieskiego dzieła Pomocy Kościołowi w Potrzebie. – Chrześcijanie nie mogą także liczyć na władze Kurdyjskiego Okręgu Autonomicznego, bo już od początku roku nie otrzymują one żadnych środków z Bagdadu. Katolicki hierarcha zarzucił też przywódcom muzułmańskim, że nie potępili wyraźnie zbrodni dżihadystów z Państwa Islamskiego. Ponadto przytoczył przykłady rabowania domów wypędzonych chrześcijan przez ich muzułmańskich sąsiadów.
Państwo Islamskie i Dżabhat an-Nusra zagrażają też Libanowi. W sierpniu ich oddziały przekroczyły granicę libańsko-syryjską, atakując miasto Arsal. Według libańskich chrześcijan w obecnej sytuacji jedynie szyicki Hezbollah zapobiega inwazji dżihadystów na Liban. Gdyby nie ci szyiccy bojownicy, Państwo Islamskie dosięgałoby już do wybrzeża Morza Śródziemnego, do chrześcijańskiego w większości miasta Dżunija – uważa patriarcha maronitów kard. Béchara Boutros Raï.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.