Naśladowanie Jezusa polega na "odwróceniu mentalności świata".
Kościół traci życie, gdy zamiast nawracać się z pokorą, szuka poza sobą winy za brak owoców głoszenia i niepowodzenie misji ewangelizacyjnej w laicyzującym się społeczeństwie - mówił bp Damian Muskus OFM w Alwerni, gdzie przewodniczył uroczystościom odpustowym Stygmatów św. Franciszka z Asyżu.
Krakowski biskup pomocniczy ofiarował bernardyńskiemu sanktuarium swój krzyż pektoralny, który otrzymał od Benedykta XVI. W sanktuarium Stygmatów św. Franciszka z Asyżu w Alwerni znajduje się obraz Pana Jezusa „Ecce Homo”, czczony jako ikona Bożego Miłosierdzia.
W homilii bp Muskus mówił, że naśladowanie Jezusa, do którego wezwani są Jego uczniowie, polega na „odwróceniu mentalności świata, dla którego miarą sukcesu jest kariera, władza i wpływy, ku optyce Bożej, która mówi: musisz stracić to wszystko, by zachować życie na wieczność”.
- To nie jest wezwanie do dosłownie pojmowanego męczeństwa, choć przecież chrześcijanie wciąż umierają za Chrystusa, oddają swoje życie: pracę, karierę, osobiste plany, perspektywy sukcesu z miłości do Niego – podkreślał bp Muskus, wyjaśniając, że Jezus pragnie radykalnie zmienić życie człowieka i nadać mu głębszy sens. - Sens płynący z ofiary, ze służby, z umierania naszych egoizmów, ambicji po to, byśmy stawali się coraz bardziej ewangeliczni – dodał.
Jak mówił, życie ludzkie jest historią różnych strat i przemijania. - Każdy wybór jest stratą, bo nie można mieć w życiu wszystkiego, choć świat nam kłamie, że wszystko mamy na wyciągnięcie ręki – zauważył krakowski biskup pomocniczy, podkreślając, że Jezus nie mówi o niczym, co byłoby przeciwne ludzkiej naturze, w którą wpisana jest strata. - Pytanie polega na tym, dla kogo żyjemy, dla kogo tracimy życie, dla kogo umieramy? Od tej odpowiedzi zależy, czy nasze straty są życiodajne. Odpowiedź wiele nam powie o tym, kim jest dla nas Jezus, który daje nadzieję na zachowanie życia mimo wszystkich strat – zaznaczył.
Jego zdaniem, niedoścignionym „mistrzem tracenia życia z powodu Jezusa” był św. Franciszek z Asyżu. - Franciszek doświadczał na co dzień, że utracić życie to znaczy ofiarować je dla miłości, to znaczy służyć, być darem dla innych. Nie ma innej drogi do pokoju i dobra, do radości i szczęścia bez miary, jak ta jedna: droga naśladowania Jezusa, upodobnienia się do Niego aż po krzyż. Stygmaty, które otrzymał Franciszek, są potwierdzeniem tej drogi – stwierdził duchowny.
- Być może jedną z najtrudniejszych do zniesienia prawd o nas samych jest ta, że nie da się nawrócić raz a porządnie. Mimo głębokich pragnień nie jesteśmy w stanie stać się aniołami na ziemi. Uznanie, że nasze nawracanie jest procesem, że wciąż zmagamy się z sobą i własną grzesznością, wymaga pokory. Droga krzyża jest więc także drogą cierpliwego znoszenia upadków i podnoszenia się z nich, drogą pokornego przyznawania: tak, jestem grzeszny, ale chcę to zmienić – nauczał bp Muskus.
Jak stwierdził, te prawa życia duchowego dotyczą również wspólnoty Kościoła, który „traci swoją żywotność, gdy chce zachować w sobie życie zgodne z regułami światowości”.
- Kościół naprawdę zyskuje życie, gdy wydaje się słaby, kruchy i bezbronny wobec potęg władzy, polityki i znaczenia. Kościół traci życie, gdy usiłuje się dostosować do reguł tego świata, idzie na układy ze złem, próbuje kompromisów z doczesnością. I zyskuje życie, gdy wydaje się, że umiera z powodu szyderstw, braku wiary, utraty autorytetu – mówił.
- Kościół traci życie, gdy usiłuje zachować prestiż i znaczenie, zaprzeczając, że jest wspólnotą grzeszników. Gdy zamiast z pokorą przyznawać się do popełnionego zła, usiłuje je schować, nie do końca pokazać, wyprzeć się go. Gdy zamiast nawracać się z pokorą, szuka poza sobą winy za brak owoców głoszenia i niepowodzenie misji ewangelizacyjnej w laicyzującym się społeczeństwie – podkreślał bp Muskus.
- Kościół budzi się do nowego życia za każdym razem, gdy fascynuje się Jezusem, a nie wielkimi tego świata, choćby to byli najbardziej prawi i uczciwi ludzie ze świata polityki. Kościół budzi się do nowego życia, gdy, jak święty Franciszek, płonie pragnieniem upodobnienia się do ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana – powiedział krakowski biskup pomocniczy, dodając, że to w ranach Chrystusa znajduje się „źródło niekończącej się nadziei”.
O wsparciu Ukraińców mówi mediom watykańskim Wielki Szpitalnik Zakonu Maltańskiego, Josef D. Blotz.
Papież rozmawiał wieczorem w Castel Gandolfo z dziennikarzami.
Chcą przejęć kontrolę na regionami, które w większości są zamieszkiwane przez chrześcijan.
Naśladowanie Jezusa polega na "odwróceniu mentalności świata".