Grabież mienia, likwidacja klasztorów, zsyłki na Sybir i kary śmierci to represje carskie, jakie dotykały duchowieństwo po powstaniu styczniowym.
W nocy z 27 na 28 listopada 1864 r. do kapucynów przy ul. Miodowej wpadli Rosjanie. Kazali braciom spakować rzeczy osobiste i ogłosili rozwiązanie klasztoru. Zakonników wywieźli do Zakroczymia. Udało się im wrócić do Warszawy w 1918 r. Tereny przyklasztorne były już wtedy podzielone, mienie rozgrabione, a skład osobowy zmniejszył się z 34 do 18 braci. - Ale carowi nie powiódł się główny plan, jakim było wyrzucenie chrześcijaństwa poza nawias - mówiła dr Jolanta Załęczny otwierając 6 grudnia w Muzeum Niepodległości konferencję naukową "Kasata klasztoru kapucynów” zorganizowaną w 150. rocznicę tragicznych wydarzeń po powstaniu styczniowym.
Spotkanie było okazją do pokazania losów Kościoła nierozerwalnie związanych z losami narodu przez wsparcie duchowieństwa w dążeniach niepodległościowych Polaków. - Księża byli w konspiracji, tworzyli władze narodowe, czynnie uczestniczyli w akcjach zbrojnych, ale ich działalność główna koncentrował się na roli duszpasterskiej - mówił prof. Wiesław Wysocki z UKSW, przedstawiając sytuację Polski i Kościoła w okresie powstania styczniowego.
Przypomniał, że w opinii cara najbardziej niebezpieczni byli duchowni podburzający w kazaniach naród do zrywu, ale także ci, którzy zachęcali do modlitwy za poległych i ojczyznę. - Księża wspierali materialnie spiskowców, odbierali przysięgę od powstańców, a gdy zaczęła się insurekcja, błogosławili bojowników i odczytywali z ambony, czasami pod przymusem, manifest rządu narodowego. Było to traktowane jako zdrada państwa i groziła za to śmierć bądź długoletnie więzienie. Nawet grzebanie powstańców było uznawane za oddanie się rewolucji - mówił.
Przypomniał, że carat świadomie podtrzymywał opinię o powszechnym udziale księży w powstaniu, chcąc mieć powód do zagarnięcia ich mienia. - Mniejszość kleru była faktycznie zaangażowana. Reszta "tylko” błogosławiła spiskowców, udzielała schronienie, czy wspierała ich materialnie - wyjaśniał profesor. Zauważył, że w ocenie postawy duchownych były także opinie potępiające zachowanie księży - ksiądz był w lesie, a parafianie, szczególnie osoby starsze, chcieli skorzystać z sakramentów i nie było komu ich udzielać - zakończył prof. Wysocki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O wsparciu Ukraińców mówi mediom watykańskim Wielki Szpitalnik Zakonu Maltańskiego, Josef D. Blotz.
Został on dziś opublikowany przez Dykasterię ds. Służby Integralnemu Rozwojowi Człowieka.
Odwołując tradycyjną imprezę niepotrzebnie nakręca się atmosferę zagrożenia?