Mariam Ibrahim, która w Sudanie została skazana na śmierć za odmowę wyrzeczenia się chrześcijańskiej wiary, przyznała w wywiadzie dla BBC, że wierzy, iż czas w więzieniu był dla niej "próbą".
"Jestem przekonana, że to była próba dla mnie, i jestem przekonana, że takie rzeczy przychodzą, na tych, którzy kochają Pana" - powiedziała przed kamerami.
Mariam obecnie przebywa z rodziną w USA, gdzie jedna z chrześcijańskich fundacji przyznała jej nagrodę za odwagę.
Podczas osadzenia w więzieniu kobieta urodziła dziecko. W rozmowie z BBC powiedziała, że w więzieniu "nie było łatwo, nie potrafię tego opisać", a "prawo które ma chronić ludzi, kaleczy ich".
Przyznała, że w sudańskich więzieniach ludzie przebywają w znacznie gorszych warunkach, niż ona była przetrzymywana.
Przed przylotem do USA, Mariam wraz z mężem i dwójką dzieci, została m.in. przyjęta przez papieża Franciszka. Papież podziękował jej wtedy za jej świadectwo wiary.
Mariam została skazana w Sudanie za rzekome odstępstwo od islamu. Jak wielokrotnie podkreślała, pomimo, iż jej ojciec był muzułmaninem, ona nigdy muzułmanką nie była, lecz wzrastała w wierze chrześcijańskiej przekazanej przez matkę.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.