Transseksualizm, kielich z ostatniej wieczerzy Jezusa oraz Jan Paweł II i Jan XXIII – to tematy kolejnego numeru „Gościa Niedzielnego”.
Oto przegląd niektórych zawartych nim artykułów:
Rewolucja papieża Jana [ks. Robert Skrzypczak]
Był nieprzewidziany i nieprzewidywalny. Ani tradycjonalista, ani postępowiec. „Całemu światu znane było tych dwoje radosnych oczu pomiędzy dużymi uszami” – mówi kard. Loris Capovilla o Janie XXII.
Ten papież ośmielił się ruszyć drogą, którą obawiali się pójść jego poprzednicy. Sobór Watykański II wprawił Kościół w dynamizm duchowej odnowy oraz przemiany, której nikt już zatrzymać nie zdoła. Słusznie ostatni sobór jest przez wielu nazywany „soborem Jana XXIII”. Jak pisał Roger Aubert: „On osobiście podjął myśl o zwołaniu go, zwalczał wytrwale wszelkie przeszkody, aby nie opóźnić jego otwarcia, które to niektórzy, zważywszy na jego wiek i stan zdrowia, usiłowali odwlekać w nieskończoność; wreszcie uczestniczył w nim przez dyskretne, choć skuteczne działanie, nadając mu właściwy kierunek. Wystarczy tego, aby ów papież przeszedł do historii”. Po jego śmierci niektórzy narzekali na budowanie „mitu” Jana XXIII. Nie zawsze ten mit był wolny od przekłamań i zawiści. Zwolennicy Kościoła „mocnego” i defensywnego, w stylu Piusa XII, nigdy nie darowali papieżowi Janowi soboru, próbując rysować jego karykaturę, jako giganta na glinianych nogach, zaś jego eklezjalną inicjatywę oceniać jako koszmarne nieszczęście dla katolików. Inni, przerażeni niektórymi przejawami kryzysu powstałego w epoce posoborowej, oskarżali Jana XXIII o nadużycia spowodowane popieraniem skrzydła progresistów wśród biskupów. Byli i tacy, którzy stawiali papieżowi zarzut teologicznego uprzedzenia. Twierdzili, że miał rzekomo powtarzać z upodobaniem, iż gdy widzi teologa, to czuje, jakby nadciągał wróg. „Jan XXIII – pisał ojciec Yves Congar – kierował się przede wszystkim instynktem i natchnieniem. Chyba za bardzo nie dowierzał myśleniu. Nigdy też nie zdobył się na teologiczną ocenę swych praktycznych poczynań”. Złośliwie komentowano, że sobór został ocalony dzięki intelektualnym zdolnościom jego następcy – Pawła VI. Tymczasem zwolennicy duchowej wielkości papieża Jana XXIII kierowali słowa krytyki pod adresem soboru, iż w ich przekonaniu nie zdołał utrzymać pierwotnej duchowej rangi nadanej mu przez papieża Jana. Zżymali się, że jego następca był zbyt zamyślony, to znaczy zbyt lękliwy. W tych osądach wyraźnie krytykom myliła się naiwność z dobrocią papieża Jana, ustępliwość z jego łagodnością, a niedostatki stanowczości z jego anielską cierpliwością.
To nie grzech [Bogumił Łoziński]
Transseksualizm nie jest grzechem, lecz poważną chorobą. Kościół uznaje za nieetyczne jej leczenie za pomocą interwencji chirurgicznej. Obecnie w Sejmie trwają prace nad ustawą określającą zasady urzędowej zmiany płci.
Przyczyny transseksualizmu nie są jednoznacznie ustalone. Według części lekarzy chora jest psychika. Kościół twierdzi, że leczenie powinno polegać na terapii, która pozwoli zaakceptować danej osobie to, kim jest pod względem fizycznym. Warto też mieć świadomość, że operacja chirurgiczna nie leczy, bowiem dana osoba ma świadomość, że nie zmieniła płci, tylko jej atrybuty cielesne. Przypomina jej o tym konieczność stałego zażywania hormonów, które kontrolują wygląd zewnętrzny. Częste są przypadki, że osoby po operacji chirurgicznej nie akceptują nowego ciała. W ubiegłym roku media opisywały przypadek 42-letniej Belgijki, która przeszła operację zmiany płci, jednak – jak tłumaczyła – gdy patrzyła w lustro, „czuła się zniesmaczona”. Uznała, że „nie chce być potworem” i popełniła samobójstwo.
Lekcja umierania [ks. Tomasz Jaklewicz]
„Nigdy nie odczuwał lęku przed śmiercią” – wspomina kard. Dziwisz. Kiedy umarł Jan Paweł II, zaintonowano nie „Requiem”, ale „Te Deum”. Stałem wtedy na placu św. Piotra. Płakałem, ale nigdy nie czułem mocniej, że Bóg jest. I jest z nami. W Kościele.
Ksiądz Tadeusz Styczeń, jego przyjaciel, wspominał epizod, który miał miejsce podczas pierwszej Drogi Krzyżowej, którą Jan Paweł odprawiał w Koloseum. Kiedy papież umocował niesiony przez siebie krzyż na Wzgórzu Palatyńskim, wygłosił przemówienie zakończone słowami: Stat Crux, dum volvitur orbis (Krzyż trwa, podczas gdy zmienia się świat). Wówczas ktoś z tłumu zawołał: Santo Padre! In hoc signi vinces! (Ojcze Święty! W tym znaku zwyciężysz!). Okrzyk wywołał owację, a Jan Paweł II stał nieruchomy, zastygły, pogrążony w adoracji.
Święty „kubek” [Marcin Jakimowicz]
Szukali go i nasz rodzimy poczciwy Pan Samochodzik i obieżyświat Indiana Jones. Stał się obiektem pożądania nie tylko przywołanych przeze mnie bohaterów popkultury, ale i tysięcy ludzi na całym świecie. Już same poszukiwanie Graala stało się symbolem i urosło do miana przysłowia. Czytamy o nim w legendach celtyckich, w literaturze średniowiecza, we współczesnych powieściach sensacyjnych. Do licznej grupy „poszukiwaczy Świętego Graala” należeli przez wieki nie tylko rycerze króla Artura i poszukiwacze przygód, ale i liczne grono naukowców. Czy obrosłe legendami naczynie z jerozolimskiej „sali na górze”, w którym po raz pierwszy w dziejach świata wino zamieniło się w krew samego Boga, rzeczywiście znajduje się w Hiszpanii i stoi sobie spokojnie w gablocie w katedrze w Walencji? Dziennikarz Grzegorz Górny i fotograf Janusz Rosikoń, autorzy imponującego albumu „Tajemnica Graala. Śledztwo w sprawie Świętego Kielicha”, twierdzą, że tak jest w istocie. Przeprowadzili dziesiątki rozmów i zjechali kawał świata, by dowieść prawdy. Nie sposób na kilku stronach opisać zawiłości tego naukowego śledztwa (autorzy publikacji czynią to w niezwykle przekonujący sposób na niemal 300 stronach albumu).
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.