Stanowisko Komitetu Bioetycznego PAN ws. klauzuli sumienia jest niezgodne z Konstytucją – uważa prof. Andrzej Zoll.
I co chwilę wyskakuje jakiś nowy, konkretny problem jak płacenie za mrożenie zarodków po śmierci osoby, czy osób, które się do tego zobowiązały...
Można robić i hybrydy i chimery... Nie mamy także żadnych przepisów dotyczących komórek macierzystych, nie ratyfikowaliśmy niezwykle ważnej konwencji bioetycznej.
A są jakieś szanse na jej ratyfikowanie?
Na pewno w tym parlamencie nie ma na to szans. To jest właśnie skala problemu. Krytykowano mnie za stwierdzenie, że nie boje się dyskusji o aborcji. Uważam, że właśnie należy o tym rozmawiać, bo inaczej prowadzi to do zamiatania pod dywan niezwykle ważnych społecznie zagadnień. Trzeba porozmawiać ale nie obrzucać się błotem.
A dlaczego obrzucamy się błotem? Czego doświadczamy: buntu przeciwko wartościom, rewolty przeciw Kościołowi? Kto jest winien?
Muszę powiedzieć, że często denerwuje mnie też stanowisko Episkopatu.
Bo?
Bo nie trafia często w sedno sprawy a też sam prezentuje to, co zarzuca drugiej stronie: podejście emocjonalne, dezawuujące, nie zwracające uwagi na pewne argumenty drugiej strony.
Brakuje ducha dialogu?
Tak, bardzo często widać brak potrzeby dialogu. Mnie szalenie brak stanowiska arcybiskupa Życińskiego, który potrafił i chciał rozmawiać.
Poziom publicznej debaty wokół spraw najważniejszych jest niski. Spodziewał się Pan tego, nasza wolność – wkrótce upłynie 25 lat od przemian 1989 r. będzie właśnie taka? Może upłynęło za mało czasu?
Jestem zmartwiony tym stanem. Przecież atak na Komisję Kodyfikacyjną, który jest w istocie atakiem na mnie ale na min. Królikowskiego, jest sterowany. Jednego w dnia w czterech gazetach ukazują się atakujące go artykuły. Trudno uznać, żeby to był przypadek.
Poza tym: ton rozmowy. Przecież w telewizji nie ma dialogu. Są cztery głowy, które się kłócą.
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).