Arcybiskupowi zależało, by z ich pomocą rozkręcić nową jakość duszpasterstwa. Takiego z rozmachem, na wzór ośrodka krakowskiego. Czy uda się przenieść tę rzeczywistość na katowicki grunt? I jak na Górnym Śląsku odnaleźli się sami dominikanie?
Do Katowic przybyli w 2012 roku na zaproszenie abp. Wiktora Skworca. Powierzono im parafię Przemienienia Pańskiego. – Śródmieście Katowic jest specyficznym terenem duszpasterskim – relacjonuje ojciec Andrzej Kuśmierski, subprzeor katowickiej wspólnoty zakonnej.
– Niewielu mamy parafian, mniej niż 5 tysięcy, a większość z nich to osoby starsze. W oczy rzuca się nieobecność młodych małżeństw, brak dzieci. Po pierwszym rekonesansie w czasie kolęd zadaliśmy sobie pytanie: dla kogo tak naprawdę w tej parafii jesteśmy. Dominikanie to zakon kaznodziejski, jego znakiem rozpoznawalnym są dopracowane kazania. Mocno oparte na słowie Bożym i w miarę możliwości dostosowane do konkretnej grupy słuchaczy. Dobrze wychodzą im wszelkie akcje duszpasterskie, również te długofalowe, dające podstawę permanentnej formacji. – Tego głównie oczekuje od nas arcybiskup: działalności duszpasterskiej ponadparafialnej – mówi ojciec Kuśmierski. – Rodzi się jednak problem. Brak salek, łazienek, zaplecza kuchennego. To rzeczywiście kłopot. Dominikanie pracują z wieloma grupami duszpasterskimi. Tworzą je konkretni ludzie, którzy muszą się gdzieś podziać. Ważne jest, by mieli swoje miejsce, z którym będą się utożsamiać, o które będą dbać. – Infrastruktura jest ważna – przekonuje zakonnik. – Żeby przyciągnąć ludzi, zachęcić ich do duszpasterstwa, trzeba stworzyć odpowiednie warunki.
Jak nie wypaść z „Gniazda”
Ojcowie początkowo, jak sami mówią, poczuli się lekko załamani. Trzeba było jednak zakasać rękawy i wziąć się do roboty, choć trochę do niej mieli pod górkę. Co udało się zrobić? – Strzałem w dziesiątkę okazało się duszpasterstwo akademickie – odpowiada ojciec Kuśmierski. – „Gniazdo”, bo taką nazwę wymyślili studenci, przyciąga mnóstwo młodzieży. Wiadomo, że jest to duszpasterstwo tymczasowe. Nic nie szkodzi. Taka już jego specyfika, że się „wpada” na kilka lat studiów i „wypada”. Ludzie mają się uformować w wierze, przeżyć coś w jej przestrzeni i iść sobie dalej. „Gniazdo” ma swój program ramowy, swoją godzinę niedzielnej Eucharystii – uczestniczy w niej najwięcej osób, prężnie działającą scholę – zespół skupia między innymi studentów jazzu i wokalu z katowickiej Akademii Muzycznej.
Dominikanie objęli duszpasterstwem również dorosłych. Znalazła się grupa osób, którym bardzo zależało na poszerzeniu wiedzy religijnej i znajomości Pisma Świętego. – Nazwaliśmy się „Grupa ¾”, trzy czwarte życia za sobą – wyjaśnia ojciec Andrzej. – Formuła spotkań opiera się na prelekcji i dyskusji. Pogłębiamy znajomość teologii, filozofii, Biblii. 40 osób przychodzi regularnie na spotkania. Kanwą naszych rozważań jest Ewangelia według św. Marka. Kolejnym sukcesem duszpasterskim katowickich dominikanów są systematyczne spotkania w ramach grupy post-akademickiej. Na początku ludzie ci przychodzili na spotkania studentów, ale po roku duszpasterstwa wszyscy stwierdzili, że trzeba rozdzielić te dwie rzeczywistości. – Osoby po studiach, rozpoczynające pracę i zupełnie nowy rozdział życia potrzebują własnego miejsca w przestrzeni Kościoła – tłumaczy duszpasterz. – Inne problemy, inne pytania, inne potrzeby.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.