W Republice Środkowoafrykańskiej ucieka się przed wojenną przemocą do kościołów.
Nie ustają walki między siłami ugrupowania Seleka, które drogą zbrojnej rebelii doszło do władzy w Republice Środkowoafrykańskiej, a lokalnymi oddziałami samoobrony. Powoduje to dalsze przesiedlanie się ludności. Przemoc rebeliantów zmusiła już do opuszczenia dotychczasowych miejsc zamieszkania ok. 400 tys. ludzi. Blisko 70 tys. z nich opuściło ojczyznę, udając się do sąsiednich krajów, głównie do Demokratycznej Republiki Konga.
Ostatnio walki nasiliły się na północnym zachodzie Republiki Środkowoafrykańskiej. Uciekinierzy szukają pomocy w obrębie kościołów, gdyż tam czują się bezpieczniejsi i mniej narażeni na ataki. Do miasta Bossongoa, odległego ok. 400 km od stołecznego Bangi, przybyło ok. 37 tys. przesiedleńców. Zamieszkali oni na niewielkim, 5-hektorowym terenie przy tamtejszym kościele katolickim w namiotach dostarczonych przez UNICEF.
W tej samej północno-zachodniej części Republiki Środkowoafrykańskiej leży też Bouar, gdzie w ostatnich w walkach między bojownikami Seleki a oddziałami samoobrony zginęło kilkanaście osób. Miasto opustoszało, ale liczni przesiedleńcy skupili się przy tamtejszej katedrze katolickiej, gdzie zorganizowano też ośrodek pomocy lekarskiej. Jak poinformował agencję AFP wikariusz generalny tej diecezji, którym jest pracujący tam od ponad 20 lat ks. Mirosław Gucwa z diecezji tarnowskiej, w kościelnych pomieszczeniach znalazło schronienie od 4 do 6 tys. ludzi, głównie osób starszych, kobiet i dzieci. Według polskiego misjonarza szczególnie pilne jest dostarczenie im żywności.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.