Rozmowa z ks. Dariuszem Gasem, proboszczem parafii Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie, która gościła uczestników II Ogólnopolskiego Kongresu Nowej Ewangelizacji.
Joanna Jureczko-Wilk: Kongres – to były cztery dni intensywnych rekolekcji, warsztatów, rozmów… Co przyniósł parafii?
Ks. Dariusz Gas: Tego jeszcze do końca nie wiem, mam nadzieje, że Duch Święty nas zaskoczy. Z pewnością błogosławieństwem była sobotnia ewangelizacja w domach, na ulicach, w metrze… Księża nie daliby rady pójść w tak wiele miejsc i nie zrobiliby tego tak jak świeccy. Mnie, jako proboszczowi, kongres uzmysłowił, że ewangelizacja w parafii nie może być prowadzona od akcji do akcji, ale musi być spójną wizją, przedyskutowaną z parafianami. Musimy tak współpracować, żeby 80 proc. mieszkańców, których nie ma na niedzielnej Mszy św., odnalazło w parafii swój dom.
To parafia jest pierwszym środowiskiem, gdzie wiara w naturalny sposób się rozwija, gdzie można spotkać prawdziwych świadków żyjących w Chrystusie. Tym bardziej że dzisiaj wiele rodzin przeżywa kryzys, rozpada się i dzieci nie mają gdzie doświadczyć żywej wiary. Bardzo przeżyłem to, gdy po ostatnim Przystanku Woodstock czworo młodych ludzi złożyło w kancelarii akt apostazji. Kiedy próbowałem z nimi rozmawiać, natrafiłem na mur nie do przebicia. Jako duszpasterz poczułem się bezsilny. Mam tylko nadzieję, że ostatnie słowo będzie należało do Boga.
Jak ewangelizować 40 tys. parafian?
Kiedy po kameralnej, rodzinnej parafii św. Anny w Piasecznie, gdzie wszyscy mnie znali i ja wszystkich znałem, zostałem proboszczem na Ursynowie, było dla mnie dużym wyzwaniem, by tej parafii nie traktować jako olbrzymiego mechanizmu duszpasterskiego. Po kongresie jeszcze wyraźniej widzę potrzebę indywidualnego podejścia do parafian, szczególnie do tych, którzy do kościoła nie chodzą. Ale bez świeckich my, księża, niewiele zdziałamy. Jest nas sześciu i gdyby nawet każdy z nas spotykał się z wiernymi przez dziesięć godzin dziennie, siedem dni w tygodniu, miesięcznie jednej osobie mógłby poświęcić 2,5 minuty.
W uroczystość Zesłania Ducha Świętego 3 tys. parafian złożyło pisemne wyznanie wiary. Ma Ksiądz na kogo liczyć…
Takie deklaracje złożyła połowa uczęszczających na niedzielne Msze św. To dużo. Bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie w tej parafii długie kolejki do konfesjonałów, które ustawiają się nie tylko w niedzielę, ale też w dni powszednie. W ubiegłym roku rozdaliśmy 350 tys. Komunii św. Chodzi teraz o to, żeby osoby przychodzące do kościoła pogłębiły swoją wiarę na katechezach, we wspólnotach, żeby stały się ewangelizatorami. Bo to, że jestem na niedzielnej Mszy św., daję na tacę i przyjmuję księdza po kolędzie, oznacza tylko tyle, że jestem ochrzczony i religijny. Ale czy prawdziwie wierzę, czy jestem rzeczywistym świadkiem Jezusa Chrystusa na co dzień?
Pani z Rudy Śląskiej powiedziała mi na kongresie: „50 lat chodziłam do kościoła. Po rekolekcjach Szkoły Nowej Ewangelizacji odkryłam, że byłam niewierząca”.
No właśnie. Pogłębianie wiary, formacja, odbywa się w małych grupach, wspólnotach, przez dzielenie się słowem, pomaganie sobie, tworzenie więzi i oczywiście modlitwę, bo bez niej nic się nie uda. My, jako duszpasterze, musimy stworzyć do tego warunki, nie zamykać kościoła i salek po wieczornej Mszy św. o godz. 18. W ubiegłym roku powstało w naszej parafii pięć nowych wspólnot, w tym dwie zupełnie spontanicznie: małżeństw modlących się o dar macierzyństwa oraz singli. 14 października rozpoczynamy kolejny cykl Kursu Alfa, a 20 października ruszają katechezy neokatechumenalne.
Na kongresie zachęcano nas, świeckich, żebyśmy wzięli odpowiedzialność za parafię. W czym więc można pomóc proboszczowi?
Parafianie zdjęli mi z głowy sprawy prawne, na których się nie znam. Teraz zgłosili się fachowcy, którzy poradzą przy wymianie oświetlenia w kościele. Przychodzą też osoby, które po prostu pytają, czy mogą pomóc, bo na przykład uczą języka angielskiego albo są na emeryturze i mają czas. Ze strony księży muszą być odwaga proszenia o pomoc, zaufanie do świeckich. Także w sprawach duszpasterskich. W naszej parafii świeccy animatorzy uczestniczą w przygotowaniu młodzieży do bierzmowania. Większość katechez dla narzeczonych prowadzą małżeństwa. Ostatnie rekolekcje wielkopostne głosił ks. Krzysztof Czerwionka, odpowiedzialny za wspólnotę Galilea, ale świeccy dawali świadectwa, przygotowali oprawę tych rekolekcji. Panie z koła różańcowego powiedziały mi niedawno, że modlą się za mieszkańców swoich bloków – za chorych, za kłócące się za ścianą małżeństwa, za tych, którzy nie chodzą do kościoła. Z sąsiadami dzielą się swoim doświadczeniem wiary, zanoszą im parafialną gazetę… To jest cudowna misja, bo dociera do osób, które nie usłyszą zaproszenia proboszcza. Na kongresie podchwyciłem pomysł, żeby zespół ewangelizacyjny zorganizował odrębne rekolekcje dla rodziców i dzieci pierwszokomunijnych. W tej parafii naprawdę jest wielu ludzi z ciekawymi inicjatywami. Nauczyłem się ich słuchać i niech Duch Święty przez nich podpowiada.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wychowanie seksualne zgodnie z Konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa”
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.