Obserwatorzy ze Wspólnoty Rozwoju Afryki Południowej uznali wybory w Zimbabwe za spokojne i wolne, jednak reprezentanci Unii Europejskiej podzielają jedynie opinię na temat małej liczby incydentów, powstrzymując się od oceny uczciwości głosowania.
„Wygląda na to, że Zimbabwe weszło na drogę ku demokracji, bo tym razem obyło się bez przemocy. Miejmy nadzieję, że krajowi będzie dane powrócić na forum międzynarodowe i regionalne, gdzie zajmie należne mu miejsce”. Takie zdanie wyraził sekretarz generalny tamtejszego episkopatu, ks. Federic Chiromba komentując wybory prezydenckie i parlamentarne.
Wybory prezydenckie wygrał urzędujący dotychczas 89-letni Robert Mugabe, faktycznie dyktator rządzący krajem od 1980 roku. Natomiast Front Patriotyczny (ZANU-PF), którego Mugabe jest liderem, zgodnie z dotychczasowymi wynikami z państwowej komisji wyborczej, zajmie 136 ze 183 możliwych do obsadzenia miejsc w parlamencie.
W trakcie wyborów odnotowano 47 oficjalnych zgłoszeń o nieprawidłowościach, w tym przypadki zastraszania głosujących, głównie na terenach wiejskich, gdzie prezydent ma zwykle największe poparcie. Poza tym wielu wyborców nie było na listach do głosowania; pojawiły się też doniesienia o fałszowaniu kart wyborczych.
Po tym, jak po głosowaniu służby bezpieczeństwa zwiększyły kontrole drogowe w poszukiwaniu broni, zwierzchnicy religijni zaapelowali o zachowanie spokoju i poszanowanie wyników wyborów przez wszystkie ugrupowania. Poprosili także o rzetelne sprawdzenie wszelkich zgłoszonych nieprawidłowości oraz o dialog ponad podziałami, by Zimbabwe mogło rzeczywiście kontynuować drogę ku demokracji.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.