Eklezjologia

Trzeba pytać co robić, by nie stać się czeszącym jedną owcę fryzjerem, by żywy organizm nie przeobraził się w partię i stowarzyszenie.

Reklama

Mądre słowo. Po raz pierwszy usłyszałem je w Krościenku, na Kopiej Górce. Twórca oaz opowiadał o wizycie kardynała Wojtyły i cytował słowa, wypowiedziane przy figurze Niepokalanej Matki Kościoła. Że oaza to eklezjologia Vaticanum Secundum przełożona na język praktyki. Niewiele jako nastoletni chłopak zrozumiałem, ale poczułem się potraktowany jak dorosły. Tym bardziej, że ks. Blachnicki nie ograniczał się do suchego wywodu. Osiągnięcie celu, wyznaczonego przez Sobór, domaga się pewnej wizji drogi z jej etapami, oraz wskazania osób, które za poszczególne zadania będą odpowiadały. Mówca nie owijał w bawełnę. Skoro tu jesteście, znaczy zostaliście powołani nie tylko do przejścia drogi, ale i do realizacji zadań, jakie zostaną wam na tej drodze powierzone.

Przyszedł czas studiów teologicznych. Mądre słowo coraz bardziej wypełniało się treścią. Dzięki zachęcającym, a wręcz prowokującym do lektur profesorom, odkrywałem jego bogactwo i złożoność. Jednak ciągle pozostawał niedosyt. Praktyczny umysł wychowanka klasy matematyczno-fizycznej ciągle zastanawiał się, jak to przełożyć na język codzienności. Czyli wracał do Krościenka.

Powrotom sprzyjają także katechezy papieża Franciszka. Cykl o Kościele, czyli eklezjologia w praktyce. Czytam, słucham i trochę tak, jakbym widział stojącego między młodzieżą księdza Blachnickiego. Jednego z drugim łączy właśnie ów praktyczny zmysł, ukazujący nauczanie Soboru nie jako oderwaną od życia, wymyśloną za biurkiem teorię (co tak chętnie powtarzają niektórzy księża), ale coś, co jest samym życiem. Łączy ich także to, że wizja i jej praktyczne zastosowanie rodzi się na kolanach. Ze zdumieniem przeczytałem informację, że Franciszek swoje codzienne homilie poprzedza trzygodzinną medytacją. I przypomniałem sobie, że Franciszek z Krościenka też godzinami klęczał każdego dnia przed Najświętszym Sakramentem, zawsze wychodząc z kaplicy ostatni. Niejako przy okazji skojarzyłem te postaci z moim niedawnym rozmówcą. Młody ksiądz opowiadał o swoich zajęciach. Szkoła, duża parafia, różne grupy, wszystko jest ważne, wszystko oceniane, wszystko pilne… Na twarzy widać zmęczenie. Kiedy on ma czas na modlitwę, pomyślałem, i jak szybko się wypali?

Wróćmy do Franciszka z Rzymu. Dziennikarze, cytując papieża, wybierają z jego nauczania fragmenty najbardziej nośne. To, co najłatwiej sprzedać. Jak słynny fragment o fryzjerach. Czy z ostatniej katechezy o tym, że w Kościele nie ma banalnej jednolitości, że „nie jest stowarzyszeniem charytatywnym, kulturalnym czy politycznym, ale jest żywym organizmem, który wędruje i działa w dziejach”.  Istnieje dość poważne niebezpieczeństwo zatrzymania się nad tymi niezwykle wyrazistymi stwierdzeniami. Tymczasem trzeba iść dalej. Trzeba pytać co robić, by nie stać się czeszącym jedną owcę fryzjerem, by żywy organizm nie przeobraził się w partię i stowarzyszenie.

Lud w drodze i Ciało Chrystusa. Zapewne kolejnymi będą obrazy winnicy, owczarni, roli uprawnej i Bożej budowli. Bo taka jest struktura Konstytucji Lumen Gentium. Dla nas ważne będzie odkrycie duchowych fundamentów, owych apokaliptycznych siedmiu warstw pod murami biblijnego miasta na górze. Tego wszystkiego, co tak mądrze nazywa się eklezjologią. Bez niej grozi nam zagubienie. Nie będziemy wiedzieć ani kim jesteśmy, ani dokąd zmierzamy.


 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama