Wczoraj rozpoczął się proces w sprawie zabójstwa szefa włoskiego Banco Ambrosiano.
Czy abp Marcinkus mógł być aż tak naiwny? Czy uważany przez wielu za niedoświadczonego w dziedzinie finansów hierarcha rzeczywiście nie miał pojęcia o przekrętach Banco Ambrosiano i dlatego powierzał mu pieniądze Watykanu? Włoska prokuratura nic mu nie udowodniła, bo podczas śledztwa przeciw Banco Ambrosiano (na początku lat 80.) Marcinkus skrył się za immunitetem dyplomatycznym Watykanu. Kpił, gdy brytyjski dziennikarz David Yallop wydał w 1984 r. kuriozalną książkę "W imię Boga", w której dowodził, że Jan Paweł I został uduszony po miesięcznym pontyfikacie, bo chciał zakończyć współpracę Watykanu z Banco Ambrosiano. Ale w 1992 r. Marcinkus już tylko przezornie milczał, gdy włoski sąd dowiódł, że rezydujący w Rzymie biskup Paweł Hnilica kupił teczkę Roberto Calviego, która - co już jest domysłem mediów - mogła zawierać dokumenty kompromitujące Watykan. Marcinkus głośno zaprzeczał zeznaniom skruszonych mafiosów, którzy w 1994 r. oskarżyli go o świadomy udział w mafijnych operacjach finansowych. Dziś arcybiskup mieszka w Arizonie, a finansami Watykanu kieruje powołana przez Jana Pawła II rada kardynałów. Ofiara mafii? Rozpoczęty wczoraj proces w sprawie zabójstwa Roberto Calviego to owoc uporu jego syna, który nigdy nie uwierzył w samobójstwo ojca. Doprowadził do ekshumacji jego ciała w 2003 r., po której medycy sądowi uznali, że na bankierze dokonano mordu. Oznaczałoby to, że oskarżony nie zabił się, by uciec przed oskarżeniami prokuratury o przekręty, lecz padł ofiarą mafiosów niezadowolonych ze stanu swych depozytów. Wskutek wznowionego śledztwa pięciu ludzi mafii wczoraj posadzono na ławie oskarżonych. Czy będą mówić? Czy włoska mafia potrafiła na 20 lat narzucić Brytyjczykom wersję o samobójstwie bankiera? Czy zaczną obciążać włoskich polityków i watykańskich hierarchów? - Konspiracyjne tezy o silnym zaangażowaniu Kościoła w operacje Banco Ambrosiano są przesadzone. Ale trudno zaprzeczyć, że Kościół w latach 70. pozwolił się wmieszać w bardzo ciemne sprawki - twierdzi amerykański watykanista John Allen.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.