Wczoraj rozpoczął się proces w sprawie zabójstwa szefa włoskiego Banco Ambrosiano.
Blisko ćwierć wieku po śmierci Roberto Calviego Włosi wyczekują nowych sensacji o powiązaniach włoskiej polityki, mafii i Kościoła Ciało prezesa włoskiego banku znaleziono w czerwcu 1982 r. wiszące pod Mostem Czarnych Mnichów (the Blackfiars Bridge) w Londynie. Calvi miał w kieszeniach pięć cegieł i ponad 15 tys. dolarów w różnych walutach. Choć londyńscy śledczy początkowo wątpili, czy otyły bankier był w stanie wspiąć się na przęsło mostu, by tam się powiesić, to po kilku tygodniach zawyrokowali: "To samobójstwo". Wczoraj włoska prokuratura zażądała, by rzymski sąd zaprzeczył tej wersji i skazał pięciu włoskich mafiosów za mord na Calvim. Św. Ambroży, mafia i masoni Calvi szefował mediolańskiemu bankowi, który pod koniec XIX w. założono jako placówkę katolicką i od imienia patrona miasta św. Ambrożego nazwano Banco Ambrosiano. Przez pierwszych kilkanaście lat jego klienci musieli legitymować się świadectwem chrztu, a wśród jego kolejnych szefów można odnaleźć kilku krewnych papieży. Jednak pomimo świątobliwej retoryki i częstych wizyt duchownych bank w latach 70. XX w. przystąpił do brudnej gry, w którą najprawdopodobniej zamieszana była mafia, włoscy politycy, a pośrednio - i zapewne wbrew własnej woli - Watykan. W latach 70. Banco Ambrosiano był głównym partnerem i inwestorem pieniędzy banku watykańskiego. Ten bliski związek na początku lat 80. przyczynił się do wybuchu sensacyjnych plotek i historii szpiegowskich, w które miałby być wmieszany Kościół. Jak się bowiem okazało, Banco Ambrosiano nie tylko prał brudne pieniądze mafiosów (lokując je w rajach podatkowych), ale też - jak twierdzą włoskie media - pośredniczył w finansowaniu projektów politycznych części włoskiej prawicy. Polityczne powiązania Roberto Calviego potwierdza jego uczestnictwo w posiedzeniach włoskiej loży masońskiej P2 (na liście jej członków był wówczas m.in. obecny premier Silvio Berlusconi). Celem P2 w latach 70. było m.in. zwalczanie komunizmu, a jej dawni członkowie do dziś szczycą się finansowaniem sandinistów w Nikaragui czy antykomunistycznej prasy w Ameryce Łacińskiej. Choć dziś podejrzewa się, że część pieniędzy P2 pochodziła od mafii, to loży nie udowodniono działań kryminalnych. Kłopoty abp. Marcinkusa - Mówienie o powiązaniach Kościoła, mafii i loży P2 to oburzające oszczerstwa - mówił przed kilku laty amerykański abp Paul Marcinkus, który szefował bankowi watykańskiemu i przyjaźnił się z Roberto Calvim.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.