Pogoda się poprawiła, temperatura podskoczyła. Może dlatego, choć do sezonu ogórkowego jeszcze daleko, w prasie wieje nudą. No, trochę szybciej zaczyna bić serce, gdy czyta się o Węgrach.
Tematów kościelnych – właściwie zero. Jeśli nie liczyć informacji w Wyborczej, że w dniu rocznicy powstania w getcie warszawskim w kościołach zabrzmią dzwony. Gazety zauważają pogrzeb Margaret Thatcher i zamach w Bostonie. W Rzeczpospolitej o sprawie zawirowań w kwestii nowych zasad odbioru śmieci oraz o prawnych problemach dotyczących działkowców. W Wyborczej apel o urlopy macierzyńskie, o rodzenie po ludzku i dwugłos w sprawie sześciolatków w szkołach. W Naszym Dzienniku o problemach dotyczących podziału pieniędzy na organizacje polonijne i apel o utrzymanie kary za obrazę uczuć religijnych. Brzmi nieźle, ale tak naprawdę teksty nudne i rozwlekłe. No, chyba że to mnie wysoka temperatura przytłumiła zdolności poznawcze :)
I właściwie tylko jeden temat naprawdę interesujący. O działaniach instytucji europejskich wobec Węgier. Sprawa ciągnie się od dłuższego czasu. Chodzi o czwartą poprawkę do konstytucji, która podobno narusza zasady demokracji i państwa prawa. Parlament Węgier między innymi odebrał Trybunałowi Konstytucyjnemu prawo do wypowiadania się w kwestii ustalonej przez tenże parlament konstytucji, zakazał prowadzenia kampanii wyborczych w mediach prywatnych, oraz ograniczył samodzielność uniwersytetów. Komisja Europejska jest oburzona. Na szczęście Parlament Europejski, który musiałby zgodzić się na ewentualne sankcje wobec Węgier już nie tak bardzo. Bo okazuje się, że do krytykowanie Węgrów nie jest już tak skora prawica. A Europejska Partia Ludowa, do której należą nasze PO i PSL nawet nie chcą słyszeć o zawieszeniu w prawach członka tej partii węgierskiej Fidesz.
Temat Węgier i podejmowanych tam zmian szerzej podejmował ostatnio Andrzej Grajewski w Gościu Niedzielnym. Nie sposób jednak w tym miejscu nie zauważyć, że europejska lewica pozwoliła sobie na bezprzykładny atak wobec demokratycznego państwa. Tylko dlatego, że nie działa ono wedle ich oczekiwań. I chyba jako pierwsze państwo w Europie odważyło się wskazać władzy sądowniczej właściwe dla niej miejsce: rozsądzanie zgodnie z obowiązującym prawem, a nie stanowienie go. Rzecz godna zauważenia. Bo jakoś tak już ostatnio się dzieje, że wielką rolę w kształtowaniu porządku prawnego na Zachodzie odgrywają sądy. Nawet jeśli ich wyroki – jak to miało miejsce w przypadku polskich spraw okołoaborcyjnych przed trybunałem w Strasburgu – kompletnie ignorują istniejące prawo.
Kto wie, może to głównie irytuje lewicę? Ktoś przypomniał, że to nie jakaś sitwa, a wybierany przez ludzi parlament ma stanowić prawo?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.