O tym, jakiego duszpasterstwa potrzebują studenci i jak wykorzystać ostatnie dni Adwentu, z ks. dr. Lucjanem Bielasem, duszpasterzem akademickim Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, rozmawia Miłosz Kluba.
Miłosz Kluba: Numer telefonu do Księdza jest udostępniony na stronie duszpasterstwa jako całodobowy. Często dzwoni?
Ks. dr Lucjan Bielas: – Nie zdarzyło się, żeby ktoś tego nadużył, ale dużo osób z niego korzysta. Już wcześniej studenci dzwonili do mnie z trudnymi sprawami. Często w nocy. Zawsze odbierałem i nie miałem do nikogo o to pretensji. Zdaję sobie sprawę, że człowiek, również w nocy, może mieć kłopoty czy trudne myśli, także popychające go do samobójstwa. Zlekceważenie takiego telefonu, w kontekście Sądu Ostatecznego, może duszpasterza dużo kosztować.
Tego właśnie potrzebują studenci?
– Przede wszystkim potrzebują czasu i dostępności. Wywalczyłem pokój na uczelni i trzy razy w tygodniu mam tam dyżury. Rzadko się zdarza, żebym miał jakąś wolną minutę. Trzeba być z tymi studentami. No i potrzebny jest strój duchowny.
Ksiądz w sutannie to na uczelni raczej rzadkość.
– Chyba jestem jedyny, ale nie mam z tym żadnych kłopotów. Rzadko pojawiają się złośliwe komentarze, a i te staram się wykorzystywać jako pretekst do rozmowy.
Obecnie duszpasterstwo na Uniwersytecie Papieskim łączy około 10 różnych inicjatyw. Nie za dużo?
– Ciągle dołączają się kolejne! Większość z nich już funkcjonowała, ale teraz wyszła z podziemia. Najważniejsze, że za każdą z zakładek na naszej stronie internetowej stoi człowiek. Konkretny – z imieniem, nazwiskiem, kontaktem. To bardzo mobilizuje. Ja jestem już starszym księdzem i moim zadaniem jest być z nimi, wysłuchiwać ich. Mogę czasem wyjść z jakąś propozycją, ale nie mogę robić wszystkiego za nich. Ten wiek daje mi zresztą pewną przewagę. Młodzi ludzie potrzebują starszego kapłana, który daje poczucie bezpieczeństwa, który patrzy z dystansu i ze spokojem dziadka.
Co łączy te różne działania?
– Trzeba młodym ludziom pomóc zrobić dwa kroki. Pierwszy – w stronę pracy zawodowej. Dziś pracodawca ma swoje wymogi, i to wysokie, przede wszystkim jeśli chodzi o rzetelność, uczciwość. Znamienne, że coraz więcej ludzi szukając dobrego pracownika, ogląda się na tych, którzy mają pogłębioną formację chrześcijańską. Nauczyć się zawodu można szybko, ale żeby wypracować naprawdę sensowną duchowość, trzeba ciężkiej pracy. Celem duszpasterstwa jest przeniesienie wiedzy o Bogu z głowy do serca. U ludzi, u których Bóg jest w sercu, praca będzie nie tylko na wysokim poziomie, ale też stanie się akcją misyjną. Chcę tak przygotowywać studentów, aby kiedyś, tworząc relacje w pracy, byli nośnikami Ewangelii. W ten krwiobieg pracy, pieniędzy i wzajemnych relacji trzeba włożyć Chrystusa. Wtedy to się naturalnie rozejdzie w świecie.
A ten drugi krok?
– To krok w stronę życia rodzinnego. Dzisiaj młodzi ludzie bardzo często przychodzą na studia z rozbitych rodzin. Nie mają doświadczenia stołu – miejsca, gdzie miłość jest dla każdego, gdzie wszyscy patrzą sobie w twarz, gdzie ludzie uczą się słuchać, rozumieć, mówić. Ten młody człowiek jest pozbawiony czegoś, co normalnie powinien wynieść z domu. Dlatego taką popularnością cieszą się warsztaty „Jestem kobietą, jestem mężczyzną i co dalej?”. Tam zaczynamy mówić, jak siebie poznać, jak nad sobą zapanować i jak jeszcze lepiej siebie dać – i Bogu, i drugiemu człowiekowi. Nie zastąpi to nikomu domu rodzinnego, ale jakoś pomoże.
A co z tymi, którzy nie angażują się w żadne duszpasterstwo przez cały rok? Chodzi już nie tylko o studentów. Jak spożytkować te ostatnie dni Adwentu?
– Kiedy łotr, wisząc na krzyżu, w ostatniej chwili wyznał swoją winę, Jezus nie powiedział: „Były rekolekcje! Gdzieś ty był?”. Chrystus go wyspowiadał. Ten łotr to dla mnie człowiek, który wykorzystał ostatnią szansę. To jest bieg, w którym każdy może wygrać. I fantastyczne jest to, że nie jest to zwycięstwo kosztem kogoś. Dla każdego jest przygotowane podium, ale na ostatniej prostej trzeba przyspieszyć. Trzeba się koniecznie przygotować duchowo, nawet jeśli choinka będzie nieubrana. Najważniejsze, żeby być wyspowiadanym i skupić się na relacji do Chrystusa. Wtedy te święta będą dobre. On nie musi rodzić się w luksusach. Wystarczy mu stajenka. Ale niech się urodzi!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).