Uchem i palcem

- Nie wiem, kiedy jest dzień i noc, wchodzę w kałuże, spadam z krawężników. Najbardziej przeszkadza mi jednak to, że nie widzę twarzy ludzi, którzy idą naprzeciw mnie - mówi Beata Wawerska.

Reklama

Dodaje, że nie lubi niespodzianek – choćby tajemniczo zapakowanych prezentów – i nieznanych hałasów za drzwiami. Za to chętnie rozmawia przez telefon. Pokazuje swój specjalny zegarek, który sam mówi, która jest godzina, mały komputer, z którego można odsłuchiwać nagrane tam książki, i tabliczkę z dłutkiem do pisania brajlem. Przede wszystkim jednak przedstawia swoją sąsiadkę, panią Jagodę, która często służy jej swoim okiem i pomocnym ramieniem.

Dłutko i dyktafon

Pani Beata zaczęła tracić wzrok w szkole podstawowej. – Bardzo lubiłam matematykę, ale geografii już nie. Trudno mi było znaleźć na mapie rzeki, jeziora. Na egzaminie maturalnym wszystkie pytania zlewały mi się w jedno – wspomina. Podczas późniejszej edukacji nauczyła się pisma brajla. Twierdzi, że nie ma czasu na zamartwianie się brakiem wzroku. – Jestem mamą, babcią. Całe życie przepracowałam w służbie zdrowia – mówi. – To pomogło mi wyzwolić się z depresji. Kiedy pacjent wchodzi do gabinetu, na pierwszym planie jest on i jego problemy, a nie moje.

Władysław Walski jest we wrocławskim duszpasterstwie niewidomych już 42 lata. Był jednym z pierwszych trzech jego członków. Pamięta kolejnych sześciu duszpasterzy (opiekujących się jednocześnie osobami głuchoniemymi), począwszy od. ks. Kazimierza Błaszczyka, który błogosławił jego małżeństwo, po obecnego – ks. Tomasza Filinowicza. – Duszpasterstwo daje mi poczucie wspólnoty i bezpieczeństwa. Pan Jezus przychodzi tu do nas tak „po brajlowsku” – wyjaśnia. Jest osobą bardzo samodzielną. W znanym sobie terenie porusza się sam, z białą laską w dłoni. Nie korzysta z pisma Braille’a To, co potrzeba, „notuje” sobie w dyktafonie, korzysta z książek mówionych, zwykle z literatury religijnej. Wspomina o Piśmie Świętym w wersji elektronicznej, na karcie Compact Flash, które można sobie odtwarzać i słuchać (cała Biblia w brajlu zajęłaby masę papieru). Na spotkaniach duszpasterstwa niewidomych prowadzi zwykle śpiew. – Czy moje życie jest trudne? Każdy, zdrowy czy chory, ma na swój sposób ciężkie życie – mówi.

Byle wypukłe

Janina Siwko do duszpasterstwa niewidomych należy od 30 lat. Nie jest osobą zupełnie niewidzącą, ale oczy są przyczyną wielu jej cierpień. – Trzy lata temu na kilka miesięcy zupełnie zaniewidziałam. Przeszłam operację, po której sytuacja nieco się poprawiła, ale kłopoty z oczami mam cały czas. Wzrok zmienia się w różnych porach dnia... Cieszę się jednak z tego, co mam. Jestem samodzielna i staram się też być pomocna innym. W duszpasterstwie łączy nas prawdziwa przyjaźń – mówi. I dodaje, że należy również do wspólnoty Cichych Pracowników Krzyża, podobnie jak pani Beata. – Praca duszpasterska z niewidomymi nie jest tak specyficzna jak z głuchoniemymi, którym trudno jest na przykład uczestniczyć w „normalnej” Mszy św., ale i dla tych pierwszych bardzo ważne są więzi z osobami w podobnej sytuacji. Dobrze się ze sobą czują – wyjaśnia ks. Tomasz Filinowicz. – Nasze duszpasterstwo niewidomych gromadzi przede wszystkim osoby dorosłe, starsze. Z młodzieżą spotykam się raz w tygodniu w internacie przy ośrodku dla niewidomych na Złotnikach; na weekendy młodzi często jednak wyjeżdżają do domu.

Dla ludzi zupełnie niewidzących czasem trudność stanowi samo dojście do kościoła – potrzebują pomocy przewodnika. – Niektórzy z bardzo bliska trochę widzą, np. mogą oglądać telewizję z nosem tuż przy monitorze – tłumaczy ks. Tomasz. – Kiedy jednak chodziłem po kolędzie wśród niewidomych, to dla wielu otrzymany obrazek był zwykłym, gładkim kawałkiem papieru. Przygotowując się teraz do bierzmowania, staramy się o jak najbardziej wypukłe krzyże, z wyrazistymi kształtami. Istnieją też specjalne książki z wypukłymi elementami, rozmaite elektroniczne ułatwienia, jak programy komputerowe umożliwiające drukowanie w brajlu tekstu pisanego „zwyczajnie”. Niektórzy niewidomi potrafią pięknie śpiewać psalm, czytając go błyskawicznie palcami z kartki.

Kiedyś podobno w duszpasterstwie organizowano rowerowe pielgrzymki na Jasną Górę. Na tandemach jechali razem głuchoniemi i niewidomi. To musiała być najwytrwalsza pielgrzymia grupa.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama