Śmierć męża dla każdej z nich wydawała się bardziej końcem jakiegoś rozdziału niż początkiem. Konsekracja zmieniła tę optykę. Pomogła przekuć złe doświadczenia w dobro.
I właśnie o budowanie tej relacji mają zabiegać. Bardzo w tym pomaga adoracja Najświętszego Sakramentu, na którą wiele z nich chodzi do płockiego sanktuarium. – Kiedyś człowiek siedział na adoracji, bo siedział, ale teraz widzę, jak staje się ona dla mnie modlitwą serca i jak można wejść wtedy w modlitwę kontemplacyjną – przyznaje Adela Markowska, która jeszcze w Łodzi, jako pierwsza z naszej diecezji, przyjęła konsekrację, a później zabiegała o powstanie takiej wspólnoty na płockim Mazowszu. – Siedem lat temu nie było tej głębi relacji z Jezusem. Teraz w codzienności mojego życia czuję, że Bóg jest bardzo blisko mnie i pozwala mi widzieć więcej niż dawniej. W tym wszystkim modlitwa jest niesłychanie ważna. Jeśli w jakimś dniu nie mam na nią dość czasu, to czuję, jakbym coś bardzo cennego straciła.
Przewartościowanie
Ktoś pomyśli, że wdowa konsekrowana spędza kolejny rozdział swojego życia na klęczkach i w kościele. To też, ale pozostając w świecie i nie zrywając rodzinnych relacji, musi znaleźć równowagę między kontemplacją i aktywnością. Radykalizacja życia chrześcijańskiego oznacza i więcej modlitwy, i jak najlepsze wypełnianie swoich obowiązków, do których z chwilą konsekracji czasem dochodzą jakieś dobrowolne dzieła pomocy. Wszystko to na miarę własnych sił, bo ich także nie omijają ciężkie choroby. – Jestem po operacji, podczas której usuwany był rak, i dzisiaj mam endoprotezę. Dlatego każde wyjście to dla mnie duże wyzwanie. Nie mogę więc na przykład, pomagać w hospicjum, ale za to w domu czasem coś uszyję, na przykład kołnierzyki do habitów dla sióstr. Niedawno uszyłam też cały habit dla jednej z zakonnic – mówi Stanisława Gromadzińska.
– Co zyskałam po konsekracji? – zastanawia się – Stałam się mniej gadatliwa. Ważę słowa. Nie denerwuję się tak jak dawniej. Przeżywam wszystko spokojniej, do tego stopnia, że nawet wiadomość o chorobie nie wyprowadziła mnie z równowagi. W dodatku widzę w tym wszystkim rękę Boga – wspomina pani Stanisława. Chociaż wdowy konsekrowane nie demonstrują swojego stanu, to bywają rozpoznawane. – Byłam kiedyś w kwiaciarni i podeszła do mnie zupełnie obca kobieta. Złożyła mi życzenia i powiedziała, że cieszy się ze spotkania z taką osobą. W takich sytuacjach widać, że konsekracja to dla nas zobowiązanie i musimy kontrolować nasze zachowanie i słowa – mówi Adela Markowska.
Maria Owsik także wymienia dbałość o czyny i słowa, jako ważną zmianę w ich życiu. – To wszystko musi potwierdzać, że stałam się lepszym człowiekiem, niż byłam. Czyli ważne są nie tylko złożone ręce, ale i świadectwo życia, codzienna postawa, to czy jestem uczciwa, prawdomówna, czy dostrzegam potrzeby drugiego człowieka – wyjaśnia pani Maria. Nie da się bowiem, jak podkreśla Adela Markowska, kochać Boga, a nie kochać człowieka. Tych dwóch miłości nie można i nie wolno oddzielać.
Bez lęku
Powierzyły swoje życie Bogu, więc nawet jeśli wiek nie przeszkadza, nie wyjdą już po raz drugi za mąż. Zawsze pojawia się zatem w rozmowie temat samotności, bo dzieci i wnuki, jeśli są, mieszkają zwykle oddzielnie. Samotność wdowy konsekrowanej okazuje się jednak nie tylko znośna, ale też dobra i twórcza. – 9 lat temu, po śmierci męża, bardzo bałam się choroby, śmierci i samotności – wspomina Zofia Długozima. – Teraz też oczywiście jest lęk, ale on mnie nie paraliżuje, bo wiem, że nie jestem sama, chociaż nie mam już męża i nigdy nie miałam dzieci. Wiem jednak, że dokoła są dobrzy ludzie, są inne wdowy konsekrowane. Stan samotności nie jest czymś smutnym, może dziś ze spokojem powiedzieć Maria Owsik, która straciła męża 20 lat temu. Oboje byli wtedy pięćdziesięciolatkami, a śmierć przyszła nagle i trudno było ją zaakceptować.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.