Śmierć męża dla każdej z nich wydawała się bardziej końcem jakiegoś rozdziału niż początkiem. Konsekracja zmieniła tę optykę. Pomogła przekuć złe doświadczenia w dobro.
Upłynęły dwa lata, odkąd w płockiej katedrze śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa złożyła kolejna, jak dotąd ostatnia, grupa wdów, przyjmując znaki konsekracji: krzyż, brewiarz i obrączkę. Dołączyły w ten sposób do grona dziewięciu poprzedniczek; w sumie w płockiej diecezji przyjęło konsekrację 13kobiet (w tym dwie są w innej diecezji). Wszystkie panie musiały spełnić podstawowy warunek, to znaczy małżeństwo każdej z nich, zakończone śmiercią męża, było jedyne i miało charakter sakramentalny. Natomiast ile osób, tyle doświadczeń i dróg dochodzenia do stanu konsekrowanego wdowieństwa, w którym kobieta staje się „wolna dla Boga”.
Najstarsza w tym gronie Janina Wikło wyznaje, że przez konsekrację Pan Bóg dał jej najlepsze, co mogło ją spotkać. Wdowy przyznają, że nie brak w ich życiu zwyczajnych goryczy i cierpienia, ale nad tym wszystkim góruje doświadczenie, że Bóg jest blisko i wyprowadza z trudnych sytuacji. Chociaż bardzo różnią się od siebie, łączy je więcej, niż mogą przypuszczać.
To działa!
Życie wdowy konsekrowanej toczy się w domu, w pracy, wśród bliskich, słowem w świecie, do którego należała przed konsekracją. Ale już nie w takim stopniu dla świata jak przedtem. Jej podstawowa misja – modlitwa – ustawia wyraźnie nową hierarchię wartości. – Gdy był mąż, trzeba było niejako przypodobać się jemu, teraz staramy się przypodobać Panu Bogu. Codziennie rano pytam więc: Boże, czy to moje życie Tobie się podoba? Jak mam wykorzystać ten dzień, by był on na Twoją chwałę, a nie na moją? – opowiada Danuta Opalińska, która przyjęła konsekrację 2 lata temu. 30 lat spędzonych z mężem w Ruchu Domowego Kościoła było czasem, gdy modlitwy w jej życiu nie brakowało, ale wdowieństwo sprawiło, że bardziej potrafi polegać na Bogu. – Wszelkie problemy człowiek rozwiązuje na modlitwie. Dostaję czasem bardzo konkretne odpowiedzi – przyznaje.
Im więcej usłyszy się świadectw tych kobiet, tym wyraźniej widać, że intencje ich wykraczają zwykle poza wąski zakres własnych pragnień. Ich rozmowa z Bogiem ma rozwijać się w kierunku, gdzie ogarnia się potrzeby wszystkich chrześcijan. Może właśnie dlatego bywa tak skuteczna, bo ma szeroki horyzont. – Moja modlitwa staje się modlitwą całego Kościoła. Proszę teraz nie tylko w swoich osobistych intencjach, ale też za chrześcijan odłączonych, prześladowanych, za ojczyznę, duchowieństwo, słowem za sprawy ważne dla Kościoła powszechnego i świata – mówi Maria Owsik, która przyjęła konsekrację 5 lat temu. Dodaje, że gdy jedzie z Płocka do Olsztyna, by odwiedzić córkę, zdąży odmówić 4 części Różańca, i dla każdej tajemnicy znajdzie się jakaś intencja.
Wdowy konsekrowane modlą się dużo, jedna z pań szacuje, że to blisko 7 godzin. Inna wdowa z Płocka, Zofia Długozima, przyznaje, że bywa to wielkim trudem, ale z drugiej strony daje radość. – Widzę, jak zmienił się mój stosunek do modlitwy, która zawsze była obecna w moim życiu, ale teraz w znacznie większym stopniu. Bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że mam o co prosić i za co dziękować. Chcę i mogę być bliżej Jezusa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).