Dziś Bożemu Narodzeniu nie zagraża podważanie faktów o życiu Jezusa, lecz banalizacja wydarzenia w Betlejem, wyjaśnia ks. prof. Henryk Seweryniak, teolog fundamentalny i apologeta, od niedawna jeden z konsulatorów Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji, w rozmowie z Agnieszką Małecką.
Świat zawsze będzie kontra, bo Chrystus mówił „Królestwo moje nie jest z tego świata”…
– Nieprzyjaciel człowieka – szatan też będzie robił swoje. Dlaczego Kościół współczesny odkrył na nowo potrzebę egzorcystów? W moim pokoleniu, gdy zmierzaliśmy do kapłaństwa, otrzymywaliśmy jeszcze tzw. niższe święcenia egzorcystatu. Niewielu z nas jednak wprost z tych święceń korzystało, do nich się odwoływało. A dzisiaj stało się to potrzebne.
Co dzisiaj najbardziej zagraża prawdzie betlejemskiej groty?
– Już samo Betlejem potrzebuje dzisiaj apologii. Chodzi o to, by drogie chrześcijanom miejsca w Ziemi Świętej nie stały się muzeami czy punktami archeologicznymi, tylko by tętniły życiem wiary. W 2000 roku siostry karmelitanki bose, które przybyły z Polski do Betlejem, „uratowały” jedno z najważniejszych miejsc wiary chrześcijan palestyńskich, i nie tylko: wzgórze, na którym Dawid został powołany na króla Izraela. Po wiekach bł. Mariam Baouardy, zwana Małą Arabką, wzniosła na tym wzgórzu jeden z pierwszych Karmeli Ziemi Świętej. Tam też po śmierci została pochowana. Niestety, w Karmelu betlejemskim zaczęło brakować sióstr. Dzisiaj, dzięki temu, że znalazły się tam Polki, miejsce to żyje i rozwija się, a do wstąpienia do Karmelu bł. Mariam przygotowują się w tej chwili dwie Palestynki.
W dziedzinie podstawowych faktów związanych z życiem Jezusa dzisiaj nie ma wielkich dyskusji. Pamiętam jeszcze, jak w naszej prasie argumentowano, że „Chrystus nie istniał”, a w encyklopediach sowieckich narracje Ewangelii o Nim traktowano jako mit. Dzisiaj już się tego nie robi, bo to jest śmieszne. W apologii Bożego Narodzenia powinno chodzić jednak przede wszystkim o to, by nie banalizować „wydarzenia Jezusa Chrystusa”.
Kategoria „wcielenia” spada na margines albo staje się abstrakcją…
– I właśnie chodzi o to, by głębię, piękno wcielenia sobie uświadomić. Ja w tym roku przebyłem Ziemię Świętą samotnie, na rowerze. Chciałem między innymi dotrzeć do miejsca, gdzie w Nazarecie, w klasztorze sióstr klarysek, wiele miesięcy spędził bł. Karol de Foucauld. Jak wiemy, ten XIX-wieczny francuski arystokrata, oficer w Maroku, przez wiele lat był człowiekiem lubiącym używać życia i bawić się, w pewnym momencie nawrócił się i postanowił stać się „małym bratem Jezusa”. Co go do tego skłoniło? Porucznik de Foucauld przez kilka lat z podziwem patrzył, jak jego żołnierze, muzułmanie, padali w wyznaczonych porach dnia do modlitwy przed nieskończonym, wszechpotężnym Bogiem (Allahem). Gdy zbliżył się do Chrystusa, odkrył paradoks, o którym wcześniej wspomniałem: chrześcijaństwo wyrasta z prawdy, że w pewnym momencie historii ten wielki, wszechmocny Bóg staje się najmniejszym. Rodzi się w ubogiej grocie w Betlejem. Spędza w ukryciu, w Nazarecie, pośród codziennych zajęć, większość swego ziemskiego życia. Schodzi do poziomu sługi w Wieczerniku, umywając uczniom nogi. I w końcu umiera na krzyżu śmiercią niewolnika. Bóg staje się jednym z nas, żeby pokazać, że człowiek jest przez Niego kochany, że mimo swego grzechu, mimo swojej głupoty, zobojętnienia, jest chciany, powołany. To jest istota Bożego Narodzenia, istota wcielenia. W Betlejem, które było wtedy nic nieznaczącą osadą, dokonał się przełom w dziejach świata.
Jednak zapominamy, że to Dzieciątko, to Bóg-człowiek, który za 33 lata weźmie na ramiona krzyż, by nas zbawić.
– Trzeba wciąż wracać do świadków Jego życia. Ludzie, którzy patrzyli na Jezusa i Go słuchali, odkryli w Nim Boga – Światłość przenikającą ten świat. Przekazali nam całą głębię tego paradoksu. Właśnie to nasz Franciszek Karpiński wyraził genialnie w kolędzie „Bóg się rodzi, moc truchleje… ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granice Nieskończony”. Jan Paweł II w Betlejem w 2000 r. powiedział coś bardzo ważnego, że w niemocy tego Dziecka płaczącego w żłobie, objawia się ta sama moc Boga, który zbawia poprzez krzyż.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).