- Tylko ściana deszczu jest w stanie nas zatrzymać - mówili studenci z Duszpasterstwa Akademickiego „Dominik” przed Mszą św. po której na ulice Wrocławia miała wyjść nocna procesja Bożego Ciała.
Rozmowa z jezuitami to wejście w przestrzeń stylu życia i duchowości św. Ignacego, to też poniekąd obcowanie z mentalnością papieża Bergoglia. Duchowi synowie świętego z Loyoli od 70 lat organizują duszpasterstwo akademickie na KUL.
Arcybiskupowi zależało, by z ich pomocą rozkręcić nową jakość duszpasterstwa. Takiego z rozmachem, na wzór ośrodka krakowskiego. Czy uda się przenieść tę rzeczywistość na katowicki grunt? I jak na Górnym Śląsku odnaleźli się sami dominikanie?
Legendarne krakowskie duszpasterstwo dominikanów świętowało w październiku 50 lat istnienia. Czym „Beczka” dziś przyciąga studentów? Czy ma silną konkurencję?
Każdy z nich ma swoją opowieść. Dla ks. Krzysztofa rozpoczęła się pewnego zimowego dnia, gdy wyruszył po kolędzie. Jedna z rodzin namówiła go, by wybrał się do szkółki jazdy konnej. Potem pojawił się pomysł z Licheniem i... zaczęło się.
O studenckich imprezach, odwołanym koncercie, który jednak się odbędzie, i wychodzeniu poza przeciętność z Sabiną Anną Niedbałą rozmawia Łukasz Czechyra.
Co przyciąga 1,5 tys. studentów, ściśniętych jak sardynki w największej auli UW? No chyba nie wykład ich profesorów? Nie, konferencje organizowane przez studencką organizację... katolicką.
– Była taka przejrzysta, szczera. Nikogo nie udawała – mówi Monika. Dziewczęta mieszkały razem na stancji. – Tak, była wyjątkowa – potwierdza Szymon, z którym zakładała scholę.
Zaczęli od herbaty i kawy – czarnej, białej, z cukrem, bez – jak kto woli. Teraz zapraszają wszystkich i sami czekają na placki z rodzynkami – wielkopostne „ciasteczkowanie”.
– Studenci nawet nie wiedzą, że ktoś „omadla” ich imprezę. Ci, którzy podczas burzliwej nocy słyszą nagle głos: „Nie rób tego”, unikają upadku dzięki naszej modlitwie – uśmiecha się ks. Piotr.
Podczas kazań, głoszonych przez niego w całej Italii, zbierały się tłumy wiernych.