– Studenci nawet nie wiedzą, że ktoś „omadla” ich imprezę. Ci, którzy podczas burzliwej nocy słyszą nagle głos: „Nie rób tego”, unikają upadku dzięki naszej modlitwie – uśmiecha się ks. Piotr.
Na co dzień doświadczam wsparcia. Nie jestem sama. Bo działanie Ducha Świętego to przede wszystkim nie nadzwyczajne wydarzenia, a więź, która nas łączy. Bo kiedy Bóg nas łączy, to tak naprawdę wszystko nas łączy. Potrafimy się bawić i wesprzeć w trudnościach, i być ze sobą, i świadczyć o Bogu – mówi Eliza z Akademickiej Wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym „Soli Deo Omnia”, działającej przy Olsztyńskim Duszpasterstwie Akademickim, przy kościele św. Franciszka z Asyżu w Kortowie.
– Okres studiów to jest pierwszy powiew wolności. I bardzo często czas odejścia od Boga. Daleko, czasem aż za daleko – uważa Eliza. Ale kiedy mija euforia, coś zaczyna się w człowieku tlić. Tęsknota za prawdą, że jeśli chce się dojść do smakowania wszystkiego, nie można ulegać pożądaniom i smakować czegoś w niczym. – To pierwsze otwarcie się na działanie Ducha Świętego. Mały dla świata, ale jakże wielki dla człowieka, cud – mówi ks. Piotr Dernowski, duszpasterz wspólnoty. I Duch Święty działa.
Siedem tygodni łaski
Są różne powody, dla których studenci wstępują do wspólnoty odnowy w Duchu Świętym. Większość z nich decyduje się na to po rekolekcjach ewangelizacyjnych odnowy (REO). Często przychodzą na nie po namowach znajomych, czasem powodem jest miłość i jej poszukiwanie, lub zwykłe słowa kapłana, który przechodząc przez kościół po Eucharystii, zaczepi kogoś, szepnie, że „zaczynają się rekolekcje, może przyjdziesz?”. – Wiosną cztery lata temu przeszłam REO. Jednak nie od razu trafiłam do wspólnoty. Musiało trochę czasu minąć. Była to długa droga – mówi Eliza. Musiała zmierzyć się z samą sobą, z rzeczywistością. – Wakacje. Konfrontacja przeżyć z rekolekcji z ludźmi, z którymi spotykałam się do tej pory. Z tym, jak wyglądało moje życie, czy chcę, żeby się zmieniło. Dziś wiem, że rekolekcje były siedmioma tygodniami łaski – wspomina. – Stwierdziłam, że chcę zmienić swoje życie. Chcę być bliżej Boga – mówi Dominika. Podczas pielgrzymki na Jasną Górę doświadczyła ogromu Miłosierdzia Bożego. – Pomyślałam, że nie chcę tego stracić – wyznaje.
Kiedy po wakacjach wróciła na studia, już wiedziała, że swoje pierwsze kroki skieruje do górującego nad budynkami uczelni kościoła. Wiedziała, że jest tu jakaś wspólnota, że po Mszy św. niedzielnej jacyś ludzie czekają na siebie, rozmawiają. – W ich oczach było szczęście, taka radość. Pomyślałam: spróbuję tutaj – mówi. Krok po kroku, dzień po dniu, Bóg ją prowadził. Ze spotkania na spotkanie jakby widziała więcej, czuła więcej. – Mam wrażenie, że znalazłam swoje miejsce w Olsztynie, kiedy przyszłam do wspólnoty. Wcześniej błądziłam po mieście, po jego chodnikach, przystankach, z kąta w kąt. W końcu tu osiadłam – uśmiecha się.
– Bóg zna moje serce i wiedział, kogo użyć, żeby doprowadzić mnie do wspólnoty – mówi Sylwia. Trafiła na rekolekcje REO, kiedy była spragniona czystej miłości. – Byłam w związku. Słyszałam: „kocham cię”. Kiedy zaczęłam zbliżać się do Boga, zostałam postawiona przed alternatywą: „albo Pan Bóg, albo ja”. – W tym momencie wydawało mi się, że to jest koniec świata. Przy tym wiedziałam, że wybiorę Boga. Po REO doświadczyłam, że nie mogę żyć bez wspólnoty, że chcę spotykać się z ludźmi, tworzyć relacje oparte na prawdziwej miłości, na fundamencie Boga – mówi.
Sylwia, kiedy już wybrała Boga, została odrzucona przez znajomych ze studiów. – W tamtym momencie była to dla mnie strata. Jednak z czasem odkryłam, że to, co wówczas było dla mnie autentyczne, okazało się namiastką przyjaźni i miłości – dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.