Wodzirejem będzie Duch

Krzysztof Kozłowski

publikacja 29.05.2015 06:00

– Studenci nawet nie wiedzą, że ktoś „omadla” ich imprezę. Ci, którzy podczas burzliwej nocy słyszą nagle głos: „Nie rób tego”, unikają upadku dzięki naszej modlitwie – uśmiecha się ks. Piotr.

– Możemy wspólnie się modlić, wspólnie bawić i żyć tym, w co wierzymy. Wspólnota pokazuje, że z Bogiem można być prawdziwie szczęśliwym – podkreślają członkowie „Soli Deo Omnia” Krzysztof Kozłowski /Foto gość – Możemy wspólnie się modlić, wspólnie bawić i żyć tym, w co wierzymy. Wspólnota pokazuje, że z Bogiem można być prawdziwie szczęśliwym – podkreślają członkowie „Soli Deo Omnia”

Na co dzień doświadczam wsparcia. Nie jestem sama. Bo działanie Ducha Świętego to przede wszystkim nie nadzwyczajne wydarzenia, a więź, która nas łączy. Bo kiedy Bóg nas łączy, to tak naprawdę wszystko nas łączy. Potrafimy się bawić i wesprzeć w trudnościach, i być ze sobą, i świadczyć o Bogu – mówi Eliza z Akademickiej Wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym „Soli Deo Omnia”, działającej przy Olsztyńskim Duszpasterstwie Akademickim, przy kościele św. Franciszka z Asyżu w Kortowie.

– Okres studiów to jest pierwszy powiew wolności. I bardzo często czas odejścia od Boga. Daleko, czasem aż za daleko – uważa Eliza. Ale kiedy mija euforia, coś zaczyna się w człowieku tlić. Tęsknota za prawdą, że jeśli chce się dojść do smakowania wszystkiego, nie można ulegać pożądaniom i smakować czegoś w niczym. – To pierwsze otwarcie się na działanie Ducha Świętego. Mały dla świata, ale jakże wielki dla człowieka, cud – mówi ks. Piotr Dernowski, duszpasterz wspólnoty. I Duch Święty działa.

Siedem tygodni łaski

Są różne powody, dla których studenci wstępują do wspólnoty odnowy w Duchu Świętym. Większość z nich decyduje się na to po rekolekcjach ewangelizacyjnych odnowy (REO). Często przychodzą na nie po namowach znajomych, czasem powodem jest miłość i jej poszukiwanie, lub zwykłe słowa kapłana, który przechodząc przez kościół po Eucharystii, zaczepi kogoś, szepnie, że „zaczynają się rekolekcje, może przyjdziesz?”. – Wiosną cztery lata temu przeszłam REO. Jednak nie od razu trafiłam do wspólnoty. Musiało trochę czasu minąć. Była to długa droga – mówi Eliza. Musiała zmierzyć się z samą sobą, z rzeczywistością. – Wakacje. Konfrontacja przeżyć z rekolekcji z ludźmi, z którymi spotykałam się do tej pory. Z tym, jak wyglądało moje życie, czy chcę, żeby się zmieniło. Dziś wiem, że rekolekcje były siedmioma tygodniami łaski – wspomina. – Stwierdziłam, że chcę zmienić swoje życie. Chcę być bliżej Boga – mówi Dominika. Podczas pielgrzymki na Jasną Górę doświadczyła ogromu Miłosierdzia Bożego. – Pomyślałam, że nie chcę tego stracić – wyznaje.

Kiedy po wakacjach wróciła na studia, już wiedziała, że swoje pierwsze kroki skieruje do górującego nad budynkami uczelni kościoła. Wiedziała, że jest tu jakaś wspólnota, że po Mszy św. niedzielnej jacyś ludzie czekają na siebie, rozmawiają. – W ich oczach było szczęście, taka radość. Pomyślałam: spróbuję tutaj – mówi. Krok po kroku, dzień po dniu, Bóg ją prowadził. Ze spotkania na spotkanie jakby widziała więcej, czuła więcej. – Mam wrażenie, że znalazłam swoje miejsce w Olsztynie, kiedy przyszłam do wspólnoty. Wcześniej błądziłam po mieście, po jego chodnikach, przystankach, z kąta w kąt. W końcu tu osiadłam – uśmiecha się.

– Bóg zna moje serce i wiedział, kogo użyć, żeby doprowadzić mnie do wspólnoty – mówi Sylwia. Trafiła na rekolekcje REO, kiedy była spragniona czystej miłości. – Byłam w związku. Słyszałam: „kocham cię”. Kiedy zaczęłam zbliżać się do Boga, zostałam postawiona przed alternatywą: „albo Pan Bóg, albo ja”. – W tym momencie wydawało mi się, że to jest koniec świata. Przy tym wiedziałam, że wybiorę Boga. Po REO doświadczyłam, że nie mogę żyć bez wspólnoty, że chcę spotykać się z ludźmi, tworzyć relacje oparte na prawdziwej miłości, na fundamencie Boga – mówi.

Sylwia, kiedy już wybrała Boga, została odrzucona przez znajomych ze studiów. – W tamtym momencie była to dla mnie strata. Jednak z czasem odkryłam, że to, co wówczas było dla mnie autentyczne, okazało się namiastką przyjaźni i miłości – dodaje.

Wy mówicie o miłości, a ja...

Wspólnota działa nie tylko wśród studentów w Kortowie. Jej członkowie podjęli się w Szpitalu Miejskim posługi modlitwy wstawienniczej i ewangelizacji. Osoby, które chcą posługiwać przy chorych, wraz z kapelanem szpitala, kiedy idzie z Komunią św., chodzą, by z chętnymi porozmawiać o Bogu. Inni pozostają w kaplicy, by tam służyć modlitwą wstawienniczą. – Tam można odczuć mocne działanie Ducha Świętego, szczególnie kiedy ma się takie pragnienie, że właśnie tę osobę, z którą rozmawiam, chcę przyprowadzić do Jezusa, by doświadczyła Bożego Miłosierdzia. Duch Święty prowadzi te rozmowy – uśmiecha się Dominika. Studenci głoszą kerygmat, mówią o miłości Bożej, o grzechu i miłosierdziu, prowadząc chorych ku wyznaniu, że „Jezus jest moim Panem”. Często zdarza się, że po takich rozmowach modlą się o wylanie darów Ducha Świętego. – To wszystko często dzieje się w krótkim czasie. Bez prowadzenia Ducha Świętego to by się nie udało – dodaje.

Podkreśla, że każde takie spotkanie jest po prostu piękne, wzruszające. Wspomina panią, z którą kilka dni temu rozmawiali. Kiedy mówili o miłości Bożej, rozpłakała się i powiedziała, że od jakiegoś czasu myśli o samobójstwie. Chodzi na terapię, ale jest przed kolejną, już dziesiątą operacją, i ciągle nie widzi nadziei. „A wy przychodzicie i mówicie o Bożej miłości. A ja nie czuję, że ta miłość jest” – mówiła. – Podczas kolejnych rozmów widać było, że jej myśli kierują się w stronę Boga. Że zaczyna doświadczać Jego obecności. Była wzruszona i wdzięczna – wspomina Dominika.

Pomyślałem: jak to?

Studenci z Odnowy dobrze wiedzą, jak wiele na co dzień mają sytuacji, kiedy trzeba z odwagą świadczyć o Bogu. Nie jest to łatwe, ale z pomocą Ducha Świętego łatwiejsze niż mogłoby się wydawać, kiedy człowiek jest pełen lęku, że ktoś mnie wyśmieje, że stracę znajomych, że w ogóle co ja wiem, co powiem. – Studiuję biotechnologię. Mamy wiele zajęć z rozrodu. Przewija się często temat in vitro, antykoncepcji. Sami prowadzący podchodzą do tego naukowo, bez odnoszenia się do wartości chrześcijańskich. Teraz wypowiadam swoje zdanie, które wypływa z nauki Kościoła – mówi Dominika.

– Studiuję edukację artystyczną. Artyści nie są aż tak źle nastawieni do Boga, ale do Kościoła mają dużo bardziej negatywny stosunek. Trochę się podśmiewali, żartowali ze mnie, że jakaś wspólnota, zaangażowanie w Kościół. Ale kiedy trafiała im się szczególnie trudna sytuacja w życiu, to zwracali się do mnie o pomoc. To było ciekawe doświadczenie, że kiedy przychodziła konfrontacja z jakimś cierpieniem, to oni poszukiwali Boga i osoby, która do Niego poprowadzi – mówi Sabina. Teraz zaczęła studia na drugim kierunku, na teologii. – Tu wszyscy mnie rozumieją. Nie mam żadnych problemów – uśmiecha się.

Łukasz przed podjęciem studiów uczył się w katolickim liceum. – Pierwsze dni studiowania i... szok. I myślałem: „Jak to? Przecież przez trzy lata ukazywano mi pewne wartości i ideały, a w rzeczywistości, wśród ludzi, ich nie ma” – wspomina. Wiele rozmawiał z kolegami z roku, pytali, czemu tak żyjesz, czemu chodzisz do kościoła. – Mnóstwo rozmów na temat Boga w dzisiejszym świecie – podkreśla chłopak. Ks. Piotr uważa, że dziś wśród młodych ważniejsze staje się świadczenie od słowa. Na REO wielu podkreśla, że przyszli na rekolekcje, bo koleżanka z akademika, będąc w trudnej sytuacji, dała świadectwo wiary. – To ich przekonało. Ona nie namawiała. Żyła wiarą – mówi kapłan. – We wspólnocie człowiek nabiera męstwa. Żywy Bóg stoi za mną, mogę z Nim i o Nim rozmawiać, bo Go poznałem i doświadczyłem – dodaje Paweł.

Przestałem się bać powołania

W tym roku wspólnota przeżywa 25-lecie powstania. Tworzyli ją studenci weterynarii. Oprócz niej utworzyli Akademickie Stowarzyszenie Katolickie „Soli Deo Omnia” Olsztyn. Jesienią odbędzie się w Eranova bal jubileuszowy. – Wodzirejem będzie Duch Święty – uśmiecha się ks. Piotr – Ale posługujący się osobami – dodaje. Teraz z archiwalnych ksiąg adresowych spisywane są osoby, ich adresy. – Mam nazwiska z lat 1999–2008. Jest 140 osób. W następnych rocznikach jest ich dużo więcej – podkreśla Barbara, liderka wspólnoty. Intencją jest, aby zaprosić wszystkich, którzy przez ten czas tworzyli wspólnotę. – Co roku przychodzą nowi ludzie. Inni odchodzą, bo kończą studia i wyjeżdżają do rodzinnych miejscowości lub dużych miast. Zmienność jest ogromna – mówi ks. Piotr. Kapłan podkreśla, że bycie we wspólnocie to nie tylko budowanie relacji z Bogiem, ale i z drugim człowiekiem. Jak silne emocje mogą temu towarzyszyć, świadczy fakt, że jest wiele wspólnotowych małżeństw. – W tym roku parę wspólnotowych ślubów mieliśmy. Są pary, które przygotowują się do sakramentu małżeństwa – chwali się ks. Piotr.

Wspólnota to nie tylko spotkania modlitewne, ale wspólnie spędzany wolny czas. W zeszłym tygodniu wszyscy byli w Karkonoszach, organizowane są spływy kajakowe, imprezy. – Modliłem się o powołanie, bo przestałem się bać jakiegokolwiek powołania. Ze wspólnotą pojechaliśmy w góry. Lubię, idąc, odmawiać Różaniec. I wówczas tak szedłem. To przykuło uwagę mojej obecnej żony, że modliłem się, nie próbując tego ukryć. Po powrocie był już tylko zawrót głowy – śmieje się Paweł. Dbali o relacje z Bogiem, o czystość. – Co mnie zaskoczyło, to fakt, że dzięki relacji z Bogiem nie było to tak trudne, jak może się wydawać – mówi. Dziś cieszą się już z pierwszego dziecka. – Jestem ojcem wspaniałej córeczki – wyznaje.

Akademicka Wspólnota Odnowy w Duchu Świętym „Soli Deo Omnia” wyrasta ze środowiska studentów UWM. Jej członkowie żyją w niej, tworzą ją, są jej integralną częścią. Dlatego podjęli się kolejnego zadania. Otaczają modlitwą osłonowa wszystkich bawiących się młodych ludzi. – Studenci nawet nie wiedzą, że ktoś „omadla” ich imprezę. Teraz Kortowiada, więc modlitwą ogarniamy wszystkich – dodaje ks. Piotr.

TAGI: