Zaczęli od herbaty i kawy – czarnej, białej, z cukrem, bez – jak kto woli. Teraz zapraszają wszystkich i sami czekają na placki z rodzynkami – wielkopostne „ciasteczkowanie”.
Pamiętam moją pierwszą kawę. Spać nie mogłem – śmieje się Maciek Moll, student II roku polonistyki na Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. – Miałem wielką ochotę, by to zrobić. Ale widziałem poniżej tej idei warstwę kilku metrów mułu, a pod nią ja, mały człowieczek, który musi się przez ten muł przebić... To nie był strach, ale jakieś takie obawy: jak ja to mam zrobić? Aż przyszedł ten dzień – niesamowite doświadczenie pomocy Bożej. Zniknął lęk. A rozmowy z ludźmi były takie, że dziękowałem Panu Bogu, że tu jestem.
Stolik z kawą
Był rok akademicki 2010–2011. Ania Wójcik, studentka europeistyki w Krakowie, dziewczyna, która wyrosła w bielskiej Wspólnocie Przymierza „Miasto na Górze”, potem w Harambee – grupie licealistów tej wspólnoty – w ramach programu wymiany studentów Erasmus pojechała do Glasgow. – Wiedziałam, że jest tam wspólnota podobna do naszej. Chciałam uczestniczyć w ich życiu – mówi Ania, dziś studentka filologii hiszpańskiej w Bielsku-Białej. – Studenci ze wspólnoty mieli na uczelni swoją grupę UCO. Wymawiamy ten skrót „ju si o”. To od angielskiej nazwy chrześcijańskiej organizacji studentów: University Christian Outreach. Od razu bardzo mi się spodobała forma ich działania i ewangelizacji. Najbardziej inspirujący był dla mnie „stolik z kawą”. Polega to na tym, że zbiera się kilka osób i na kampusie studenckim rozdają darmową kawę. Ludzie podchodzą, pytają: „kim jesteście, dlaczego rozdajecie kawę za darmo”. I od tego zwykle się zaczyna. Potem studenci z UCO ewangelizują albo po prostu zapraszają na spotkania, które organizują. Ania mówi, że pierwszy dzień „przy kawie” był stresem: – Bo miałam mówić zupełnie nieznanym mi ludziom o Panu Bogu. I w dodatku po angielsku – kontynuuje Ania. – Taka „kawka” wymaga, żeby się przemóc. Nie tylko skupiać na swojej relacji z Panem Bogiem, ale powiedzieć o Nim innym. Sama nie mogę w to uwierzyć, ale stałam i mówiłam odważnie do obcych mi ludzi o Panu Bogu! – śmieje się Ania. – Sama nie byłabym w stanie tego zrobić, ale to Pan Bóg prowadzi taką rozmowę i wychodzi coś dobrego.
Powrót do Bielska
Kiedy Ania wróciła do Polski, obroniła pracę licencjacką i miała kontynuować studia magisterskie. – Tęskniłam za UCO, za tym wszystkim co robiliśmy – mówi. Tuż przed Światowymi Dniami Młodzieży w Madrycie pojechała na rekolekcje, które zmieniły jej plany.– – Pan Bóg mnie natchnął, żebym zmieniła studia i żebym była w UCO. W Polsce takiej wspól- noty nie było. Ania zdecydowała się na powrót do Bielska-Białej i hiszpański na Akademii Techniczno-Humanistycznej. O UCO opowiedziała swoim przyjaciołom z Harambee. – Było nas więcej – takich, którzy szukali swojego nowego miejsca – dopowiada Maciek Moll. – W Harambee było nam bardzo dobrze, ale wiedzieliśmy, że jako studenci żyjemy już w nowej rzeczywistości. Student trzeciego roku ma na pewno inne problemy niż licealista z pierwszej klasy. Spotkali się w szóstkę i zamarzyli o tym, żeby UCO przenieść na grunt polski. – Byłem sceptyczny wobec tej idei – mówi Maciek, dziś odpowiedzialny za UCO Bielsko-Biała. – Ania była pełna entuzjazmu. Ja też wychowałem się we wspólnocie „Miasta Na Górze”, ale nie do końca widziałem to UCO. Pojechali do Pogórza, bo studenci z „Miasta” dwa razy w roku spotykają na swoich rekolekcjach. –Była nas garstka, ale wymyślaliśmy tam plan UCO na najbliższe pięć lat – opowiada Maciek. – Postawiliśmy sobie trzy cele. Pierwszy może trochę żartobliwy – 700 „lubię to” na Facebooku w ciągu pięciu lat, a tak całkiem serio: żeby przyszli do nas nowi ludzie. Modliliśmy się też o siedzibę, miejsce naszych spotkań i o to, żebyśmy mogli oficjalnie działać na uczelni. – W tym skrócie UCO istotne jest to ostatnie słowo „outreach” – wychodzić na zewnątrz, do ludzi, którzy nie znają Pana Boga – dodaje Ania. – Bardzo nam zależało na tym, żeby ewangelizować, nie zamykać się we własnym gronie.
Pomoc z DA
Okazało się, że ze względów prawno-formalnych, nie będą mogli działać na uczelni jako organizacja studencka. Ale zwrócili się o pomoc do ks. dr. Wiesława Grenia, duszpasterza akademickiego diecezji bielsko-żywieckiej. Duszpasterstwo Akademickie przygarnęło UCO i zaczęła się ich współpraca. – Ksiądz Wiesław znał nas, bo angażowaliśmy się w przygotowywanie rekolekcji wielkopostnych czy akademickich Mszy św. w katedrze św. Mikołaja w Bielsku-Białej – mówi Ania. – Dzięki księdzu byliśmy już spokojni o siedzibę (możemy się spotykać przy katedrze, przy ul. Schodowej 3), a i wszystkie kontakty z władzami uczelni są już tylko formalnością. W maju zeszłego roku zaproponowali pierwsze spotkanie dla studentów na ATH – konferencję ojca Adama Szustaka „Czy miłość jest jeszcze możliwa?”. Bali się jak będzie z frekwencją. A tymczasem... przyszło 150 osób! Mogli się spotkać w największej auli na uczelni.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.