Kawa i placki

Urszula Rogólska; GN 8/2013 Bielsko-Biała

publikacja 28.02.2013 09:15

Zaczęli od herbaty i kawy – czarnej, białej, z cukrem, bez – jak kto woli. Teraz zapraszają wszystkich i sami czekają na placki z rodzynkami – wielkopostne „ciasteczkowanie”.

Pomysły na istnienie studenckiej grupy duszpasterskiej UCO rodziły się między innymi w czasie wspólnych wypraw w góry Archiwum Anny Wójcik Pomysły na istnienie studenckiej grupy duszpasterskiej UCO rodziły się między innymi w czasie wspólnych wypraw w góry

Pamiętam moją pierwszą kawę. Spać nie mogłem – śmieje się Maciek Moll, student II roku polonistyki na Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. – Miałem wielką ochotę, by to zrobić. Ale widziałem poniżej tej idei warstwę kilku metrów mułu, a pod nią ja, mały człowieczek, który musi się przez ten muł przebić... To nie był strach, ale jakieś takie obawy: jak ja to mam zrobić? Aż przyszedł ten dzień – niesamowite doświadczenie pomocy Bożej. Zniknął lęk. A rozmowy z ludźmi były takie, że dziękowałem Panu Bogu, że tu jestem.

Stolik z kawą

Był rok akademicki 2010–2011. Ania Wójcik, studentka europeistyki w Krakowie, dziewczyna, która wyrosła w bielskiej Wspólnocie Przymierza „Miasto na Górze”, potem w Harambee – grupie licealistów tej wspólnoty – w ramach programu wymiany studentów Erasmus pojechała do Glasgow. – Wiedziałam, że jest tam wspólnota podobna do naszej. Chciałam uczestniczyć w ich życiu – mówi Ania, dziś studentka filologii hiszpańskiej w Bielsku-Białej. – Studenci ze wspólnoty mieli na uczelni swoją grupę UCO. Wymawiamy ten skrót „ju si o”. To od angielskiej nazwy chrześcijańskiej organizacji studentów: University Christian Outreach. Od razu bardzo mi się spodobała forma ich działania i ewangelizacji. Najbardziej inspirujący był dla mnie „stolik z kawą”. Polega to na tym, że zbiera się kilka osób i na kampusie studenckim rozdają darmową kawę. Ludzie podchodzą, pytają: „kim jesteście, dlaczego rozdajecie kawę za darmo”. I od tego zwykle się zaczyna. Potem studenci z UCO ewangelizują albo po prostu zapraszają na spotkania, które organizują. Ania mówi, że pierwszy dzień „przy kawie” był stresem: – Bo miałam mówić zupełnie nieznanym mi ludziom o Panu Bogu. I w dodatku po angielsku – kontynuuje Ania. – Taka „kawka” wymaga, żeby się przemóc. Nie tylko skupiać na swojej relacji z Panem Bogiem, ale powiedzieć o Nim innym. Sama nie mogę w to uwierzyć, ale stałam i mówiłam odważnie do obcych mi ludzi o Panu Bogu! – śmieje się Ania. – Sama nie byłabym w stanie tego zrobić, ale to Pan Bóg prowadzi taką rozmowę i wychodzi coś dobrego.

Powrót do Bielska

Kiedy Ania wróciła do Polski, obroniła pracę licencjacką i miała kontynuować studia magisterskie. – Tęskniłam za UCO, za tym wszystkim co robiliśmy – mówi. Tuż przed Światowymi Dniami Młodzieży w Madrycie pojechała na rekolekcje, które zmieniły jej plany.– – Pan Bóg mnie natchnął, żebym zmieniła studia i żebym była w UCO. W Polsce takiej wspól- noty nie było. Ania zdecydowała się na powrót do Bielska-Białej i hiszpański na Akademii Techniczno-Humanistycznej. O UCO opowiedziała swoim przyjaciołom z Harambee. – Było nas więcej – takich, którzy szukali swojego nowego miejsca – dopowiada Maciek Moll. – W Harambee było nam bardzo dobrze, ale wiedzieliśmy, że jako studenci żyjemy już w nowej rzeczywistości. Student trzeciego roku ma na pewno inne problemy niż licealista z pierwszej klasy. Spotkali się w szóstkę i zamarzyli o tym, żeby UCO przenieść na grunt polski. – Byłem sceptyczny wobec tej idei – mówi Maciek, dziś odpowiedzialny za UCO Bielsko-Biała. – Ania była pełna entuzjazmu. Ja też wychowałem się we wspólnocie „Miasta Na Górze”, ale nie do końca widziałem to UCO. Pojechali do Pogórza, bo studenci z „Miasta” dwa razy w roku spotykają na swoich rekolekcjach. –Była nas garstka, ale wymyślaliśmy tam plan UCO na najbliższe pięć lat – opowiada Maciek. – Postawiliśmy sobie trzy cele. Pierwszy może trochę żartobliwy – 700 „lubię to” na Facebooku w ciągu pięciu lat, a tak całkiem serio: żeby przyszli do nas nowi ludzie. Modliliśmy się też o siedzibę, miejsce naszych spotkań i o to, żebyśmy mogli oficjalnie działać na uczelni. – W tym skrócie UCO istotne jest to ostatnie słowo „outreach” – wychodzić na zewnątrz, do ludzi, którzy nie znają Pana Boga – dodaje Ania. – Bardzo nam zależało na tym, żeby ewangelizować, nie zamykać się we własnym gronie.

Pomoc z DA

Okazało się, że ze względów prawno-formalnych, nie będą mogli działać na uczelni jako organizacja studencka. Ale zwrócili się o pomoc do ks. dr. Wiesława Grenia, duszpasterza akademickiego diecezji bielsko-żywieckiej. Duszpasterstwo Akademickie przygarnęło UCO i zaczęła się ich współpraca. – Ksiądz Wiesław znał nas, bo angażowaliśmy się w przygotowywanie rekolekcji wielkopostnych czy akademickich Mszy św. w katedrze św. Mikołaja w Bielsku-Białej – mówi Ania. – Dzięki księdzu byliśmy już spokojni o siedzibę (możemy się spotykać przy katedrze, przy ul. Schodowej 3), a i wszystkie kontakty z władzami uczelni są już tylko formalnością. W maju zeszłego roku zaproponowali pierwsze spotkanie dla studentów na ATH – konferencję ojca Adama Szustaka „Czy miłość jest jeszcze możliwa?”. Bali się jak będzie z frekwencją. A tymczasem... przyszło 150 osób! Mogli się spotkać w największej auli na uczelni.

Latem pojechali do Kasiny pod Krakowem, na rekolekcje ewangelizacyjne z grupą młodzieży z Odnowy w Duchu Świętym z Sosnowca. – Tam nasza grupa się mocno zżyła – mówi Maciej. – To były typowo ewangelizacyjne rekolekcje – głoszenie kerygmatu, czyli czterech praw życia duchowego. Wspólna służba bardzo spaja. Po raz pierwszy to my sami wszystko organizowaliśmy – od logistyki, poprzez konferencje, spotkania modlitewne, warsztaty. Kiedy zaczął się kolejny rok akademicki, ustalili już konkretny harmonogram działań, a są wśród nich: oprawa muzyczna na Mszach studenckich w katedrze w każdą drugą niedzielę o 20.00, a po Mszy św. – „spotkania ciasteczkowe” dla wszystkich uczestników Eucharystii. Spotykają się dwa razy w miesiącu – w pierwsze czwartki miesiąca na ATH – na spotkaniach integracyjnych, a w trzecie czwartki – przy Schodowej 3 – na wspólnej modlitwie. Przygotowują warsztaty biblijne, wspólne wyjścia na lodowisko, razem oglądają filmy i dyskutują o ich przesłaniu, organizują chrześcijańskie gry miejskie, zapraszają gości specjalnych (wśród nich był Szymon Hołownia) – każdy miesiąc przynosi nowe pomysły.

Nasza kawka

– Są wśród nas ludzie, którzy przeszli już jakąś formację wspólnotową, a także tacy, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z Panem Bogiem – mówią Ania i Maciej. – Nasi rozmówcy, którym mówimy o UCO, to z reguły ludzie, którzy na jakimś etapie życia przestali się angażować w życie Kościoła. Często spotykam się z tym, że pierwsze, co nam mają do powiedzenia, to ich zarzuty wobec Kościoła. Ale ważne jest dla nas, że nie jest im to obojętne, że szukają, choć nie wiedzą jak się do tego zabrać, od czego zacząć. Wtedy jest pole dla nas... Ale żeby to pole sobie stworzyć, postanowili przenieść pomysł szkockiej kawy na grunt ATH. W głównym budynku uczelni ustawiają stolik z darmową kawą dla studentów. To właśnie przed taką pierwszą kawą Maciej miał tę nieprzespana noc. – Dobrze jest zacząć rozmowę przy takiej kawce od pytania, czy nasz rozmówca chodzi na Msze św. i od razu zaprosić go na Mszę akademicką. Dla wielu to okazja, żeby po latach przyjść i zobaczyć, jak teraz wygląda Msza św. we wspólnocie młodych ludzi. Kawą od UCO studenci ATH zostaną poczęstowani także przed kolejnym ważnym wydarzeniem przygotowywanym przez wspólnotę – od 24 do 27 lutego –w katedrze św. Mikołaja rekolekcje wielkopostne dla studentów będzie głosił ponownie dominikanin o. Adam Szus- tak OP. Ich tytuł: „Placki z rodzynkami” – W Biblii są cztery sytuacje, kiedy pojawiają sie „placki z rodzynkami”. Jesteśmy pewni, że będą to niezwyczajne spotkania – mówią studenci z UCO. – Spotkamy się w niedzielę o 20.00 i w kolejne dni o 19.30. Zapraszamy ludzi w wieku studenckim – tych którzy mają do kościoła swoje „ale”, tych, którzy omijają Kościół szerokim łukiem, tych, którzy szukają swojego miejsca i tych, którzy od lat są w różnych grupach i wspólnotach W niedzielę po konferencji będzie także... „spotkanie ciasteczkowe”. Być może będą i placki z rodzynkami. Natomiast we wtorek 26 lutego studenci zapraszają wszystkich na Noc Konfesjonałów – księża będą spowiadać tak długo, jak znajda sie chętni do skorzystania z sakramentu pokuty i pojed- nania.

UCO czeka

Anna Wójcik, studentka filologii hiszpańskiej – To Pan Bóg powinien być na pierwszym miejscu, a nie wspólnota, ale jednocześnie nie wyobrażam sobie życia bez wspólnoty, bez UCO. Bo w grupie ludzi, dla których On jest priorytetem, łatwiej jest być bliżej Niego. We wspólnocie ludzie mobilizują mnie do tego. „Z kim przestajesz, takim się stajesz”. Całe środowisko naszej wspólnoty, to ludzie, na których mogę polegać. Dołączają do nas wciąż nowi – dzięki temu wszyscy możemy się poznawać, rozwijać swoje pasje i talenty. Maciej Moll, student polonistyki – Mogę sobie wyobrazić moje życie bez UCO, ale to wizja bardzo smutna. Kiedy zaczęła się tworzyć nasza wspólnota, wszystko się zmieniło w moim życiu na lepsze. Mam kontakt z wieloma ludźmi, których wcześniej nie znałem, nawzajem się inspirujemy pomysłami, spędzamy ze sobą wolny czas – w różnych formach. A przy tych wszystkich aktywnościach sam zbliżam się do Boga. Co jeszcze ważne – nie chcemy kisić się we własnym sosie. Chcemy wychodzić na zewnątrz. Jesteśmy bardzo otwarci na wszystkich, którzy chcą do nas dołączyć i razem poznawać Pana Boga i Kościół.