To ludzkie zmartwychwstanie bez spektakularnych objawień, duchowych fajerwerków, religijnego show i tylko z jednym cudem. Jest nim historia Jacka, czyli do siedmiu razy sztuka.
Zostawiła pięcioro dzieci i ruszyła w świat. Kiedy jej córki i synowie musieli radzić sobie bez mamy, oddaleni o pół tysiąca kilometrów, ona spędzała godziny na… adoracji. Przez 19 lat. I co w tym ze świętości? A jednak – bo Kościół właśnie wyniósł Elżbietę Sannę na ołtarze.
Jeżeli księża mają z wiernymi tak jak ja z tymi owcami, to ich praca bez żadnej dyskusji jest ciężka. Kiedy jest się z nimi 24 godziny na dobę, dają w kość – twierdzi Jarek Buczek, baca z Ochotnicy Górnej.
Kościół w Rwandzie nigdy nie namawiał, ani nie brał udziału w ludobójstwie. To nie księża zabijali ludzi w kościołach, ale hordy często pijanych i znarkotyzowanych morderców.
– My mamy wielbić Boga przez wspólną modlitwę i życie w siostrzanej wspólnocie. Musimy też, oczywiście, zapracować na swoje utrzymanie – wyjaśnia s. Stefania, ksieni opactwa w Staniątkach.
Nagle ktoś szarpnął go za ramię. To był Jacek. „Miałeś rację, Jezus tu z nami jest!” – krzyczał.
Codziennie kilkanaście sióstr modli się za nas w jedynym w diecezji klasztorze klauzurowym. Gdyby tak pomnożyć wszystkie godziny w roku spędzone przez nie na modlitwie, uzbierało by się pewnie parę miesięcy spędzonych na klęczkach.
O byciu u boku ordynariusza, o biskupim braku lęku przed mediami, spotkaniach z młodzieżą i spacerowaniu po lesie opowiada jego sekretarz ks. Jacek Mizak.
Na razie tylko jeden Polak siedział w więzieniu za nazywanie aborcji morderstwem. Nazywał się Krzysztof Kotnis i był zakonnikiem, paulinem.
Nagle czujesz, że musisz tam iść, że w tym strumieniu ludzi płynącym do Matki jest twoje miejsce. A pielgrzymi szlak to nie przelewki – tu ważą się ludzkie losy.
Krótki, trwający niespełna sześć lat, pontyfikat tego papieża zapoczątkował nową epokę w Kościele.