Porwani w drogę

Nagle czujesz, że musisz tam iść, że w tym strumieniu ludzi płynącym do Matki jest twoje miejsce. A pielgrzymi szlak to nie przelewki – tu ważą się ludzkie losy.

Reklama

Kobieta, której mąż niedawno zakomunikował, że „spotkał kogoś innego”, w czasie pielgrzymki otrzymuje od niego SMS-a ze słowami pełnymi miłości. Wkrótce pojadą znów razem na urlop. Beata wspomina dar macierzyństwa wymodlony przez pielgrzymów dla córki pewnej gościnnej gospodyni z Wierzbicy Górnej. Ks. Tomasz z Oławy opowiada, jak na pielgrzymim szlaku kształtowało się jego powołanie. Z tej drogi nie wraca się tą samą osobą. To szlak cudów.

Świat jest piękny, a ty... toniesz

– W lipcu skończyłem 50. rok życia. Od 4 lat jestem nawracającym się człowiekiem. Moja przemiana dokonywała się tu, na pieszej pielgrzymce na Jasną Górę – opowiada Wiesław z okolic Obornik Śląskich, który praktycznie tańczy z radości, dzieląc się swoją historią. – Byłem alkoholikiem. Długo niszczyłem życie swoje i swojej rodziny. A mam wspaniałą żonę, która 22 lata modliła się z moją mamą o nawrócenie dla mnie. Mam też czworo dzieci. Gdy zbliżała się beatyfikacja Jana Pawła II, a zarazem planowany od roku wyjazd na ślub i wesele w rodzinie żony, miał już wszystkiego dość. Chciał się powiesić, założył już nawet pasek na szyję. Na szczęście, uratował go syn, a w niedoszłym samobójcy odezwało się zaskakujące pragnienie.

– Pamiętam, że w czwartek wyjeżdżały pielgrzymki na beatyfikację. A we wtorek, gdy byłem w pracy, coś mnie nagle tknęło. Coś mi mówiło, że też mam tam jechać – wspomina. Zapytał o wolne miejsce na pielgrzymkę do Watykanu. Nie było. Nagle, jakimś cudem zwolniło się – ktoś musiał zrezygnować z powodu choroby. Znalazły się też pieniądze na drogę. – Powiedziałem żonie: „Jadę na Watykan”. Ona na to: „Chyba zwariowałeś. Tu wesele, a ty na Watykan!”. „Jadę!” – stwierdziłem. Pogodziła się z tym.

Z podróży pamięta wyraźnie chwile przekraczania granicy austriacko-włoskiej. – Wielki podziw budziły we mnie góry – wspomina. – Potem skojarzyło mi się, że góry są przecież od Boga. Usłyszałem: „Zobacz, jaki świat jest piękny, a ty toniesz w alkoholu”. Wystraszyłem się i we Włoszech nie tknąłem żadnego trunku. Kiedy wróciłem, powziąłem postanowienie pójścia na pielgrzymkę na Jasną Górę. Poszedł, a tam w pewnym momencie do jego grupy przyszedł człowiek należący do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Składając świadectwo, wspominał, że przystąpił do krucjaty w intencji swojego pijącego ojca. Już chciał zrezygnować, bo wydawało się, że jego modlitwa i ofiara na nic się nie zdają. Wtedy jednak stał się cud. Ojciec nagle przestał pić.

– Dotarło do mnie wtedy, że i ja niszczę życie moich dzieci, że i one pragną, żebym przestał pić – mówi Wiesław. – I tak na Górce Przeprośnej zdecydowałem się na podpisanie zobowiązania, że przez rok nie skosztuję alkoholu.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7