Porwani w drogę

Nagle czujesz, że musisz tam iść, że w tym strumieniu ludzi płynącym do Matki jest twoje miejsce. A pielgrzymi szlak to nie przelewki – tu ważą się ludzkie losy.

Wstaję i czuję, że...

Po powrocie z pielgrzymki zaczął więcej się modlić. Ktoś go skierował na seminarium Odnowy w Duchu Świętym u „Orzecha”. Przeżył modlitwę o wylanie Ducha Świętego, a wkrótce potem doświadczył dziwnego stanu. – To była taka jakby nieziemska błogość całego ciała – opowiada. Myślał, że zwariował. Spojrzał na obraz miłosiernego Jezusa, obiecując, że zrobi wszystko, co tylko On chce. Dziwny stan minął, a nazajutrz spotkał znajomą panią. „Wiesław, mówisz, że kochasz Jezusa, że chcesz do Niego powrócić. Musisz jednak czegoś się wyrzec”. „Czego? Mam przecież na rok podpisaną krucjatę”. „Musisz odrzucić alkohol do końca życia i dać świadectwo o swoim życiu studentom na Bujwida (w DA „Wawrzyny” – red.)”.

– Jakby Pan Bóg przez nią przemówił. Zmagałem się z tym, myślałem: Jak ja w upały wytrzymam bez choćby jednego piwka? A jednak zrobiłem to. Wziąłem rodzinę, dzieci, sąsiedzi też przyjechali. Dałem świadectwo i przyrzekłem przed Najświętszym Sakramentem, przed „Orzechem”, studentami, że do końca swoich dni nie ruszę alkoholu – wspomina.

Odnowa w Duchu Świętym, kolejne pielgrzymki, także do Lourdes, Fatimy, Jerozolimy, spotkania z ludźmi uzależnionymi, którym Wiesław mógł pomóc, dzieląc się swoim świadectwem i modląc się za nich. Przez ostatnie lata wiele się wokół Wiesława działo rzeczy pięknych i niezwykłych. A wśród opatrznościowych wydarzeń znalazła się także niespodziewana prośba pewnego kapłana – propozycja, by Wiesław został kościelnym. – Cieszę się, że i przez tę posługę mogę być tak blisko Jezusa – mówi. – Cała moja rodzina powróciła do wiary. Najmłodszy syn drugi raz idzie ze mną w pielgrzymce. W moim życiu wydarzył się prawdziwy cud!

Opowiada, jak bodajże tydzień przed pielgrzymką dopadły go pokusy, by sięgnąć po alkohol. – Mówię: Nie! Ale tak mnie to sponiewierało, że po Mszy zamknąłem kościół, padłem na kolana przed tabernakulum i błagałem Chrystusa o pomoc – wspomina. Prosił Boga o to, by już nigdy nie upadł, nie siał zgorszenia. I dodawał, że gdyby miało być inaczej, prosi o śmierć, o to, żeby Pan zabrał go w tej chwili do Siebie. – Wracam do domu, biorę różaniec. Odmówiłem dziesiątek i... zasnąłem. Wstaję i czuję, że jestem nowo narodzonym człowiekiem. Minęły wszystkie pokusy. Powtarzam wszystkim: warto modlić się, zaufać Jezusowi! Chwała Panu!

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11