O tym, jakie są kryteria uznawania danych wspólnot czy ruchów za katolickie, jak również o pozytywnych stronach wiary Polaków oraz o grożących jej deformacjach – mówi w rozmowie z KAI abp Stanisław Budzik, stojący na czele Komisji Nauki Wiary KEP, której zadaniem jest troska o integralny przekaz wiary w Kościele w Polsce. Duchowny ocenia też stan polskiej teologii, która, jak podkreśla, „wyróżniała się wśród innych krajów wiernością wobec depozytu wiary i szacunkiem wobec Urzędu Nauczycielskiego Kościoła”. Niedawno „pojawił się jednak problem księży i teologów, którzy zerwali z Kościołem i z kapłaństwem, i zajęli pozycje dalekie od nauki Kościoła”. Rozmowa jest swego rodzaju mini „raportem o stanie wiary” Polaków.
Marcin Przeciszewski, KAI: Ksiądz Arcybiskup w ramach Konferencji Episkopatu przewodniczy Komisji Nauki Wiary. Wiemy, czym jest watykańska Dykasteria Nauki Wiary. Jest to jeden z najważniejszych urzędów, którego zadaniem jest dbałość o czystość doktryny katolickiej oraz o jej postrzeganie i przestrzeganie w ramach Kościoła powszechnego. Jak można zdefiniować zadanie naszej lokalnej komisji? Jakie są jej główne zadania?
Abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski: Powiedziałbym, że jest to działanie podobne, ale nie analogiczne. Komisja Nauki Wiary KEP jest powoływana przez zebranie plenarne Episkopatu na pięcioletnią kadencję. Tworzą ją biskupi oraz grono konsultorów. Głównym zadaniem komisji jest pomoc w krzewieniu wiary i troska o jej integralny przekaz – wierny żywej tradycji Kościoła. Zadaniem komisji jest także przygotowywanie opinii teologicznych na różne tematy jak również badanie i krytyka nauczania sprzecznego z zasadami Kościoła i moralności katolickiej.
Watykańska Dykasteria Nauki Wiary troszczy się o prawowierne głoszenie i obronę wiary katolickiej w całym Kościele. Do jej kompetencji należą wszystkie ważne sprawy, dotyczące doktryny wiary i moralności. Dykasteria odpowiada za weryfikację pism teologicznych pod kątem zgodności z wiarą katolicką oraz wykładowców teologii, którym zarzuca się błędne poglądy. Publikuje deklaracje dotyczące konkretnych pytań z zakresu wiary i moralności, śledzi i weryfikuje prywatne objawienia, o czym świadczy jej najnowszy dokument zawierający normy postępowania w rozeznawaniu domniemanych zjawisk nadprzyrodzonych.
W odróżnieniu od dykasterii nasza komisja nie posiada kompetencji do stosowania sankcji kanonicznych wobec teologów głoszących opinie niezgodne z żywą tradycją Kościoła. W tej sferze kompetencje posiada biskup lub wyższy przełożony zakonny, który jest odpowiedzialny za przekaz wiary w swej diecezji bądź kierowanym przez siebie zgromadzeniu zakonnym.
Jak tym zadaniom postawionym przed Komisją Nauki Wiary odpowiada jej skład personalny? Jest on ciekawy i niebanalny…
Członkami tej komisji Episkopatu jest pięciu biskupów oraz konsultorów, w tym jeden jako sekretarz. Reprezentują oni dziewięć diecezji, osiem uniwersytetów oraz Dominikański Instytut Tomistyczny w Warszawie. Wśród nich mamy wybitnych specjalistów z różnych dziedzin teologii. Jest reprezentowana teologia dogmatyczna, fundamentalna, nauki biblijne, patrologia, ekumenizm.
Członkami komisji są, oprócz mnie, bp Andrzej Czaja, bp Jacek Kiciński CMF, bp Marek Marczak i bp Piotr Turzyński, a konsultorami: ks. Krzysztof Bardski z UKSW w Warszawie, ks. Marek Chmielewski z KUL (Lublin), ks. Bogdan Częsz z Wydziału Teologicznego UAM (Poznań), ks. Tadeusz Dola z Wydziału Teologicznego UO (Opole), ks. Bogdan Ferdek z PWT we Wrocławiu, ks. Marek Gilski z UPJPII w Krakowie, ks. Krzysztof Góźdź z KUL, ks. Krystian Kałuża z Wydziału Teologicznego UO, ks. Jacek Kempa z Wydziału Teologicznego UŚ (Katowice), ks. Antoni Nadbrzeżny z KUL, ks. Jan Perszon z Wydziału Teologicznego UMK (Toruń), o. Mateusz Przanowski OP z Instytutu Tomistycznego w Warszawie, o. Maciej Roszkowski OP z Kolegium Filozoficzno-Teologicznego Polskiej Prowincji Dominikanów w Krakowie, ks. Kazimierz Wolsza z Wydziału Teologicznego UO i ks. Mirosław Wróbel z KUL, a jej sekretarzem jest ks. Antoni Nadbrzeżny.
Jaka jest metoda pracy Komisji Nauki Wiary? Jak pracuje? Czy często się spotyka?
Spotykamy się dwa lub trzy razy do roku. Podczas pandemii COVID-19 nauczyliśmy się obradować on-line, co okazało się cennym odkryciem. Spotkania takie zapewniają często stuprocentową obecność i bardzo oszczędzają czas: kilka godzin zamiast całego dnia i dalekiej nieraz podróży. Po zakończeniu pracy nad konkretnym dokumentem, podejmujemy dyskusję nad kolejnymi problemami, które wydają się ważne.
Obecnie dobiega końca praca nad opublikowaniem dokumentu „O właściwym rozumieniu chrześcijańskiej religijności”, nad którym pracowaliśmy podczas ostatnich spotkań. Kolejnym tematem będzie kwestia Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X (lefebryści). Spotkaliśmy się z licznymi prośbami z różnych stron, aby wyjaśnić, jaki jest status tej grupy w Kościele i w Polsce.
Jednym z najważniejszych opracowanych i opublikowanych przez komisję dokumentów były „Kryteria eklezjalności wspólnot katolickich” z 2022 r. Zresztą dokument ten odbił się echem także poza granicami Polski. Ostatnio miałem wizytę przedstawicielki Biura Kijowsko-Halickiego Arcybiskupstwa Większego Ukraińskiej Greckokatolickiej Cerkwi ds. nowych ruchów religijnych i sekt. Nasz dokument został przetłumaczony na język ukraiński i będzie służył wiernym, w Kościele greckokatolickim, i – ufamy – także w Kościele rzymskokatolickim.
Czy przed ogłoszeniem dokumentu przez komisję są one zatwierdzane przez Konferencję Episkopatu?
W Konferencji Episkopatu Polski głosowane są teksty publikowane w imieniu Konferencji, podpisywane przez nią. Natomiast poszczególne komisje wydają swoje dokumenty na własną odpowiedzialność. Tak dzieje się także z dokumentami Komisji Nauki Wiary. Podczas zebrań plenarnych informuję księży biskupów o naszych pracach i zamierzeniach, przedstawiam ogólne zarysy poszczególnych dokumentów, a po zakończeniu prac przekazuję wszystkim księżom biskupom opracowany dokument do wiadomości i do wykorzystania w posłudze pasterskiej.
Jaka była geneza wspomnianego dokumentu „Kryteria eklezjalności wspólnot katolickich”? Skąd ten pomysł? Czy była to odpowiedź na jakieś wypaczenia bądź dewiacje wymagające uporządkowania i odgórnej interwencji?
Święty Jan Paweł II w wigilię Uroczystości Zesłania Ducha Świętego w 1996 r. mówił, iż rozkwit ruchów kościelnych jest darem Ducha Świętego dla naszych czasów. Wyjaśniał, że jest to ważne świadectwo, przez które się Kościół wyraża. I wskazywał na pozytywne znaczenie tych ruchów, znaczenie, które dopiero musimy sobie uzmysłowić. Podkreślał, że ta nowa rzeczywistość jest ogromnie ważna dla Kościoła.
W codziennej pracy duszpasterskiej widzę, jak cenna jest obecność tych wspólnot w życiu Kościoła na przykładzie archidiecezji lubelskiej. Niemniej jednak dynamizm duchowego życia, tak wyraźnie widoczny w istnieniu i działaniu wspólnot bądź ruchów formacyjno-ewangelizacyjnych, nie jest wolny od niebezpieczeństwa wypaczeń. Już w Nowym Testamencie mamy zapisane, że wśród wyznawców Chrystusa pojawiały się od początku różne rozłamy i trzeba było dbać o czystość przekazu Dobrej Nowiny. Kościół więc od samego początku swego istnienia starał się wskazywać na kryteria pozwalające odróżnić to, co w działaniu danych wspólnot pochodzi od Ducha Bożego, od tego, co pochodzi od ducha tego świata. I tak postępuje również dziś.
Mówi się o naturalnym, istniejącym od zawsze, napięciu między urzędem a charyzmatem w Kościele…
Dlatego urząd winien prowadzić dialog z charyzmatem. I to właśnie jest zadanie dla kapłanów i biskupów, a także dla naszej komisji. Święty Augustyn, żyjący na przełomie IV i V wieku, wyliczył kilkadziesiąt różnych ówczesnych herezji, dokładnie je nazywając i analizując. A więc nie jest to zjawisko nowe w Kościele.
W pierwszej części dokumentu „O kryteriach eklezjalności wspólnot katolickich” wskazujemy, jakie są podstawowe kryteria, w oparciu o które można rozstrzygnąć, czy wspólnota jest w Kościele katolickim, czy może już znalazła się poza nim. Druga część dokumentu dotyczy tych wspólnot, które wprawdzie działają w Kościele – co do tego nie ma wątpliwości – ale powstaje pytanie czy, są one zdrowe i czy nie grozi im niebezpieczeństwo głębokiego kryzysu duchowego. Dokument nie ma charakteru prawnego, jest przede wszystkim skierowany do członków ruchów i wspólnot, a zwłaszcza do ich liderów. A także do biskupów, dając im właściwe kryteria rozeznania.
Jakie są więc te podstawowe kryteria wedle których dana wspólnota może się uznawać za katolicką?
Pierwszym kryterium doktrynalnym jest pełne przyjęcie wiary, którą Kościół wyznaje. Wiara musi mieć charakter integralny, w związku z czym nie można głosić jednej prawdy wiary kosztem podważania czy osłabiania innych. Równie istotna jest kwestia poszanowania nauczania moralnego Kościoła.
Kryterium katolickości danej wspólnoty czy ruchu jest również prawidłowy przekaz depozytu wiary zawartego w Piśmie Świętym i Tradycji. Za niebezpieczne nadużycia należy uznać takie sposoby i metody czytania oraz interpretowania Pisma Świętego, które bazują bardziej na indywidualnych skojarzeniach czy intuicjach członków bądź liderów wspólnoty, niż na tradycji interpretacyjnej Kościoła.
Istotnym kryterium jest poszanowanie dla liturgii. Żadna wspólnota nie może odrzucać, modyfikować czy dowolnie interpretować obowiązujących form liturgicznych, zwłaszcza gdy chodzi o celebrację Eucharystii oraz innych sakramentów.
Kryterium katolickości danego ruchu jest też właściwy stosunek do sakramentów. Dokument przypomina, że „żadna wspólnota i żaden ruch należące do Kościoła katolickiego nie mogą w przepowiadaniu czy praktyce stawiać ponad działaniem sakramentalnym jakichkolwiek innych znaków, form, działań modlitewnych czy paraliturgicznych”. Przypominamy też, że „jakakolwiek posługa Ludowi Bożemu może być dokonywana wyłącznie w jedności z biskupem”.
Oprócz kryteriów doktrynalnych dokument wymienia kryteria teologiczno-pastoralne. Wynikają one z czterech znamion Kościoła. Są to: dążenie do budowania jedności przy poszanowaniu różnorodności, dążenie do świętości, świadomość obecnego etapu historii zbawienia oraz poszanowanie powszechności i apostolskości Kościoła.
Podkreślamy również znaczenie owoców Ducha Świętego, które powinny być dostrzegalne w danej wspólnocie, takich jak: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność i opanowanie. Brak wymienionych owoców Ducha Bożego w relacjach świadczy o tym, że stan wspólnoty domaga się poważnej refleksji.
Nowy dokument, nad którym pracuje obecnie Komisja dotyczy prawdziwej i fałszywej religijności. Czego on będzie dotyczyć i jakie główne tezy postawi?
Dokument ten dotyczy kwestii poprawnego rozumienia chrześcijańskiej religijności. Przypomina, że każdy człowiek jest ze swej natury otwarty na Boga i swoją religijność manifestuje na różne sposoby w ciągu dziejów. Zdolność do poznawania Boga jest wspaniałym darem Stwórcy.
Niestety ze względu na liczne słabości człowiek nierzadko błądzi w poszukiwaniu Boga, przyjmując formy religijności niezgodne z Objawieniem Bożym dokonanym w Chrystusie. W związku z tym dokument ukazuje genezę prawdziwej religijności chrześcijańskiej, która ma swe źródło w nadprzyrodzonych darach wiary, nadziei i miłości. Podkreśla znaczenie łaski Bożej, która stanowi niezbywalną podstawę wszelkich dojrzałych form religijności.
Zwraca uwagę na konieczność troski o ścisły związek między zewnętrznymi aktami religijności a wewnętrzną cnotą religijności, będącą odpowiedzią na Boże Objawienie. Chociaż zewnętrzne akty religijności są wartościowe i potrzebne, to jednak z powodu różnych czynników mogą ulegać licznym wypaczeniom.
Poważnym niebezpieczeństwem jest uleganie poglądom lansującym chrześcijaństwo zeświecczone (zsekularyzowane). Polega ono na błędnym redukowaniu Kościoła wyłącznie do wymiaru horyzontalnego, doczesnego i praktycznego. Pomija natomiast zbawcze posłannictwo Kościoła wobec świata, które wyraża się w radosnym głoszeniu Ewangelii, sprawowaniu sakramentów świętych, wzywaniu do nawrócenia i życia w stanie łaski uświecającej.
Ponadto, przygotowywany dokument zwraca uwagę na inne wypaczenia chrześcijańskiej religijności. Są nimi: religijność zabobonna, manichejska wizja świata, niezdrowa fascynacja objawieniami prywatnymi, instrumentalne traktowanie świętych, mentalność katastroficzna, przekonanie o możliwości zbawienia bez Boga czy też odrzucanie współpracy z łaską Bożą. Mamy nadzieję, że nowy dokument będzie służył pomocą wszystkim wierzącym, a zwłaszcza duszpasterzom i świeckim liderom wspólnot, w kształtowaniu dojrzałej, głębokiej i właściwie rozumianej religijności chrześcijańskiej.
Ostatnim dokumentem ogłoszonym przez Komisję Nauki Wiary było oświadczenie w sprawie salezjanina ks. Dominika Chmielewskiego, założyciela Wojowników Maryi. Na czym polegały problemy z nauczaniem tego konkretnego księdza.
Wszczęliśmy procedurę dlatego, że z różnych stron docierały do nas niepokojące informacje i wątpliwości na temat nauczania ks. Dominika Chmielewskiego, także ze strony niektórych teologów. I wtedy my jako Komisja przyjrzeliśmy się temu bliżej oraz zwróciliśmy się z tymi wątpliwościami do władz zgromadzenia, z którymi spotkaliśmy się na Jasnej Górze 15 listopada 2022 r. Ze strony Komisji Nauki Wiary był tam obecny ks. prof. Marek Chmielewski i ja, a ze strony salezjanów, do których należy ks. Dominik Chmielewski, ich przełożony ks. inspektor Tadeusz Itrych. A także biskup bydgoski Krzysztof Włodarczyk, który jest członkiem wspólnoty Wojowników Maryi.
W trakcie spotkania zarówno inspektor, jak i bp Włodarczyk poinformowali nas, że bardzo zależy im na tym, żeby to, co głoszą wojownicy Maryi oraz ich założyciel, było w całości zgodne z nauką Kościoła. Przełożony ks. Dominika Chmielewskiego zapewnił, że kapłan ten pragnie być wierny nauce Kościoła i zastosuje się do krytycznych uwag.
Postanowiliśmy więc, że ks. Chmielewski będzie miał doradcę teologicznego, a w każdej diecezji, w której działają Wojownicy Maryi, ustanowiony zostanie asystent kościelny, który będzie duchowym opiekunem wspólnoty. Mieliśmy też pewne wątpliwości odnośnie do statutu, który wymaga korekty, nad czym rozpoczęto prace. Poprawki do tego statutu wpłynęły do zatwierdzenia przez Konferencję Episkopatu.
A co konkretnie było niepokojącego w nauczaniu ks. Dominika Chmielewskiego?
Jego nieco prywatna teologia, która była obarczona licznymi błędami dogmatycznymi, głównie w zakresie mariologii, ale także chrystologii i eklezjologii. Zarzucano mu także zbyt autorytarne kierowanie wspólnotą. Uznano również, że wizja świata głoszona przez ks. Chmielewskiego zmierza w kierunku podziału na „zły świat”, będący w gestii szatana i w rękach przewrotnych ludzi, oraz „dobry świat”, który powstaje tam, gdzie jest Maryja i Jej Wojownicy.
Były też wątpliwości, co do zbyt mocnego akcentowania słowa „wojownik” i „wojowanie” w kontekście chrześcijańskiego powołania. W świetle słów założyciela „Wojowników Maryi” ruch ten przygotowuje armię Wojowników, która jako jedyna będzie zdolna ocalić Boży porządek w świecie.
Vittorio Messori w 1984 r. przeprowadził z kard. Ratzingerem, rozpoczynającym wówczas pracę w roli prefekta Kongregacji Nauki Wiary słynny wywiad-rzekę pod znamiennym tytułem: „Raport o stanie wiary”. Jeśli Ksiądz Arcybiskup stanąłby przed takim zadaniem, to na jakie wartości oraz na jakie problemy wiary Polaków zwróciłby dziś uwagę? Mówi się, że przeżywamy czas gwałtownego sekularyzacyjnego przyspieszenia? Jak to widzi Ksiądz Arcybiskup wraz z Komisją Nauki Wiary?
Wiara chrześcijańska jest mocno zakorzeniona w historii polskiego narodu. Święty Jan Paweł II podczas pierwszej pielgrzymki, ale i wielokrotnie później, mówił, że nie da się zrozumieć dziejów tego narodu, nie da się kształtować jego współczesności oraz przyszłości, bez Chrystusa i bez Jego krzyża.
W mediach dominuje dzisiaj negatywny obraz Kościoła. O Kościele pisze się i mówi prawie wyłącznie w kontekście skandali i afer. Statystyki ukazujące spadek uczestnictwa w życiu Kościoła napawają niepokojem. Biskupi i księża spotykają się z zarzutem, że nic nie robią, aby zatrzymać ludzi w Kościele. Ten obraz medialny chciałbym jednak uzupełnić innym obrazem, jaki wynoszę z własnego doświadczenia duszpasterskiego. Spotykam się z ludźmi nieustannie, odwiedziłem już wszystkie parafie w diecezji, większość z nich wielokrotnie. Wszędzie znajdują się ludzie zaangażowani, odczuwający pragnienie praktykowania i pogłębiania swej wiary.
Często prowadzę gości z kraju i zagranicy do lubelskiej katedry. O każdej porze można spotkać modlących się ludzi. Zawsze jest kolejka do konfesjonału (całodzienny dyżur). Wierni modlą się przed wystawionym w kaplicy Najświętszym Sakramentem i przed obrazem Matki Bożej. Chętnie zatrzymują się przed obrazem Świętego Jana Pawła II. Kościół w Polsce prowadzi nieustannie swą misję duszpasterską i ewangelizacyjną, głosi słowo Boże oraz sprawuje sakramenty. Codziennie sprawuje się kilka Mszy Świętych, są nabożeństwa stałe i okresowe, katedra nigdy nie jest pusta. W naszym Kościele lokalnym widać bogactwo ruchów i wspólnot gromadzących ludzi świeckich, na których można liczyć. Bardzo cenna jest posługa świeckich szafarzy Komunii Świętej.
W archidiecezji bardzo dobrze funkcjonuje duszpasterstwo Liturgicznej Służby Ołtarza. Niedawno podczas uroczystego nabożeństwa w Sanktuarium Świętej Rodziny, ustanowiłem 215 nowych lektorów. Co roku w całej diecezji organizowane są zawody sportowe (futsal) z finałem w uniwersyteckich halach sportowych w Lublinie z udziałem ok. tysiąca młodych sportowców. W czerwcu będziemy gościć w Sanktuarium Matki Bożej w Wąwolnicy ogólnopolskie spotkanie Liturgicznej Służby Ołtarza, liczymy się z udziałem kilku tysięcy. Od kilkunastu lat organizowany jest SMAL – kilkudniowe Spotkanie Młodych Archidiecezji Lubelskiej, młodzież nocuje w namiotach, modli się, dyskutuje, spotyka się z ciekawymi ludźmi. Co roku przybywa na to spotkanie coraz więcej młodych, w ubiegłym było ich ok. 900.
To tylko niektóre z jasnych stron „raportu o stanie wiary”. Jest ich znacznie więcej, ale nie brakuje także spraw niepokojących. Widzimy, że coraz mniej młodych jest w Kościele. Następuje drastyczny spadek powołań kapłańskich. Kiedy udzielam sakramentu bierzmowania, do którego przystępuje stosunkowo dużo młodych, to zastanawiam się, czy dla wielu nie jest to sakrament pożegnania z Kościołem. Coraz więcej młodych, zwłaszcza ze szkół średnich, wypisuje się z katechezy. Bardzo żałuję, że mimo zabiegów Episkopatu, trwających wiele lat, nie udało się wprowadzić zasady, obowiązującej np. w Niemczech, że uczeń ma obowiązek wybrać religię albo etykę. A sytuacja – taka jak w Polsce – kiedy uczeń wybiera między lekcją religii a czasem wolnym, rodzi takie właśnie skutki.
Ten wyrywkowy „raport o stanie wiary” chciałbym zakończyć refleksją biblijną. Na końcu przypowieści o wdowie i niesprawiedliwym sędzim, Jezus stawia pytanie, które powinno nas zaniepokoić. „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18,8).
Z jednej strony mamy Chrystusowe zapewnienie, że bramy piekielne nie przemogą Kościoła. Nie zniszczą go do końca kryzysy czy wewnętrzne upadki albo ataki z zewnątrz. Jednak z historii wiemy, że były regiony kwitnącego chrześcijaństwa, które zamieniły się w pustynię. Taka jest np. historia północnej Afryki. Dlatego powinniśmy sobie zadać pytanie: czy Chrystus znajdzie wiarę w naszej Ojczyźnie, czy znajdzie ją w naszej diecezji oraz w naszej parafii? A przede wszystkim czy w naszych sercach ją znajdzie?
Jan Paweł II na początku trzeciego tysiąclecia wiary zachęcał nas, aby „patrzeć na przeszłość z wdzięcznością, do teraźniejszości podchodzić z zapałem, a w przyszłość spoglądać z ufnością”. Fundamentem nadziei nie są statystyki i prognozy, ale Jezus Chrystus, ten sam dziś, wczoraj i na wieki. Być może przyjdzie taki czas, o którym pisał Karl Rahner, a także Kardynał Ratzinger, że parafie i wspólnoty staną się oazami na pustyni świata. Będzie nas mniej, ale będziemy potrzebni, aby spragnieni mogli znaleźć wodę żywą i mogli odetchnąć w cieniu zielonych drzew życia.
Pytanie kolejne dotyczy oceny ortodoksyjności teologii w Polsce. Czy z tym są jakieś problemy? Wiemy, że niektórzy teologowie w różnych krajach schodzą na manowce. Nawet gdzieniegdzie istnieje moda na kontestację Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Jak na tym tle prezentuje się teologia w Polsce?
Polska teologia wyróżniała się wśród innych krajów wiernością wobec depozytu wiary i szacunkiem wobec Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Tendencję tę wzmocnił pontyfikat Jana Pawła II, który pogłębił szacunek do instytucji centralnych Kościoła. Pojawił się jednak problem księży i teologów, którzy zerwali z Kościołem i z kapłaństwem, i zajęli pozycje dalekie od nauki Kościoła. Abstrahując od tych bolesnych sytuacji, myślę, że znakomita większość polskich teologów jest wierna Stolicy Apostolskiej, papieżowi i katolickiej ortodoksji.
Przy okazji pytanie o najwybitniejszych, obecnie żyjących polskich teologów. Środowisko to jest dość zamknięte, a warto, aby te nazwiska funkcjonowały w przestrzeni publicznej. A jaki jest wkład teologów z Polski w międzynarodową debatę teologiczną?
To trudne pytanie, zwłaszcza że dotyczy teologów żyjących. Wielkość widać zazwyczaj wyraźniej dopiero z dłuższej perspektywy czasowej. Łatwiej wskazać na ważne centra teologiczne.
Takim centrum jest niewątpliwie Katolicki Uniwersytet Lubelski. Wydział Teologii KUL oferuje najwięcej specjalizacji teologicznych, posiada liczną i kompetentną kadrę profesorską. KUL jest kolebką personalizmu, rozwija eklezjologię communio, mariologię posoborową, myśl ekumeniczną, teologię w dialogu z kulturą – w tym kontekście trzeba wspomnieć Kongresy Kultury Chrześcijańskiej o wymiarze międzynarodowym. Na uniwersytecie powstała w nieodległej przeszłości Encyklopedia Katolicka. To na KUL wychodzi polska wersja monumentalnej edycji dzieł Josepha Ratzingera Opera omnia. Wielkie osiągnięcia ma Instytut Biblijny z programem wydawniczym tłumaczenia Biblii w języku aramejskim. Nowością też jest Centrum Relacji Katolicko-Żydowskich imienia Abrahama J. Heschela.
Ważnym centrum teologii jest najstarszy ośrodek teologiczny w Polsce, wywodzący się z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego – dziś Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie. Uniwersytet ma zasługi w dziedzinie dialogu teologii z naukami przyrodniczymi. Tu przez wiele lat wykładał ks. prof. Michał Heller, twórca Centrum Kopernika, ważnego ośrodka badań interdyscyplinarnych. Młodsza generacja teologów przygotowuje komentarze historyczno-teologiczne do dokumentów Soboru Watykańskiego II – z pewnej odleglejszej perspektywy. Przygotowywane jest także – wraz z Instytutem Dialogu Międzykulturowego – wydanie krytyczne dzieł (blisko 30 tomów) Karola Wojtyły, którego chce przypomnieć jako profesora i biskupa.
Trzecim centrum polskiej myśli teologicznej jest Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, dawna Akademia Teologii Katolickiej. Warto zaznaczyć, że jedną trzecią Komitetu Nauk Teologicznych PAN stanowią profesorowie tej uczelni, a także przewodniczącym Komitetu jest profesor tej uczelni ks. Janusz Kręcidło. Może warto przy okazji wspomnieć o pracującym tam ks. Józefie Klochu, byłym rzeczniku Episkopatu, z którym związana jest ciekawa historia. Mianowicie 30 lat temu abp Józef Życiński, pod którego kierunkiem pisał doktorat, zachęcił go, aby się zajął tematem sztucznej inteligencji. Wtedy się wydawało to jakąś abstrakcją, a tymczasem okazało się profetyczne. Dziś jako członek Komitetu Nauk Teologicznych PAN może inspirować badania w tej dziedzinie. Np. w czerwcu br. papież Franciszek wybiera na szczyt G7, a to m. in. dlatego, że interesuje go sztuczna inteligencja, którą nazywa jednym z „największych wyzwań antropologicznych naszych czasów”.
Oprócz tych uczelni mamy kilka wydziałów teologicznych na państwowych uniwersytetach: w Poznaniu, Opolu, Katowicach, Szczecinie, Olsztynie. Obecność teologii na świeckich uniwersytetach ma głęboki sens, gdyż umożliwia spotkanie przedstawicieli różnych nauk i wzajemną inspirację. Ważną rolę odgrywa także Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu.
Nie sposób nie zapytać o stosunkowo niedawne decyzje kard. Victora Manuela Fernandeza, przewodniczącego watykańskiej Dykasterii Nauki Wiary, choćby o szeroko dyskutowany problem błogosławienia par nieregularnych, w tym jednopłciowych. Jak to postrzega nasz Episkopat. Czy możemy oczekiwać jakiś dokumentów bądź instrukcji w tej delikatnej kwestii?
Konferencja Episkopatu dotąd się tym tematem nie zajmowała. Natomiast, jeśli chodzi o dokument Fiducia supplicans, to najpierw przypomina on o znaczeniu błogosławieństwa. Udzielamy je nie tylko gorliwym katolikom, ale także błądzącym i szukającym. Pamiętajmy, że Bóg ogarnia swoją miłością każdego człowieka, także uwikłanego w grzech. Benedykt XVI powiedział dosadnie, że Pan Bóg nas kocha nawet odzianych w łachmany marnotrawnego syna.
W niektórych krajach Europy, np. w Norwegii, spotkałem się z taką praktyką, że w procesji komunijnej szli także ludzie, którzy mieli ręce skrzyżowane na piersiach. Oznaczało to, że przychodzą, aby otrzymać błogosławieństwo. Domyślałem się, że z różnych względów nie mogą przyjmować Komunii Świętej, ale cenią sobie błogosławieństwo Kościoła. W dokumencie dykasterii jest powiedziane, iż błogosławieństwo par nieregularnych nie oznacza uznania ich związku. Dokument ten nie zmienia nauki Kościoła o małżeństwie. I choć tego typu związki nie są do zaakceptowania, to jednak nie możemy tych ludzi usuwać z Kościoła, ale okazać im miłosierdzie w nadziei na uregulowanie ich życia.
Jaka u nas jest praktyka odnośnie do tego dokumentu?
Nie dysponujemy żadnymi badaniami na ten temat. Natomiast instrukcja watykańska mówi, że kto prosi o błogosławieństwo, ten „ukazuje się potrzebującym zbawczej obecności Boga w swojej historii, ponieważ wyraża prośbę do Boga o pomoc, o możliwość życia lepiej”. Dalej czytamy w instrukcji, że „istnieją różne okazje, przy których ludzie spontanicznie przychodzą prosić o błogosławieństwo, czy to podczas pielgrzymek, w sanktuariach, czy nawet na ulicy, gdy spotykają księdza, a takie błogosławieństwa są skierowane do wszystkich i nikogo nie można wykluczyć” (Fiducia supplicans, nr 28).
Dziękuję za rozmowę.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.