Ja nie narzucałbym innym nacjom w liturgii języka żadnego narodu (w tym ani angielskiego, ani chińskiego), ale wspólnym czynił ten, z którego języki naszego obszaru w dużej mierze czerpały, na którym się rozwijały. A takim jezykiem była i pozostanie łacina. Co innego w codziennej komunikacji. Językiem ponadnarodowym w liturgii powinna pozostać łacina.
Język łaciński dzisiaj w Kościele jest nadal, nieprzerwanie, językiem urzędowym. Główne dokumenty Kościelne są napisane właśnie po łacinie (Katechizm Kościoła Katolickiego, Kodeks Prawa Kanonicznego, Dokumenty Soboru Watykańskiego II, prawie wszystkie encykliki papieskie itd. Sobór pozwolił sprawować liturgię w językach narodowych. Jednak języków używanych w kurii rzymskiej jest wiele (a preferowana jest łacina i włoski) można też po angielsku. I o to właśnie chodzi Kardynałowi Turksonowi. Pozdrawiam.
Ja bym obstawała, żeby na międzynarodowych nabożeństwach modlić się po łacinie. Nie wierzę że jakimś wielkim problemem może być nauczenie się kilku modlitw. Do tego tłumaczenie np. Mszału na angielski zawierało wyjątkowo wiele przekłamań (kiedyś pięknie to analizował autor bloga What Does The Prayer Really Say), teraz jest trochę lepiej. Język angielski może w pewnych okolicznościach okazać się językiem, który dzieli, a nie łączy, bo np. dla któregoś narodu będzie to język okupanta. Łacina jest pozbawiona sentymentów narodowych, jest językiem sakralnym. Po angielsku to można co najwyżej powiedzieć kazanie.
"Po angielsku to można co najwyżej powiedzieć kazanie" jak to ma być język okupanta, to co za różnica? I cóż takiego sakralnego w łacinie? Dla pierwszych chrześcijan to łacina była językiem okupanta. Jezus i Jego uczniowie mówili po aramejsku, Ewangelie spisano po grecku.
Dlatego piszę: "co najwyżej". Co jest sakralnego w łacinie? Jest językiem używanym w sferze sacrum, nie profanum. Została uświęcona wielowiekowym zastosowaniem w służbie Bożej. Każda wielka religia ma swój święty język, którego nie używa się w okolicznościach innych niż religijne. Nie rozumiem dlaczego akurat Kościół ma się go wyzbyć na rzecz języka, który jest językiem zalewającym nas poprzez różne durne i trywialne treści. Co do odwołań do pierwszych chrześcijan, to według Twojej logiki należałoby zrezygnować z krzyża jako symbolu chrześcijaństwa, bo pierwszym chrześcijanom kojarzył się z haniebną śmiercią.
" Została uświęcona wielowiekowym zastosowaniem w służbie Bożej" przez wysługę lat ? to samo można powiedzieć o cerkiewno-słowiańskim "według Twojej logiki" przypisujesz mi własne wymysły "pierwszym chrześcijanom kojarzył się z haniebną śmiercią" tworzysz alternatywną historię? właśnie chrześcijański symbol krzyża budził szyderstwa pogan (1 Kor 1,23)
Kard Turkson za jednym zamachem, paroma słowami, odcina się od ogromnego europejskiego dziedzictwa chrześcijańskiego (jasne, w Afryce było inaczej). W przeszłości (nie o XX wieku, bo to wiek dzikich barbarzyńców) wielcy święci, papieże, teologowie, filozofowie chrześcijańscy pisali po łacinie. Także dokumenty soborowe w zdecydowanej większości były pisane po łacinie. Język łaciński jest językiem precyzyjnym, któremu absolutnie nie dorównuje angielski. Angielski jest dobry do biznesu, nie do Kościoła, póki co Kościół to nie biznes. Bardzo niedobra wypowiedź Turksona.
pierwsi Ojcowie Kościoła tworzyli po grecku, podstawowe chrześcijańskie pojęcia (Ewangelia, Eucharystia, eulogia, kerygmat, apostoł, biskup, diakon, prezbiter, baptysterium, synod, teologia, dogmat, herezja, anatema i wiele innych) są greckie (z wyjątkiem paru aramejskich czy hebrajskich jak amen czy Maranatha)
Najstarsze pisma chrześcijańskie są greckie, pierwsi Ojcowie Kościoła tworzyli po grecku a Ewangelie znali w Oryginale. Do znajomości źródeł chrześcijaństwa greka potrzebna jest bardziej od łaciny.