Pójść górami aż do Łącka. Z mapą, kompasem i przyjacielem. Lasy, góry, źródła, ptaki, motyle, zapachy… Nikogo oprócz nas dwojga. A Jezus z nami.
Jest radość zdobycia Rysów i radość z założenia skarpetek. Radość przejechania rowerem stu kilometrów i radość samodzielnego przygotowania śniadania.
Droga od uwielbienia do pogardy niezwykle krótka.
Zbyt wiele razy mówione, usłyszane, by móc to zignorować: „Ja tego nie zrobię swoim dzieciom”; „Nie chcę być dla nikogo ciężarem”; „Boże, żeby tylko nie leżeć”… Kiedy właściwie ta wajcha przeskakuje na drugą stronę? Od „kochajmy naszych staruszków” do „nie chcę być jednym z nich”?
Spoko, spoko. Nie jest jeszcze tak źle.
Jedną z najbardziej popularnych form pobożności maryjnej stanowi szkaplerz, o czym warto wspomnieć w dniu, kiedy Kościół czci Najświętszą Maryję Pannę z Góry Karmel.
Chłopak czy dziewczyna wstępując do zakonu nie może zrezygnować z wejścia w dom. A być cząstką domu – to pierwotne prawo człowieka i zew natury.
Tam, gdzie chrześcijaństwo jest prześladowane, jest ono, paradoksalnie, niezwykle żywotne.
Wyszukując informacje w przeglądarkach, czy też odbierając je w naszych kanałach na różnych platformach i aplikacjach, zazwyczaj nie jesteśmy świadomi filtrów, wpływających na wyniki.
Nie żebym miał coś przeciw przepisom. Tyle że jeśli urągają rozsądkowi...