Tresura

Nie żebym miał coś przeciw przepisom. Tyle że jeśli urągają rozsądkowi...

Reklama

Krótki spacer. Do specjalistycznego sklepu. Niecałe dwa kilometry. Kilka ruchliwych ulic do przejścia. Przy każdej, żeby przejść, trzeba „klepnąć”. Bez tego ciągle będziesz miał czerwone. Na ostatniej, z wysepką na środku, przejście na raty. Do połowy, potem znów trzeba swoje odczekać. No i klepnąć oczywiście. Ten właściwy „klepacz”, bo ten po lewej jest dla tej części jezdni, ten po prawej do drugiej. Jeśli tego nie wiesz i w swojej naiwności klepniesz pierwszy z brzegu, ale nie właściwy, będziesz stał i się dziwił. Obłęd.

Przyznam, nie cierpię tego klepania. Nie mam mysofobii, ale wiadomo, że to świetny rozsadnik drobnoustrojów wszelkich. Chcesz loda? Jak będziesz musiał klepać, to nie w wafelkowym kubku. Tylko w plastikowym, z łyżeczką. Bo połkniesz nie wiadomo co. Klepanie to nowa, świecka świętość. Nawet w pandemii, kiedy miałeś chodzić z maseczce i najlepiej  w gumowych rękawiczkach, bo wirus mógł być wszędzie, na przejściu dla pieszych trzeba było klepać. Tylko gdzieniegdzie, i to na krótko, z obowiązkowego klepania zrezygnowano. Klepnij i nawet w najostrzejszym słońcu zwróć uwagę, czy napis „Proszę czekać” pojaśniał czy nie? Czy sensor przyjął twoje klepnięcie czy musisz dalej klepać, do skutku – nie palcem, nie dłonią, to może jeszcze łokciem? Jeśli tylko ci się zdawało, że skoro widzisz napisz „Proszę czekać” to znaczy, że zgłoszenie zostało przyjęte, to będziesz musiał grzecznie odczekać następną kolejkę.

Rozumiem „klepadła” tam, gdzie jest tylko przejście dla pieszych. Choć tam zamiast świateł często stawia się po prostu znak 50 w kółku z czerwoną obwódką. Ale na skrzyżowaniu, gdzie i tak światła zmieniają się ze względu na samochody? Co szkodzi by w chwili, gdy ruszają samochody drogą poprzeczną, zgodnie z panującym zwyczajem sprzed ery „klepaczy”, i piesi mieli zielone światło? Ale nie, bez klepania się nie da. A najgorzej, gdy człowiek na czas klepnie (czyli nieraz na dobrych kilkanaście sekund przez ewentualną zmianą świateł), samochody z drogi poprzecznej ruszyły, a trzeba czekać, bo dalej czerwone. Niepokój. Źle klepnąłem? Gdy pierwszy samochód tuż tuż, nareszcie, jest zielone! Tylko czy kierowca zauważył? Przecież moment wcześniej widział, że stoję. Wejść? Nie wejść? Oto jest dzisiejsze pytanie.  Nie ma jednak czasu na wahanie. Jeśli przepuścisz samochód, jednostajne cyk cyk cyk cyk cyk cyk zamieni się szarpane cyk cyk cyk – pauza – cyk cyk cyk – pauza – śpiesz się gamoniu, złaź ze skrzyżowania! A wtedy ten czy ów kierowca jeszcze zatrąbi, że przechodzisz na czerwonym.

Tresura, prawda? Bez klepnięcia nie przejdziesz. Nawet w niedzielny poranek, gdy wszyscy jeszcze śpią i na drodze żywego ducha. Przecież ewentualnych kontrolerów twojego trzymania się przepisów nie obchodzi, że droga pusta, tylko czerwony kolor światła. Ile takich niezgodnych z przepisami 10 kroków może dziś kosztować? Stówkę? Musisz więc klepnąć i swoje odczekać. A jeśli akurat ucho ciężkiej torby, którą położyłeś na ziemi, nieszczęśliwie się zawinęło i trochę trwa zanim ją podniesiesz, usłyszysz to „cyk cyk cyk, pauza, cyk cyk cyk” – spiesz się! spiesz!, czerwone! stój! –  znów musisz klepnąć i odczekać następną kolejkę. Z torbą już w ręku najlepiej.

Takiej tresurze stawiania przepisu ponad rozum poddawani jesteśmy na każdym kroku. Zwłaszcza gdy idzie o przepisy ruchu drogowego, ale nie tylko. Chroń środowisko, segreguj śmieci – choć to znaczy, że musisz zmieścić w ciasnym mieszaniu kilka różnych kubłów. Czyli zrobić sobie w mieszkaniu śmietnisko. I często za cenę kilku dobrych litrów cennej wody, którą przecież trzeba oszczędzać oraz iluś tam kropel detergentu, by umyć te śmieci, bo inaczej będzie śmierdziało. Obłęd. Wyrzucisz karton po mleku – tak się to nazywa – tam, gdzie kartony? Uważaj, ten karton to plastik, możesz zapłacić mandat. Masz jakiś „problematyczny” odpad? Energooszczędną żarówkę na przykład? Albo zepsute żelazko? W imię ochrony naturalnego środowiska pakuj się to samochodu, wzbogać atmosferę o spaliny z kolejnych litrów spalonej benzyny i wieź je do punktu, w którym ci je odbiorą. Za pokwitowaniem, bo przecież w ciągu roku nie możesz za darmo wyrzucić więcej niż ileś tam razy (z czymś takim swego czasu naprawdę się spotkałem).

I tak jest dziś z wieloma sprawami. Na wszystko znajdzie się paragraf. Szukający zarobku prawnik chętnie pomoże. A sędzia z misją zmieniania świata bez żenady uzna cię za winnego, gdy nieodpowiedniej osobie powiesz na przykład, że jest głupia. Oczywiście jeśli ta osoba coś takiego albo i gorszego powie o tobie, będzie to wyraz w pełni zrozumiałego i słusznego buntu przeciw opresyjnej rzeczywistości.

Ja, wolny człowiek, ja obywatel. Ha, ha ha, zdawało mi się tylko.  Dla świata, który w nosie ma chrześcijańska wizję człowieka, jestem tylko małpą z cyrku, potrzebną, żeby szoł (show) trwał. Bo przecież  show must go on, nieprawdaż?

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama