W czasach kiedy świat promuje aborcję jako prawo człowieka warto usłyszeć o życiu ofiarowanym i przyjętym.
Zbyt często kurczowo trzymamy się zasady kopiuj-wklej zapominając, że każda następna kopia coraz bardziej oddala nas od oryginału.
Znów ta sama śpiewka: kochające matki wychowujące maminsynków, przyklejone do nich dzieci nieumiejące przeciąć pępowiny, kobiety odpowiedzialne za wszystkich obiboków i piotrusiów, te, które nie nauczyły ich obowiązkowości i sprzątania po sobie.
Materialnie. I coraz bardziej ubodzy duchowo.
Pośród bogactwa świata znajduje się również i ubóstwo. Taka oczywistość, która istnieje przecież nie od dziś.
Blisko już dzień beatyfikacji dwojga naszych rodaków – Prymasa Wyszyńskiego oraz Matki Czackiej. Pamiętam z samego początku mej parafialnej pracy beatyfikację ojca Maksymiliana. Był rok 1971. I było głośno, bardzo głośno o ojcu Kolbe.
Nie, nie boję się tych słów. Nauczyciel przez wszystkie lata swojej pracy poddawany jest permanentnemu mobbingowi.
Czyli, mówiąc językiem przez wszystkich rozumianym, za drzwiami.
Jako chrześcijan sytuacja w Afganistanie nas zobowiązuje.
Obowiązki nie odlecą i ktoś musi je przejąć.