Dialog międzyreligijny jest OK

Nie, to nie zastąpi głoszenia Dobrej Nowiny. Ale jest dobrą preewangelizacją. I realizacją przykazania miłości.

Sprawa chyba nie budzi większych emocji. Albo jeszcze nie ;) Papież Leon spotkał się wczoraj po południu z przedstawicielami innych wyznań chrześcijańskich oraz innych religii w rzymskim Koloseum, w ramach spotkania modlitewnego w intencji pokoju w świecie. A wieczorem raz jeszcze z przedstawicielami różnych religii i dyplomatami akredytowanymi przy Stolicy Apostolskiej z okazji 60 rocznicy ogłoszenia deklaracji Soboru Watykańskiego II Nostra aetate, dotyczącej stosunku Kościoła do religii innych niż chrześcijaństwo. Warto to zauważyć. I przypomnieć: to nie żadna zdrada katolickiej tożsamości. To wręcz wymóg zarówno sprawiedliwości jak i miłości.

Dawno straciłem nadzieję, że za mojego życia dojdzie do formalnego powrotu do jedności choćby tylko z niektórymi wyznaniami chrześcijańskimi. Boleję nad tym, jednak ekumenizmowi nieustannie kibicuję. Bo choć trochę nas dzieli, to przecież tyle łączy. Co najmniej wiara w Chrystusa, chrzest, nieraz także męczeństwo.... No i wszyscy wołamy, że Jezus jest Panem. Z dialogiem międzyreligijnym sprawa inna. Nie ma mowy o połączeniu w jedno różnych tradycji religijnych. Powtórzę: Jezus jest Panem. I nikt inny. Ale to, że w tych naszych religijnych przekonania bardzo się różnimy wcale nie znaczy, że powinniśmy na siebie patrzyć wilkiem. Przecież chcielibyśmy, by wszyscy poznali Chrystusa, prawda? Czy niechęć, czasem wręcz nienawiść, jest kogokolwiek w stanie przekonać, by - jeszzcze raz - zawołał „Jezus jest Panem”?

Po pierwsze więc szacunek do drugiego człowieka. Nie zwalnia z tego obowiązku fakt, że nie jest chrześcijaninem. Po drugie uznanie, że każdy ma prawo wierzyć, jak mu dyktuje sumienie. Bóg faktycznie, jak to zauważał papież Franciszek, nikogo do wiary w siebie nie zmusza; każdemu pozwala wybrać, jak uzna za słuszne. Bo stworzył nas wolnymi i tę naszą wolność szanuje. Chyba nie powinniśmy twierdzić, że się myli, a my wiemy lepiej, prawda?

Zawsze kiedy czytałem pełne oburzenia tezy o tym, jaką to herezją jest akceptowanie wolności religijnej zadawałem pytanie: a co w zamian? Cuius regio eius religio? Czyja władza tego religia? No to skazujemy na męczeństwo wszystkich chrześcijan mieszkających w tych krajach, w których nie są większością. Naprawdę trzeba być ślepym, by nie widzieć, że Kościół z soborem i kolejnymi od ostatniego soboru papieżami, głosząc potrzebę wolności religijnej, tak naprawdę nie broni muzułmanów czy hinduistów przed chrześcijanami, bo przecież chrześcijanie od chyba już setek lat nikogo nie prześladują. Raczej staje w obronie tych naszych braci i sióstr w wierze, którym w różnych krajach takie prześladowania grożą. Byłoby źle, gdyby udało się do sprawy wolność religijnej przekonać dzisiejszych prześladowców chrześcijan?

W kontekście dialogu międzyreligijnego warto wyjaśnić jeszcze jedną sprawę. Otóż słychać czasami głosy, że różne religie wierzą przecież w tego samego Boga. Inni dopowiadają, że skoro w tego samego, to wszystko jedno, w jakiego Boga się wierzy, byle wierzyć; czyli że wszystkie religie są równie dobre. To z kolei rodzi ostre protesty tych, którzy – słusznie – widzą w tym zdradę Chrystusa. Czy jednak teza o wierze różnych religii w tego samego Boga jest całkiem pozbawiona racji?

Nie wyrokując na temat innych religii trzy z nich wyraźnie odwołują się do Biblii; do Starego Testamentu. Już samo to wskazuje, że coś w tym twierdzeniu o wierze w tego samego Boga jest. Ale co konkretnie?

Myślę, że najlepiej to zobrazować pewnym przykładem. Jest oto pan Kowalski. Znamy go – mówią jego żona i dzieci. Znamy go – mówią mieszkańcy sąsiedniego bloku – bo widujemy go czasem i mówimy sobie „dzień dobry”. „Znamy go”, mówią w końcu jeszcze inni, którzy widzieli wywiad z nim w telewizji... Znają? Znają. Wszyscy. Tyle że jedni bardzo dobrze, inni... Właściwie to prawie wcale, prawda? I podobnie jest z tą wiarą różnych religii w tego samego Boga....

Nie ma co się na dialog międzyreligijny obrażać. Alternatywą dlań jest izolowanie się. A to z kolei łatwo prowadzi do wrogości. Po co nam to? Przecież Jezus nie mówił, że mamy czynić sobie z ludzi wrogów, ale raczej Jego uczniów.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8