tę filozofię. Jest logiczna i zwięzła. Skoro rząd nie ma mozliwości układania programu na lekcjach religii, które dziś de facto są katechezą, to nie może wprowadzić religii na panstwowym egzaminie, jakim jest matura i jeszcze wziąć za to odpowiedzialność.
Nie miałbym nic przeciwko temu, aby religioznawstwo było dobrowolnym przedmiotem, na maturalnym egzaminie. Ale, czy o taką maturę tez chodzi Kościołowi ?
A ja doskonale rozumiem tę filozofię. Pamiętam własne lekcje religii w LO. Większość z nich była po prostu odwołana, bo ksiądz - katecheta miał ważniejsze sprawy na głowie. Te, które się odbyły trwały nie dłużej niż 20 minut. Nie wymagano od nas nawet posiadania katechizmów. Rozmawialiśmy wyłącznie o seksie przedmałżeńskim i wszyscy bez wyjątku mieli 6 na koniec. Pomijam fakt, jak wielce krzywdząca byłaby ta niezrozumiała przez biskupa Mendyka "filozofia" dla ateistów i wyznawców innych religii. Bo chyba każdy zdaje sobie sprawę z nieuczciwości takiej "filozofii" w kontekście zawyżania średniej ocenami celującymi, godzenia w równouprawnienie wszystkich wyznań. Można by jeszcze zrozumieć, że na maturze można zdawać religioznawstwo, ale religię... przecież każdy wie, że pod nazwą Religia, kryje się wyłącznie katolicyzm. Dzięki Bogu nie żyjemy w państwie fundamentalistycznym i dzięki Bogu rozsądek MEN po raz kolejny zwyciężył.
- To się chyba pomyliłaś. To co piszesz jest klasycznym fundamentalizmem. Nie wiem kto ci dał maturę, choć matura dzisiaj bardziej przypomina audiotele. - Słyszałaś kiedyś o wolności? - O wolności wyboru? Jak ktoś chce zdawać maturę z religii, to powinien mieć do tego prawo. Jest wiele kierunków studiów na uczelniach, gdzie może później pogłębiać wiedzę. - Religię, także Katolicką, może studiować nawet niewierzący.
Z punktu widzenia urzędowo-państwowego oczywiście matura z religii może i powinna być. Natomiast czy jest to dobre dla wiary i Kościoła? Oznacza to dalsze konserwowanie "lekcji religii" czy "katechezy" w szkole. Z moich doświadczeń jak i z wielu rozmów dochodzę do wniosku, że nie ma ona nic wspólnego z ewangelizacją ani krzewieniem wiedzy religijnej.
po pierwsze :przyklad jednej szkoly nie nalezy rozkladac na wszystkie ,po drugie :matura z religii bylaby przedmiotem dobrowolnie wybieranym przez tych ,ktorzy mieliby w tym interes przyszlej uczelni lub pracy ,po trzecie :sposob zachowania wlodarzy oswiaty swiadczy o tym ze jeszcze tkwia w PRL .POZDRAWIAM
Raczej to ksiądz tkwi w PRL i wtedy rzeczywiście było wam dobrze. Matura z religii to zły pomysł, dlatego, że dziś w szkole religia dotyczy bardziej wiary niż wiedzy. Trudno robić maturę z wiary.
Dla mnie "lekcje" religii powinny przede wszystkim polegać na ewangelizacji i zbliżaniu ludzi do Boga, a nie zdobywaniu wiedzy w celu jak najlepszego zdania egzaminu. Jeśli wprwadzona zostanie egzamin maturalny, to katecheci będą się tylko zajmować przekazywaniem wiedzy do egzaminu, a nie tym jak prowadzić młodych ludzi do Boga. Raczej można by stworzyć nowy przedmiot religioznawstwo może połączone z filozofią, co byłoby bardziej dopasowane do szkoły.
A ja w UK (tak tak tej bezboznej UK) zdawalam mature na poziomie rozszerzonym z religii i na studia stomatologiczne dostalam sie z trzema maturalnymi przedmiotami- chemia, biologia i religia:)
Matura byla dosc trudna. Wymagala wiedzy z zakresu filozofii, etyki i dodatkowego wybranego zagadnienia (u nas zajmowalismy sie doznaniami smierci klinicznej). Pytania byly ogolne do wszytskich religii. Odpowiadac mozna bylo na nie w swietle jednej religii (niekoniecznie chrzescijanskiej).
Uwazam ze religia powinna byc przedmiotem maturalnym. U mnie w polskim liceum mielismy te religie na bardzo wysokim poziomie.
Każdy ma swoje doświadczenia. Według mnie temat matury z religii jest tematem zastępczym, raczej należy się zastanowić nad jakością religii w szkołach.
Kolejny przykład dyskryminacji katolików przez obecne władze. W Niemczech religię można zdawać na maturze i ministrom to nie przeszkadza. Religia jest do wyboru! Nie ma przymusu.
Nie miałbym nic przeciwko temu, aby religioznawstwo było dobrowolnym przedmiotem, na maturalnym egzaminie. Ale, czy o taką maturę tez chodzi Kościołowi ?
Można by jeszcze zrozumieć, że na maturze można zdawać religioznawstwo, ale religię... przecież każdy wie, że pod nazwą Religia, kryje się wyłącznie katolicyzm.
Dzięki Bogu nie żyjemy w państwie fundamentalistycznym i dzięki Bogu rozsądek MEN po raz kolejny zwyciężył.
To co piszesz jest klasycznym fundamentalizmem.
Nie wiem kto ci dał maturę, choć matura dzisiaj bardziej przypomina audiotele.
- Słyszałaś kiedyś o wolności?
- O wolności wyboru?
Jak ktoś chce zdawać maturę z religii, to powinien mieć do tego prawo.
Jest wiele kierunków studiów na uczelniach, gdzie może później pogłębiać wiedzę.
- Religię, także Katolicką, może studiować nawet niewierzący.
Natomiast czy jest to dobre dla wiary i Kościoła? Oznacza to dalsze konserwowanie "lekcji religii" czy "katechezy" w szkole. Z moich doświadczeń jak i z wielu rozmów dochodzę do wniosku, że nie ma ona nic wspólnego z ewangelizacją ani krzewieniem wiedzy religijnej.
Raczej można by stworzyć nowy przedmiot religioznawstwo może połączone z filozofią, co byłoby bardziej dopasowane do szkoły.
Matura byla dosc trudna. Wymagala wiedzy z zakresu filozofii, etyki i dodatkowego wybranego zagadnienia (u nas zajmowalismy sie doznaniami smierci klinicznej).
Pytania byly ogolne do wszytskich religii. Odpowiadac mozna bylo na nie w swietle jednej religii (niekoniecznie chrzescijanskiej).
Uwazam ze religia powinna byc przedmiotem maturalnym. U mnie w polskim liceum mielismy te religie na bardzo wysokim poziomie.