Od znajomych księży słyszę ostatnio, że w imię dialogu katolicko-żydowskiego będzie w Kościele rehabilitacja faryzeuszy. Nie chciało mi się w to wierzyć, jednak wróbelki na dachu miały rację.
Bardzo miałkie i przesycone jakimś kompletnym brakiem pamięci jest to przesłanie papieskie. Księgi i pisma żydowskie zostały całkowicie przetłumaczone na język łaciński jakieś dwieście lat temu - dość dobrze wiadomo co w nich jest napisane, a zostało to zrobione na wyraźny nakaz... jednego z papieży. Jest nawet kilka książek w tym temacie, ks. B. Pranaitis wydał swoją chyba w 1887r. Ma imprimatur. Teraz już pewnie Franciszek by na to nie pozwolił.
Piszesz ogólnie o pismach żydowskich, czy o faryzeuszach? Negatywny obraz faryzeuszów w Piśmie Świętym wynikał głównie z tego, że faryzeuszom i uczniom Chrystusa przyświecały podobne idee, a głowni ideolodzy wczesnego chrześcijaństwa wywodzili się właśnie z faryzeuszów. Z racji oczywistej "konkurencji" skupiono się na tym co dzieliło, a nie na tym, co łączyło.
Rózniło nauczanie Jezusa i faryzeuszy całkiem sporo. Słyszałem juz kiedyś, ze Jezus był esseńczykiem, ale żeby faryzeuszem? Jeśli nawet pobierał u nich nauki, szybko musiał się z ich wizji prawa wyleczyć :)
Wymień proszę w takim razie te różnice. Jedyną istotną różnicą było zaczerpnięte faktycznie od esseńczyków praktyk chrzcielnych, będących w opozycji do obmyć świątynnych. Cała reszta wynika z różnic między faryzeizmem galilejskim i judejskim.
hehe, nie przesadzaj. Zdanie " On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez wszystkich" wcale nie świadczy o tym, ze Jezus był faryzeuszem. Świadczy o tym, że jego nauka się ludziom podobała. Co zresztą w Galilei było zdaje się normą. Tak przynajmniej wynika z Ewangelii. Sprzeczai się z nim raczej w Jerozolimie albo na olecenie z Jerozolimy :)
co było ostatecznie złe, w imię obrony ekskluzywności tego zajęcie, żeby po zmianie religijnej wprowadzanej przez Joszuę nie stracili pozycji społecznej, odrzucili wszystko co mówił i postarali się o skazanie go na śmierć
Przeczytaj uważnie Ewangelię, to nie faryzeusze wymyślili, żeby jeden człowiek zginął za naród, ani też nie oni oskarżali go w nocnym "procesie". Skazanie na śmierć było wynikiem działania sadyceuszów, a nie faryzeuszów.
Przyznam się szczerze, że nie rozumiem następującego stwierdzenia: 'Papież zauważył, że "historia interpretacji" utrwaliła negatywny wizerunek żydowskiego bractwa faryzeuszy i to - jak zaznaczył - "bez konkretnej podstawy w opowieściach ewangelicznych" '. Co to znaczy "bez konkretnej podstawy w opowieściach ewangelicznych?". Przecież Pan Jezus wiele razy wypowiadał się przeciw faryzeuszom i to w Ewangeliach jest zapisane: "plemię żmijowe" itd.... Też jest zapisane, że Jezus został ukrzyżowany na skutek spisku faryzeuszy. To jak się to ma do tego, że w "opowieściach ewangelicznych nie ma konkretnej podstawy"? To ci, co zapisywali Ewangelię, kłamali? A ci, co przechowali taką wersję przez 2 tys. lat też mijali się z prawdą? Dziwy, przedziwy....
Czego tu nie rozumieć. Po prostu Kościół mylił się w tej kwestii przez 2000 lat (albo inaczej - nie miał pełnego zrozumienia). Za obecnego pontyfikatu nareszcie dochodzi do pełni prawdy. Podobnie jak w kwestii np.małżeństwa, ekumenizmu czy dialogu międzyreligijnego. To jest rewolucja czułości. Nikt nie może być wykluczony.
To w końcu zdecyduj się Dremor czy negatywne postrzeganie faryzeuszy było dziełem "ideologów wczesnego chrześcijaństwa" czy zaczęło się rozwijać w XI wieku, bo się motasz. Warto poczytać co na ten temat pisali św.Augustyn czy św.Grzegorz z Nazjanzu. Ich raczej nie możesz zaliczyć do "ideologów wczesnego chrześcijaństwa wywodzących się z faryzeuszów".
Mówisz o dwóch różnych (choć powiązanych) rzeczach o których wspomniałem. Pierwsza dotyczy płaszczyzny doktrynalnej, druga płaszczyzny praktycznej. Ojcowie Kościoła kontynuowali myśl doktrynalną. Od XI wieku rozpoczęło się wykorzystywanie doktryny w sposób praktyczny, by prześladować Żydów.
/Wisława Szymborska/
Sprzeczanie się i ciągłe dyskusje między faryzeuszami też były normą.