Bp Mounir Khairallah: „Od 50 lat wojna jest nam narzucana. Libańczycy wciąż pragną pokoju”

Trwa XII Zjazd Gnieźnieński.

– Naród libański – podobnie jak Palestyńczycy i Izraelczycy – odrzuca wojnę, nienawiść i zemstę, ale od pół wieku płacimy cenę interesów wielkich mocarstw – mówi w rozmowie z KAI bp Mounir Khairallah, maronicki biskup eparchii Batrun w Libanie, przebywający na XII Zjeździe Gnieźnieńskim. Hierarcha podkreśla, że mimo dramatycznych doświadczeń Libańczycy – chrześcijanie, muzułmanie i Żydzi – wciąż chcą żyć razem i budować sprawiedliwy oraz trwały pokój dla całego Bliskiego Wschodu.

Marcin Przeciszewski, KAI:  Jaka jest obecnie sytuacja w Libanie?

Bp Mounir Khairallah:   Sytuacja w Libanie wciąż jest krytyczna. Naród libański – podobnie jak narody palestyński i izraelski – odrzuca wojnę, nienawiść, zemstę, wszystko to, co dzieje się dziś na Bliskim Wschodzie. Jednak to zawsze zwykli ludzie płacą cenę interesów politycznych i gospodarczych wielkich mocarstw. Obecnie, wraz ze wzrostem zbrojeń i stosowaniem przemocy w celu narzucenia rozwiązań, to narody ponoszą największe ofiary. Tak jest również w Libanie.

Płacimy tę cenę już od 50 lat. Dokładnie od 1975 roku żyjemy w stanie wojny, choć zawsze ją odrzucaliśmy. Mimo to czuliśmy, że została nam narzucona. Nasz naród – wszyscy razem: chrześcijanie, muzułmanie i żydzi libańscy – pragniemy żyć wspólnie, pragniemy pojednania, pragniemy sprawiedliwego i trwałego pokoju. Pokoju, który obejmie nie tylko nas, ale wszystkie kraje Bliskiego Wschodu. Marzymy, by ten pokój nastał raz na zawsze.

Dziś wiemy, że nie jest to możliwe. Ale patrzymy w przyszłość z nadzieją, wierząc, że kiedyś rozwiązanie zostanie znalezione. Że ci, którzy dziś wybierają drogę wojny i siłowego narzucania rozwiązań, zostaną przekonani albo wymienieni przez własne narody. Wojna i przemoc nigdy nie przynoszą pokoju, nie dają narodom prawa do decydowania o własnym losie i przyszłości. Tylko gdy spotykamy się wokół zasad sprawiedliwego i trwałego pokoju, możemy urzeczywistnić ten upragniony cel – pokój dla Libańczyków i wszystkich narodów Bliskiego Wschodu.

W swoim wczorajszym przesłaniu w gnieźnieńskiej katedrze poruszył Ksiądz Biskup bardzo osobisty wątek. Powiedział Ksiądz, że Pańscy rodzice zostali zamordowani. Kiedy to się stało?

- To cena gościnności. Liban jest krajem gościnności, krajem otwartym na innych. Ale czasem płacimy za to bardzo drogo. Ja sam doświadczyłem tego boleśnie. Człowiek, którego przyjęliśmy w naszym domu i który pracował z moim ojcem na roli, ostatecznie zamordował oboje moich rodziców. Miałem wtedy troje rodzeństwa, byliśmy małymi dziećmi.

Stało się to w 1958 roku, jeszcze przed wybuchem wojny. Ale w Libanie zawsze toczyła się jakaś wojna. Zrozumiałem wtedy, że tylko dzięki pojednaniu z samym sobą człowiek odnajduje pokój wewnętrzny. Wtedy staje się zdolny i ma odwagę, by przebaczyć. A bez tego pokoju przebaczenie jest bardzo trudne.

Jak Ksiądz Biskup widzi rolę Polski, położonej w Europie Środkowej, w procesie pokoju?

- Papież Jan Paweł II, który był bardzo bliski Libanowi i Libańczykom, podczas wizyty w 1997 roku pokazał, że dobrze rozumie istotę wojny i kryzysu w naszym regionie – szczególnie w Libanie. Zauważył, że historia narodu polskiego i historia narodu libańskiego mają wiele wspólnych cech.

Po pierwsze, oba kraje były zakładnikami wielkich mocarstw i bardzo drogo za to płaciły, także poprzez męczeństwo swoich narodów. Po drugie, są to narody, które gorąco pragną pokoju, ale płacą za niego wysoką cenę – w Libanie z powodu agresji sąsiadów, podobnie jak w Polsce. I po trzecie, oba narody niosą wiarę i bardzo silną nadzieję.

Jan Paweł II doskonale to rozumiał i zachęcał nas, byśmy wytrwali na tej drodze do końca.

Dziękuję za rozmowę.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8